Na blogu Nicka Cooney’a, założyciela The Humane League, pojawił się bardzo ciekawy artykuł, który pod dosyć interesującym kątem pozwala spojrzeć na wybory dotyczące konsumowania mięsa. Sam autor słynie z nieszablonowych refleksji na temat aktywizmu na rzecz zwierząt, warto przypomnieć chociażby jego książkę Change of Heart, o której w kręgach aktywistów i aktywistek praw zwierząt w zeszłym roku było głośno.
W artykule Cooney (wraz z Benem Davidowem) pisze, iż tak naprawdę nasze myślenie o tym, jak nasze zwyczaje żywieniowe przekładają się na los zwierząt nie do końca odpowiada rzeczywistości. Według danych Agencji Rozwoju Rolnictwa w 2011 roku statystyczny Polak zjadł 2,5 kg wołowiny, 25,6 kg drobiu i 42,5 kg wieprzowiny. Tak więc teoretycznie ograniczając spożycie wieprzowiny (bo jej jemy najwięcej) w łatwy sposób możemy realnie wpłynąć na los zwierząt.
Zwierzęta to nie kilogramy mięsa, to ilość zabitych stworzeń
Jednak, kontynuuje Cooney, jeśli przyjąć, że zwierzęta są indywidualnymi osobnikami, a nie kilogramami mięsa, statystyczny Polak w 2011 roku zjadł 1/200 krowy, 1/3 świni i 13 kurczaków (zakładając, że mięso z kurczaka jest najczęściej spożywanym mięsem drobiowym). Tak więc biorąc pod uwagę cierpienie zwierząt, tak naprawdę wcale nie ilość zjadanego mięsa się liczy, a ile zwierząt musi zostać dla niego pozbawionych życia.
Chociaż Polacy jedzą więcej wieprzowiny niż drobiu, w 2012 roku w Polsce hodowano ponad 700 milionów brojlerów i „tylko” nieco ponad 11 milionów świń. Zatem ograniczenie konsumpcji mięsa drobiowego chociażby o połowę ratuje więcej zwierząt niż zupełne zrezygnowanie z jedzenia wołowiny i wieprzowiny razem wziętych.
Czy tędy droga? Co by o tym nie sądzić, liczby na pewno przemawiają za Cooney’em.