Hodowcy, którym postawiono zarzut znęcania się nad zwierzętami, często bronią się  argumentem, że owszem, wprawdzie lis, norka czy koń są w bardzo złym stanie – okaleczone, chore, wychudzone – ale stało się to przypadkiem. Hodowca nigdy nie miał zamiaru skrzywdzić zwierzęcia. A przecież przestępstwo znęcania, określone w art. 35 ust. 1 a ustawy o ochronie zwierząt[1], jest przestępstwem umyślnym: po stronie sprawcy musi więc zaistnieć wyraźny zamiar i chęć dokonania czynu zabronionego przez prawo karne. Czy taka „linia obrony” jest słuszna?

Cierpienie zwierzęcia jako skutek uboczny przestępstwa

Uznanie, że przestępstwem jest także krzywdzenie „mimowolne”, gdy cierpienie zwierzęcia nie stanowi celu, ale skutek uboczny działań sprawcy, jest kluczowe dla ochrony prawnej zwierząt hodowlanych. Przecież do rzadkości należą sytuacje, gdy osoba utrzymująca takie zwierzę pragnie celowo zadać mu ból. Zwierzęta hodowlane padają zwykle ofiarą swoistych „oszczędności”: właściciel chce umieścić jak najwięcej zwierząt na małej przestrzeni, ograniczyć wydatki na opiekę weterynaryjną. Czasami jego celem jest np. zebranie jak największej sumy opłat od turystów, którzy korzystają z przewozu wozem ciągniętym przez konie na trasie do Morskiego Oka.

Artykuł 6 ust. 2 ustawy o ochronie zwierząt jasno określa, że znęcanie się nad zwierzętami to zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania im bólu lub cierpień. Przepis ten wymienia także różne przykłady zachowań, które ustawodawca uznał za znęcanie się nad zwierzętami. Wymienia je dlatego, że zdarzają się najczęściej, są najbardziej typowe (nie jest jednak wykluczone, że inne działanie także może zostać uznane przez sąd za znęcanie się – o ile tylko jest świadomym wyrządzaniem zwierzęciu krzywdy).

Przykłady znęcania się nad zwierzętami w świetle przepisów

Przykłady znęcania się nad zwierzętami wskazane w przepisie można podzielić na dwie grupy. Do pierwszej z nich należą takie działania, których celem jest ból i cierpienie zwierzęcia: ktoś umyślnie rani lub okalecza zwierzę, złośliwie je straszy lub drażni – sprawca po prostu chce, żeby zwierzę cierpiało, było okaleczone lub wystraszone.

Do drugiej grupy należą czyny, które powodują cierpienie lub ból zwierzęcia, jednak właściwym celem sprawcy jest np. zaoszczędzenie na kosztach hodowli, zwiększenie zysków bądź po prostu pozbycie się psa czy kota, który jest dla opiekuna „kłopotem”. Sprawca może w ogóle nie działać w jakimkolwiek szczególnym celu, tylko np. notorycznie nie dbać o nakarmienie i napojenie zwierzęcia. Jednak skutki takich czynów bywają równie tragiczne jak skutki okrucieństwa wyrządzanego z premedytacją.

fot. Andrew Skowron

Z tych powodów ustawodawca zdecydował, że popełnia przestępstwo również ta osoba, która np. przeciąża zwierzęta pociągowe i juczne ładunkami wyraźnie nieodpowiadającymi ich sile i kondycji, transportuje zwierzęta w sposób powodujący zbędne cierpienie i stres, utrzymuje zwierzę w stanie skrajnego zaniedbania czy niechlujstwa czy też je porzuca. Skoro przestępstwem jest np. znakowanie zwierząt przez wypalanie lub wymrażanie, to trudno racjonalnie argumentować, że popełnia to przestępstwo wyłącznie osoba, która stosuje takie znakowanie jako wymyślną formę celowych tortur, a nie łamie prawa znakujący zwierzęta hodowca, któremu cierpienie zwierząt jest „tylko” obojętne. Nawet jeśli sprawca nie miał zamiaru zadać cierpienia zwierzęciu, to jego działanie – zabronione przez ustawę – było działaniem świadomym i krzywdzącym.

