Weganizm i chrześcijaństwo nie kojarzą się ze sobą w sposób oczywisty. Temat cierpienia zwierząt nie jest poruszany podczas mszy, a na lekcjach religii dowiadujemy się co najwyżej tego, że zwierzęta nie idą do nieba. Pomimo tego religia chrześcijańska i wyzwolenie zwierząt mają ze sobą o wiele więcej wspólnego, niż jest to widoczne na pierwszy rzut oka.
Co o zwierzętach mówi religia chrześcijańska?
Nie jest tajemnicą, że temat wykorzystania zwierząt jest mocno zaniedbany w nauczaniu kościelnym. Podczas mszy nie usłyszymy o cierpieniu zwierząt futerkowych czy o ścisku, w jakim żyją kury nioski. Nie można jednak winić za to samej religii. Istotne jest, jak ludzie religię interpretują i co w niej pomijają.
Warto podkreślić, że przekazem religii chrześcijańskiej jest między innymi pokój na świecie i pomoc tym, którzy są w potrzebie. Dlaczego zwierzęta mają zostać wykluczone? Przecież w raju, czyli w miejscu idealnym i nieskażonym przez błąd ludzki, zwierzęta żyją z nami w idealnej harmonii.
W dyskusji o miejscu zwierząt w porządku świata bardzo często pojawia się aspekt inteligencji – tego, że my, ludzie, dostaliśmy pewien dar w postaci naszego umysłu i umiejętności rozróżnienia dobra i zła. Jako ludzie jesteśmy pod wieloma względami wyjątkowi, ale czy to oznacza prawo do władzy całkowitej, czy może właśnie nakłada większą odpowiedzialność za świat, który został nam dany?
Według Pisma Świętego Bóg stworzył świat, bo Bóg był dobry, a w rezultacie też sam świat był dobry. Musimy pamiętać, że żyjemy w nim razem ze zwierzętami. Religia uzasadnia walkę o dobro zwierząt. Sytuacja jest jednak inna na poziomie retoryki kościoła.
Czy kościół ma wpływ na sytuację zwierząt?
Kościół jest osadzony w kulturze, w której wykorzystywanie zwierząt jest głęboko zakorzenione i w efekcie niewidzialne. Kościół tworzą ludzie, którzy przecież wcale nie różnią się pod względem nawyków żywieniowych od osób niewierzących. Większość ludzi jest przyzwyczajona do tego, że obiad bez kotleta jest niekompletny, oraz że grill bez kiełbasy to nie grill. Uświadomienie sobie skali cierpienia powodowanego przez tradycję nie jest łatwe.
Niezależnie od tego, czy jesteśmy wierzący, czy nie, ciąży na nas odpowiedzialność. Jednak kościół nie potępia wykorzystywania zwierząt. Nie używa swojego potencjału do zmiany ich życia na lepsze. Nie zachęca do wychodzenia poza to, co znajome i wygodne. A przecież w samych naukach Jezusa znajdujemy odważną krytykę zastanego porządku.
Według Barbary Niedźwiedzkiej, założycielki Chrześcijan dla Zwierząt, kluczowe jest ujrzenie powiązania między religijnością a traktowaniem zwierząt. Kościół powinien pokazywać, że przeciwdziałanie cierpieniu zwierząt jest nie tylko spójne z jego nauką, ale też konieczne.
Chcesz wiedzieć więcej?
Jeżeli po tym krótkim wstępie do tematu czujecie niedosyt, to bardzo zachęcamy do odsłuchania całej rozmowy z Barbarą Niedźwiedzką, przeprowadzonej w ramach podcastu Otwartych Klatek. Podcast można znaleźć na wszystkich serwisach streamingowych.
Na koniec zostawimy Was z myślą od Basi:
„Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Jak można być miłosiernym wokół grilla, wiedząc, jakie życie i śmierć miały istoty, które grillujemy? Jak można zaprowadzać pokój, kiedy poluje się i łowi dla rozrywki i błogosławi takie zachowania? Jak można być dobrym nad niedzielnym rosołem z umęczonego kurczaka”?