W zeszły piątek TVP Info poświęciło ponad godzinny program “Twoje Info” problemowi przemocy wobec zwierząt, głównie w kontekście hodowli zwierząt na futra w Polsce. Była mowa o proteście mieszkańców Rościna (woj. zachodniopomorskie), którzy nie chcą żyć w sąsiedztwie fermy norek. Ich walka osiągnęła zamierzony skutek – niedawno pisaliśmy o decyzji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Szczecinie nakazującej wstrzymanie użytkowania tej fermy.

Udział w dyskusji wzięli Natalia Kołodziejska, reprezentantka Stowarzyszenia Otwarte Klatki i prof. Marian Brzozowski ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Ten ostatni to postać dobrze nam znana – przede wszystkim z wypowiedzi bezwarunkowo popierających hodowlę zwierząt na futra. Nic dziwnego – prof. Brzozowski specjalizuje się  w hodowli zwierząt futerkowych. Naucza przedmiotów takich jak “Hodowla i użytkowanie zwierząt futerkowych” czy “Podstawy produkcji zwierzęcej”, a wśród swoich publikacji podaje liczne artykuły z branżowego pisma Hodowca Zwierząt Futerkowych.

8193770629_072f2dfcdc_cProfesor Brzozowski w programie “Twoje Info” mówił, że warunki hodowli zwierząt określone w przepisach są kontrolowane przez Inspekcję Weterynaryjną. Na zarzuty prowadzącego program, że raport NIK-u z roku 2010 wskazał wiele nieprawidłowości zarówno w zakresie przestrzegania przepisów, jak i samych kontroli profesor odpowiedział pytaniem: a jakie przepisy były łamane? I sam sobie na nie odpowiedział, mówiąc: przepisy budowlane, co z pewnością miało zasugerować nam, że w sumie nic takiego się nie stało, a dobrostan zwierząt i ochrona środowiska zostały w pełni poszanowane. Jednak zamiast dać się mamić tzw. autorytetom proponujmy odnieść się do samego dokumentu źródłowego, czyli raportu Najwyższej Izby Kontroli.

Kontroli (na zlecenie NIK) poddano 23 fermy z terenu Wielkopolski, co stanowi 18% ogółu wszystkich ferm na terenie województwa. W zaledwie jednej z kontrolowanych ferm były spełnione jednocześnie wymagania weterynaryjne, budowlane i ochrony środowiska. Wszystkie pozostałe podmioty prowadzące hodowlę dopuściły się zaniedbań i naruszeń w przynajmniej w jednym z wymienionych obszarów. I tak, aż 87% skontrolowanych ferm zwierząt futerkowych nie wypełniło wymagań ochrony środowiska, w 48% przepadków działalność była prowadzona w obiektach nielegalne wybudowanych lub nielegalnie eksploatowanych, a 35% nie przestrzegało przepisów weterynaryjnych. Każdy może sprawdzić w dokumencie źródłowym, że prof. Brzozowski, delikatnie mówiąc, mijał się z prawdą, kiedy z pełnym przekonaniem mówił, że zostały niedopełnione tylko niektóre przepisy budowlane.

Profesor upiera się też, że żyjemy w państwie prawa i obowiązują nas przepisy. Owszem, przepisy istnieją. Ale nie zawsze muszą odzwierciedlać najbardziej pożądany stan i w miarę rozwoju społeczeństw powinny one ulegać zmianie w kierunku przepisów bardziej sprawiedliwych i bardziej etycznych, czego obrazem są zakazy hodowli zwierząt na futra m.in. w takich krajach jak Holandia, Anglia, Chorwacja. Wróćmy jednak do naszych polskich, niedoskonałych przepisów (dla porównania skali różnic w przepisach – w Polsce na jedną norkę przypada 0,18 m2 klatki, a w Szwajcarii 15 m2) i zadajmy sobie pytanie, czy hodowcy faktycznie tak sumiennie ich przestrzegają?

10983025493_74aa2f290b_zPrzyjrzyjmy się bliżej nieprawidłowościom, jakie wskazały Inspekcje, a o których możemy przeczytać w raporcie Najwyższej Izby Kontroli. Okazuje się, że skontrolowani hodowcy nie prowadzą dokumentacji leczenia zwierząt. Czy to znaczy, że zwierzęta nie chorują? Wydaje się to mało prawdopodobne, na przykład w przypadku hodowli norek w Gnieźnie, która liczy 36 000 osobników. Zatem pojawia się pytanie: czy tych zwierząt się nie leczy? Czy może leczy się na własną rękę? Skoro nikt nad tym nie czuwa, chyba słuszne są obawy związane z zagrożeniem epidemiologicznym.