Co na to organy ścigania oraz sądy?

Brzmienie przepisów nie budzi zatem wątpliwości. Niestety, okazuje się, że organy ścigania i sądy często niewłaściwie odczytują ich sens i ustalają w pierwszym rzędzie, czy sprawca chciał skrzywdzić zwierzę. W uzasadnieniach wydawanych orzeczeń tłumaczą, że skoro przestępstwo znęcania się jest przestępstwem umyślnym, to jeśli sprawca nie chce skrzywdzić zwierzęcia, przestępstwa nie popełnia. Wiele takich wypadków opisuje raport „Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami?”, przygotowany w 2016 r. przez Fundację Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż[2].

Przykładowo, Komenda Powiatowa Policji w Lęborku umorzyła dochodzenie w sprawie długotrwałego utrzymywania zwierząt na uwięzi, bez dostępu do wody i pokarmu mimo wysokiej temperatury otoczenia, gdyż gospodarz nie miał zamiaru znęcania się nad bydłem[3]. Z kolei według Prokuratury Rejonowej w Aleksandrowie Kujawskim nie zaistniało przestępstwo, skoro sprawca licznych obrażeń psa, zadanych poprzez kopanie, nie działał w celu zadania zwierzęciu cierpienia, tylko chciał usunąć ze swojej posesji psa należącego do sąsiadów.[4] Natomiast Prokuratura Rejonowa w Opolu umorzyła postępowanie wobec osoby, która pozostawiła psa na wiele godzin w rozgrzanym samochodzie na parkingu centrum handlowego, gdyż celem działań opiekuna były „szybkie zakupy”, a nie chęć zadania zwierzęciu cierpienia[5].

Stanowisko Sądu Najwyższego

Z takim rozumieniem „umyślnego znęcania się” nie zgadza się Sąd Najwyższy: w orzecznictwie najwyższej instancji sądowej wielokrotnie podkreślano, że nawet jeśli w działaniu sprawcy brak elementu złej woli, chęci wyrządzenia krzywdy zwierzęciu, to można je traktować jako czyn popełniony umyślnie. W wyroku z dnia 16 listopada 2009 r.[6] Sąd Najwyższy rozpatrywał sprawę – trwającego ponad 9 lat – znęcania się nad niedźwiedziem o imieniu Mago, przetrzymywanym we wrocławskim ogrodzie zoologicznym w warunkach nieodpowiednich do przetrzymywania jakiegokolwiek zwierzęcia: w klatce uniemożliwiającej misiowi zachowanie naturalnej pozycji, bez dostępu do naturalnego światła oraz w praktycznie całkowitej izolacji od świata zewnętrznego; zwierzęciu nie zapewniono także przedmiotów (zabawek), kompensujących drastyczną deprywację ruchu i naturalnej stymulacji.

Sądy niższych instancji uznały, że skoro Mago po prawie 10 latach wciąż żył, to znaczy, że miał dobre warunki bytowania, bo gdyby były one złe, to miś by dawno padł. Nawet jednak jeśli przyjąć, iż pomieszczenie zapewniane misiowi nie było odpowiednie – argumentował Sąd –  to oskarżony, umieszczając tam niedźwiedzia Mago, nie kierował się chęcią zadania zwierzęciu bólu lub cierpienia.

Jednak Sąd Najwyższy nie zaakceptował tego poglądu: po pierwsze, niewłaściwe warunki bytowania to nie tylko te, które skutkują pogorszeniem kondycji fizycznej, zaburzeniami behawioralnymi lub śmiercią zwierzęcia – zwierzę nie musi stracić życia, by sprawcy można było przypisać przestępstwo. Po drugie, umyślność działania sprawcy nie zawsze polega na tym, że chce on zadać cierpienie czy ból – pojęcie czynu umyślnego odnosi się do samej „czynności sprawczej”, wymienionej w art. 6 ust. 2 ustawy o ochronie zwierząt: świadomym utrzymywaniu zwierzęcia w niewłaściwych warunkach, celowym przeciążaniu zwierzęcia, biciu czy porzuceniu zwierzęcia (nawet jeśli sprawca chce jedynie pozbyć się zwierzęcia, nie działa w celu skrzywdzenia).

