Oleg postanowił zamienić swoje własne rowerowe wyzwanie ze zwykłej wakacyjnej wycieczki na akcję z misją. Planuje wyruszyć z rodzimej Ukrainy i przejechać 7 europejskich krajów, a cała trasa ma obejmować 3 000 km. Jedzie nie tylko dlatego, że lubi jeździć, ale też po to, by zwrócić uwagę na sytuację zwierząt zarówno hodowlanych, jak i tych towarzyszących. Psom i kotom pomoże bezpośrednio, zbierając środki finansowe na pomoc konkretnym schroniskom. A tym hodowlanym poprzez szerzenie idei praw zwierząt oraz pokazanie, że stosując dietę wegańską jest się nie tylko zdrowym, ale też zdolnym do naprawdę dużego wysiłku fizycznego. A czy Ty już myślałeś/aś nad swoimi wakacjami?
Zapraszam do przeczytania wywiadu, który przeprowadziłam z Olegiem. Mam nadzieję, że zainspiruje Was do działań, które są zarówno ważne dla Was, jak i dla zwierząt.
Zacznę od standardowego pytania – skąd wziął się pomysł na taką wyprawę? I jak ludzie reagują na taki plan?
Faktycznie, jest to pytanie, które słyszę najczęściej. Jakieś 5 lat temu natrafiłam na blog opisujący rowerową wyprawę, której celem była zbiórka środków dla schroniska dla zwierząt (co ciekawe było to schronisko dla zwierząt gospodarskich). Bardzo spodobała mi się ta idea, ale wtedy nie miałem możliwości, żeby zrealizować podobny projekt. Nie tak dawno postanowiłem, że teraz jest ten czas i że postaram się ideę wcielić w życie. Najpierw myślałem, żeby po prostu wybrać się na wyprawę rowerową, ale kiedy wspominałem znajomym o pomyśle zbierania funduszy na schroniska to wszyscy reagowali bardzo pozytywnie i obiecywali pomoc. Później podzieliłem się tym pomysłem w sieciach społecznościowych i tam również spotkałem się z bardzo szerokim odzewem i obietnicami wsparcia i to wszystko jeszcze bardziej utwierdziło mnie w słuszności tego planu.
Fajnie, że ludzie mają pozytywne nastawienie i chcą pomagać. A jak reagują na to, że jesteś weganinem?
Różnie. Generalnie starają się zrozumieć czym się żywię, jednak dla większości taka dieta to nadal coś bardzo nieszablonowego.
Już długo jesteś weganinem. Czy jakoś to Cię zmieniło?
Tak, jestem weganinem od jakichś 7-8 lat. Ciężko powiedzieć jak mnie to zmieniło, bo człowiek cały czas się zmienia, ale jestem pewien, że weganizm bardzo wpłynął na moje życie. Sądzę, że nie podejmowałbym się tylu działań na rzecz zwierząt, gdybym nie był przynajmniej wegetarianinem. Dla mnie weganizm zajmuje bardzo ważne miejsce w życiu, dlatego że ta dieta nie jest tylko dietą, ale protestem przeciwko zniewoleniu zwierząt.
Wiemy już, że zwierzęta są ważne dla ciebie jako czujące istoty, którym należy się prawo do życia wolnego od cierpienia, bez podziału na zwierzęta domowe i gospodarskie. Opowiedz proszę, jak zetknąłeś się z ideą praw zwierząt i jak wygląda sytuacja ruchu animalistycznego na Ukrainie.
– Na wegetarianizm przeszedłem z ciekawości, a później zacząłem zyskiwać świadomość, że to coś więcej niż dieta i bardziej zainteresowałem się ideą praw zwierząt. Niestety, ruch animalistyczny na Ukrainie jest dość słaby, ale bardzo cieszy, że jednak widać, że się rozwija. Coraz częściej są organizowane akcje związane z prawami zwierząt, wydawana jest literatura związana z tą tematyką i rośnie liczba ludzi działających na rzecz zwierząt.
Wracając do wyprawy, jaka będzie jej trasa?
Właśnie dopracowuję trasę. Przez długi czas nie mogłem się za to zabrać, ponieważ nie miałem wizy. Sądzę, że trasa będzie się zmieniała już w trakcie wyprawy, jeśli będzie pojawiała się możliwość zorganizowania spotkania w jakimś mieście, na którym będę mógł opowiedzieć o swoim pomyśle i o prawach zwierząt, to chętnie umieszczę takie miejsce na swojej trasie. Korzystając z okazji, chciałbym zaapelować do wszystkich, którzy mają możliwość i ochotę zorganizować takie spotkanie, piszcie do mnie, będę wdzięczny.
Jak przygotowujesz się do wyprawy? Jestem pewna, że nikogo z sympatyków OK nie trzeba przekonywać do tego, że weganizm i sport to dobre połączenie, jednak przejechanie 3 000 km to nie byle co. Czy robiłeś jakieś specjalne treningi?
– Bardzo lubię jeździć na rowerze. Chociaż na początku ciężko było mi przejechać 50 km, rano bolały mnie nogi, ale z czasem przywykłem do takich obciążeń. Kiedy przygotowywałem się do wyprawy, postanowiłem spróbować przejechać maksymalnie długi dystans. Udało mi się przejechać 175 km i ku mojemu własnemu zaskoczeniu następnego dnia nie czułem specjalnego zmęczenia.
Myślisz, że twoja wyprawa może zainspirować ludzi do działań na rzecz zwierząt?
Tak, mam ogromną nadzieję, że zarażę innych moją zajawką i że skłonię kogoś do działania. Na początku myślałem, że zadam sobie jakąś sumę, którą chcę zebrać, ale potem odstąpiłem od tego pomysłu. Chyba nie istnieje maksymalna kwotą, jaką można by zebrać dla schronisk czy w ogóle na działania animalistyczne i nie chciałem się porywać na wielki cel. Jeśli uda mi się wpłynąć na kogoś, żeby podjął działania na rzecz zwierząt, to będzie to dla mnie wystarczające zwycięstwo.
Życzymy, żeby udało się przekonać jak najwięcej ludzi do takich działań, zebrać dużo środków na schroniska i odbyć dużo inspirujących spotkań na trasie. Powodzenia!
Dziękuję!
Marlena
06.06.2014