Aktywiści Otwartych Klatek we współpracy z Powiatową Inspekcją Weterynaryjną podjęli kolejną już interwencję na fermie lisów w Kościanie. Były właściciel, skazany kilka lat temu prawomocnym wyrokiem za znęcanie się nad zwierzętami, oraz jego żona, na którą hodowca przepisał działalność i tym samym obszedł prawo, w dalszym ciągu prowadzą fermę, która nakazem PIW powinna być zamknięta. Mimo to policja i gmina odmówiły asysty w interwencyjnym odbiorze zwierząt.
Interwencja na fermie w Kościanie
Kontrola na fermie została przeprowadzona na wniosek Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Wzięli w niej udział przedstawiciele PIW w Kościanie w asyście policji. Wizyta na fermie wykazała liczne nieprawidłowości. Dziewięć lisów miało widoczne objawy przewlekłych problemów zdrowotnych – chorób oczu (zapalenie spojówek z wypływami, a u jednego ze zwierząt ze zmętnieniem rogówki) oraz przerostów dziąseł w jamie ustnej. Dodatkowo trzy lisy miały blizny niewiadomego pochodzenia, a co najmniej sześcioro zwierząt utrzymywanych było w klatkach, których stan techniczny narażał je na urazy.
Wskutek przeprowadzonej kontroli poinformowałam o artykule 7 ustępie 3 ustawy o ochronie zwierząt, czyli zapisie prawnym o możliwości odbioru zwierzęcia w trybie interwencyjnym przez przedstawiciela organizacji pozarządowej w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia zwierzęcia. Chcieliśmy odebrać chore zwierzęta i poddać je leczeniu. Niestety, na miejscu pojawił się lekarz weterynarii, który świadczy usługi na tej fermie, i który stwierdził, że zwierzęta nie są w złym stanie i nie wymagają interwencji.
radczyni prawna Otwartych Klatek Angelika Kimbort
Funkcjonariusze w porozumieniu z właścicielami fermy ustalili, że zwierzęta z klatek niespełniających standardów zostaną przeniesione do innych, pustych klatek, nie zważając na to, że właściciele mogli zrobić to sami dużo wcześniej. Ostatecznie dyskusja o odebraniu zwierząt dotyczyła 3 lisów w najgorszym stanie (ciężarne matki postanowiono zostawić na miejscu mimo stanów zapalnych z uwagi na zagrożenie poronieniem).
W toku kontroli na fermie pojawił się również wójt Gminy Kościan Andrzej Przybyła, który odmówił pomocy cierpiącym zwierzętom. Funkcjonariusze policji również nie zgodzili się na asystę, dlatego przedstawiciele Otwartych Klatek skontaktowali się telefonicznie z Komendantem Policji w Kościanie, który stwierdził, że asysta powinna zostać udzielona, jeśli Powiatowa Lekarz Weterynarii (PLW) w Kościanie dostrzega zagrożenie zdrowia lub życia. PLW złożyła pisemne oświadczenie w zakresie dotyczącym zdrowia zwierząt, które przez funkcjonariuszy zostało uznane za niewystarczające i po konsultacji telefonicznej z przełożonym odmówili wejścia na fermę tłumacząc się jednocześnie, że nie posiadają odpowiednich umiejętności, mimo że przedstawiciele organizacji deklarowali pomoc przy czynnościach przełożenia zwierząt z klatek do transporterów.
Naruszenia na fermie
Ferma lisów w Kościanie ma złą sławę już od lat. W 2016 r. media obiegły wstrząsające nagrania z zabijania lisów. Po publikacji hodowca został oskarżony i skazany za znęcanie się nad zwierzętami. Sąd wymierzył mu karę 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, a także zakazał prowadzenia działalności związanej z hodowlą zwierząt na pięć lat. Aby obejść zakaz, właścicielką fermy stała się jego żona. Mimo to były właściciel nadal zjawia się na fermie i zajmuje się zwierzętami.
Jesteśmy świadkami bezczynności urzędów, policji – organów, które mają obowiązek reagować, gdy zwierzętom dzieje się krzywda. Jednak zamiast wsparcia usłyszeliśmy od funkcjonariuszy, żeby dać panu hodowcy jeszcze jedną szansę. Zwierzęta cierpią, a hodowcy, nawet z wyrokami, pozostają bezkarni i drwią z prawodawstwa.
Bogna Wiltowska, dyrektorka ds. Śledztw i Interwencji w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki
W 2020 r. Stowarzyszenie Otwarte Klatki ujawniło kolejne dramatyczne nagrania z tej fermy, przedstawiające martwe i chore lisy, sterty zalegających odchodów, klatki nieprzystosowane do bezpiecznego utrzymywania zwierząt. Aktywiści ujawnili również, że lisy karmione były zepsutym mięsem, w którym kłębiły się larwy owadów.
Tak się hoduje lisy w Polsce. Skazany za dręczenie zwierząt nadal rządzi na fermie
Po ujawnieniu tych materiałów, aktywiści Otwartych Klatek złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa się nad zwierzętami. Wyrok w tej sprawie zapadnie w ciągu najbliższych tygodni.
Mimo kolejnych kontroli Inspekcji Weterynaryjnej, osoby odpowiedzialne za cierpienie lisów na fermie w Kościanie nie poprawiły warunków utrzymywania zwierząt. Poskutkowało to kolejnymi zawiadomieniami i prowadzonymi postępowaniami. Dramat zwierząt trwa więc od wielu lat.
Dodatkowo, na temat fermy wypowiadają się również mieszkańcy gminy Kościan, którzy w mediach społecznościowych wielokrotnie niepokoili się stanem zwierząt. Sygnały od mieszkańców Kościana o tym, że na fermie dzieje się źle odbieraliśmy również w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki.
Ferma w Kościanie powinna zostać zamknięta 8 lat temu, po ujawnieniu naszego pierwszego śledztwa. Niestety, hodowca sprytnie obszedł prawo i przepisał fermę na żonę. Kolejne interwencje, kontrole Inspekcji Weterynaryjnej oraz postępowania sądowe nie przynoszą skutku: zwierzętom dalej dzieje się tam krzywda. Państwo jest bezradne. A przecież gotowe rozwiązanie trafiło do sejmowej zamrażarki. Rok temu posłanka Zielonych Małgorzata Tracz złożyła nowy projekt zakazu hodowli zwierząt na futro. Zakłada on zamknięcie ferm futrzarskich poprzez sprawiedliwą transformację. Tylko w ten sposób zakończymy dramat milionów norek, lisów i jenotów, które każdego roku cierpią na fermach takich jak ta w Kościanie.