Jak zachowywałyby się brojlery, gdyby zamiast do fermy trafiły do twojego ogródka? Jakie naturalne zachowania mogłyby realizować? Czy fakt, że są to rasy stworzone, żeby jak najszybciej wyprodukować z nich jak najwięcej mięsa oznacza, że mają potrzeby inne niż kury z sielankowych obrazków wsi?
Najwięcej kur żyjących na Ziemi to frankenkurczaki, których tylko w Polsce zabija się miliard rocznie. Poznaj brojlery, którym schronienie zapewniła aktywistka Otwartych Klatek.
Większość z nich nigdy nie osiągnie dojrzałości, nie zobaczy słońca i nie rozdrapie pazurami ziemi. Owszem, to nie jest rasa stworzona przez naturę, ale czy to oznacza, że ma być skazana na życie w warunkach nieodpowiednich dla tego gatunku?
Sielskie życie w dobrym domu
Moimi kurczakami opiekowałam się od maleńkości. Lubiłam obserwować gdy, jak mniemam, małe koguty urządzały pomiędzy sobą walki – rozkładały skrzydełka i stroszyły piórka, a wieczorem, jak gdyby nigdy nic, tuliły się do siebie, siadając w jednym kącie i zasypiały, milutko ćwierkając. Kiedy podrosły, chętnie zażywały piaskowych kąpieli i nawet zdarzało im się biegać, choć dość pokracznie, kiwając się przy tym na boki.
Przeczytaj także: Frankenkurczaki – najbardziej skrzywdzone zwierzęta na świecie
Ich przysmakiem była koniczyna rosnąca na polu, świeże zioła z ogródka i porzeczki, które skubały prosto z krzaka. Bardzo lubiły wygrzewać się w promieniach zachodzącego słońca, kładąc się na bok i wyciągając jedną z nóg..
Kogutom zaczęły rosnąć większe i bardziej czerwone grzebienie, nie wspominając już o przyroście masy… Niestety zauważyłam też, że bardzo szybko się męczą – po zrobieniu kliku kroków siadały, by odpocząć i w tej pozycji pozostawały przez większość dnia. Z trudem utrzymywały się na nogach, a ciężar ich ciała sam zginał im kolana. Miałam wrażenie, że azyl, jaki im zapewniłam, jest rodzajem hospicjum dla nieuleczalnie chorych.
Ciężkie życie tych istot, to wynik działań człowieka
Przykro było patrzeć na zwierzęta, które zostały tak skrzywdzone przez człowieka – sprowadzone jedynie do roli producenta mięsa. Decydując się na zapewnienie schronienia dla brojlerów, miałam nadzieję, że doczekają u mnie swojej starości, jednak mimo wszelkich starań po ok. 5 miesiącach padły z wycieńczenia.
Niemniej cieszę się, że zapewniłam tej gromadce kurek właściwe warunki do życia, że mogły zaznać ciepła promieni słonecznych i posmakować świeżej, soczystej trawy. Zapamiętam dzień, w którym kura o imieniu Grażyna zbudowała gniazdo i zniosła swoje pierwsze jajko, a kogut Celestan w pewien słoneczny poranek wydał z siebie dźwięk dojrzałości i zapiał.
tekst: Marlena Grochała