To ustawodawca zdecydował, że czyny wymienione w przepisie stanowią znęcanie się nad zwierzęciem – skoro sprawca je z rozmysłem podejmuje, to znaczy, że działa umyślnie. Co więcej, nawet takie działanie, którego przepis wśród przykładów znęcania nie wymienia, będzie uznane za znęcanie, jeśli obiektywnie jest działaniem krzywdzącym. Czy sprawca w ten sposób chce skrzywdzić zwierzę, czy np. tylko zarobić, jest kwestią drugorzędną.

fot. Konrad Łoziński

Ten sam pogląd Sąd Najwyższy podtrzymał w orzeczeniu z dnia 13 grudnia 2016 r.[7] dotyczącym sprzedaży żywych karpi, które sprzedawcy pakowali do foliowych toreb bez wody. W uzasadnieniu orzeczenia podkreślono, że „znęcaniem się” jest nie tylko działanie nacechowane złą wolą i mające na celu nadmierne zadawanie stresu lub cierpienia zwierzęciu. Wystarczy, aby sprawca świadomie podjął czynność, która powoduje ból i cierpienie zwierzęcia (np. pakował ryby do toreb bez dostatecznej ilości wody). Oczywiście, o ile sprzedający nie mogą odpowiadać za sposób przenoszenia przez klientów żywych ryb po opuszczeniu przez nich sklepu, o tyle każdy sprzedawca winien mieć wpływ na sposób pakowania żywych ryb w przypadku ich sprzedaży. Sąd Najwyższy przypomniał, że znęcaniem jest nie tylko zadawanie, ale również dopuszczenie do zadawania bólu lub cierpień zwierzętom.

Natomiast w lipcu bieżącego roku Sąd Najwyższy orzekał w sprawie dotyczącej nielegalnej hodowli psów i bardzo złych warunków, w których przebywały te zwierzęta. Jak wynika z ustnych motywów orzeczenia (uzasadnienie pisemne nie zostało jeszcze opublikowane), po raz kolejny Sąd Najwyższy uznał, że sprawca takiego przestępstwa nie może się zasłaniać tym, iż nie chciał skrzywdzić zwierząt, skoro podejmowane przez niego działania w sposób obiektywny prowadziły do wyrządzenia zwierzęciu krzywdy[8].

Nie ulega zatem wątpliwości, że linia orzecznicza Sądu Najwyższego jest stabilna, a jego stanowisko co do umyślności znęcania się nad zwierzętami – stanowcze i jednoznaczne.

Mamy nadzieję, że sądy niższych instancji oraz organy ścigania będą właściwie interpretowały przepisy ustawy o ochronie zwierząt: żadna osoba nie może usprawiedliwiać się tym, że nie planowała zwierzęcia skrzywdzić – jeśli jej działania sprawiają zwierzęciu ból i cierpienie, popełnia ona przestępstwo.   

Autorka: Barbara Błońska

Źródła:

[1] Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (t. jedn.: Dz.U. z 2020 r., poz. 638). 

[2] Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami. Raport z monitoringu sądów, prokuratur i policji, Kraków–Wrocław 2016, http://ekostraz.pl/raport.pdf

[3] KPP w Lęborku, sygn. akt 2 Ds 356/13

[4] PR w Aleksandrowie Kujawskim, sygn. akt Ds 757/12

[5] PR w Opolu, sygn. akt 3 Ds 1607/13.

[6] sygn. V KK 187/09, publ. LEX nr 553896

[7] sygn. II KK 281/16, LEX nr 2237277

[8] Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 7 lipca 2020 r., sygn. II KK 222/19, podaję za: Wyrok Sądu Najwyższego ws. znęcania się nad zwierzętami, „Rzeczpospolita”, 10 lipca 2020 r., https://www.rp.pl/Prawo-karne/307109939-Wyrok-Sadu-Najwyzszego-ws-znecania-sie-nad-zwierzetami.html