Kolejne niedopatrzenie to brak umów na odbiór padłych zwierząt. Niedopatrzenie poważne, bo też wiążące się z zagrożeniem zdrowia. I w tym przypadku musimy zdać się na wyobraźnię i zastanawiać się czy martwa norka, szynszyla albo lis zostały przerobione na karmę czy może wyrzucone pod płotem? Brakuje też procedur postępowania z odchodami zwierząt powstałymi na fermach, co z pewnością dodatkowo nasila problem, który zawsze podkreślają mieszkańcy terenów znajdujących się w pobliżu ferm – problem niesamowitego odoru.

Również w programie “Twoje Info” Dorota Olszówka – wypowiadająca się w imieniu mieszkańców sołtys Rościna mówiła o ogromnych uciążliwościach zapachowych oraz o wynikających z tego problemach – takich jak spadek wartości gruntów i nieruchomości oraz zanik agroturystyki w gminie.

11034747996_027cf4ecc4_zKontrole wykazały, że prowadzący fermy w większości przypadków łamali przepisy ochrony środowiska prowadząc gospodarkę odpadami bez wymaganych decyzji administracyjnych na wytwarzanie i odzysk odpadów. W większości przypadków nie prowadzono wymaganej prawem ewidencji odpadów. Zdarzały się również przypadki braku pozwolenia wodnoprawnego, które jest wymagane na odprowadzanie ścieków, a także wód opadowych.

Jeżeli chodzi o dobrostan zwierząt, jest to niestety temat zdecydowanie mało popularny wśród organów kontrolnych i niestety z raportu NIK-u nie dowiemy się zbyt dużo na temat samych zwierząt i ich dobrostanu. Ze szczątkowych informacji możemy wywnioskować, że takich danych po prostu nie ma. Na 96 ferm będących pod nadzorem Inspekcji Weterynaryjnych z województwa wielkopolskiego zaledwie 4 zostały skontrolowane w roku 2010 pod kątem dobrostanu zwierząt.

Prof. Brzozowski również minął się z prawdą mówiąc, że wszystkie fermy zostały wybudowane zgodnie z przepisami. W raporcie NIK-u możemy przeczytać, że Inspekcja Nadzoru Budowlanego odnotowała wiele nieprawidłowości. Część obiektów na fermach była wznoszona bez pozwolenia na budowę, inne były budowane z naruszeniem warunków wskazanych w decyzjach, a jeszcze inne były eksploatowane w sposób niezgodny z prawem.

Warto również przypomnieć o miejscowościach, w których mimo protestów mieszkańców przeciwko budowie ferm fermy powstały, a przynajmniej zaczęła się ich budowa. Tak było w podwrocławskiej Żórawinie, gdzie mimo wstrzymania realizacji pozwolenia na budowę do czasu rozpatrzenia sprawy, prace jeszcze przez jakiś czas były kontynuowane. Ostatecznie pozwolenie na budowę zostało unieważnione. Z kolei w Przelewicach (woj. zachodniopomorskie) czy Cieszyn (woj. wielkopolskie) hodowcy próbowali wwieść norki bez wymaganych pozwoleń i przy sprzeciwie lokalnej społeczności. W pierwszym przypadku skończyło się to wielomiesięcznymi blokadami dojazdów na fermę, w drugim – kilkukrotnymi konfrontacjami hodowcy Marcina Wójcika z mieszkańcami.

Na koniec optymistyczny akcent – czasem zbyt oczywiste reprezentowanie przez naukowców interesów przemysłu futrzarskiego nie kończy się dobrze. W kwietniu zeszłego roku wójt wyżej wspomnianej Żórawiny poprosił dr. Tadeusza Jakubowskiego (także z SGGW) oraz prof. Mariana Brzozowskiego o opinię dotyczącą powstającej w gminie fermy. Nie musimy dodawać, że była ona pozytywna. Skończyło się to tym, że dr Jakubowski został przez swoją uczelnię pouczony o zasadach i trybie wykorzystywania jej nazwy i logo oraz uprzedzony, że kolejne przypadki używania ich niezgodnie z zasadami będą skutkować karami dyscyplinarnymi. Z naszych informacji wynika, że prof. Brzozowski, współautor opinii, nie został potraktowany tak samo – a może powinien, szczególnie biorąc pod uwagę opinie wygłaszane w programie.

Całość programu możecie obejrzeć tu: http://tvp.info/program-twoje-info/wideo/17012014-1755/13468639.

Natalia, Marlena

20.01.2014