Otwarte Klatki buduje zespół pracowników i wolontariuszy z całej Polski. Łączy nas wspólny cel – poprawa losu zwierząt hodowlanych. Nasze rzeczywiste działania na co dzień często odbiegają od wyobrażeń dotyczących aktywizmu. Dlatego wolontariusze z Wrocławia – Monika, Dorota i Michał – opowiedzą wam, jak wygląda wolontariat z ich perspektywy i jakie doświadczenie można zdobyć w Otwartych Klatkach.
1. Czym zajmujecie się w Otwartych Klatkach? A czym poza organizacją?
DOROTA: Od 2018 roku zajmuję się koordynacją HR grupy lokalnej – rekrutacją nowych wolontariuszy, wdrażaniem ich w nasze działania i narzędzia, których używamy na co dzień do komunikacji i planowania zadań. Działam też w kampanii Sklepy Wolne od Futer i Cena Futra. Na co dzień pracuję jako trener rozwoju kompetencji – prowadzę szkolenia grupowe oraz treningi personalne. Ogólnie mam dużo kontaktu z ludźmi, więc trochę mi się połączyło to, co robię w Otwartych Klatkach, z tym, co robię zawodowo. Choć nie zawsze tak było. Podczas rozmowy rekrutacyjnej na obecne stanowisko z feedbacku, jaki dostałam po rozmowie, wynikało, że pozytywny wpływ miało moje doświadczenie koordynatorskie.
MICHAŁ: Zajmuję się produkcją video. Jest to zazwyczaj montaż filmów do mediów społecznościowych i na YouTube’a. Występuję też w filmach na kanale YouTube Otwartych Klatek. Oprócz tego sporadycznie piszę scenariusze do naszych filmów. Zawodowo zajmuje się programowaniem. Mimo że w Otwartych Klatkach jest możliwość robienia technicznych, programistycznych rzeczy, to nie zajmuję się tym tutaj. Próbuję odkryć swoją artystyczną duszę! (śmiech)
MONIKA: Ja działam głównie w grupie marketingowej. Planujemy reklamy, kampanie, treści na social media, robimy analitykę internetową. Koordynuję również Instagrama Otwartych Klatek i działam w grupie team buildingowej, w ramach której zachęcamy do wolontariatu. A dodatkowo udzielam się w grupie lokalnej podczas organizacji eventów. Na co dzień pracuję jako customer success manager w firmie, która sprzedaje narzędzia do analityki internetowej. Trochę wykorzystuję więc to, co robię w pracy, bo to się przydaje w grupie marketingowej, szczególnie przy Google Analytics. Ale żeby nie robić pracy po pracy, staram się angażować w takie rzeczy, które są dla mnie nowe. Żeby się czegoś nauczyć i mieć trochę różnorodności w tym, co robię.
2. Jak to się stało, że zaczęliście działać w Otwartych Klatkach?
MICHAŁ: Jakies 2 lata temu przeszedłem na weganizm i zacząłem się bardziej interesować tematami związanymi z prawami zwierząt. W pewnym momencie stwierdziłem, że wolny czas dobrze byłoby spędzić w jakiś bardziej ambitny sposób niż siedząc i oglądając seriale. I tak zacząłem się rozglądać za opcjami wolontariatu. Otwarte Klatki były jedną z organizacji, jakie znalazłem, które działają efektywnie. Wysłałem więc swoje zgłoszenie.
MONIKA: Śledziłam OK od dawna, na Facebooku i Instagramie. Zawsze byłam jakoś związana z pomocą zwierzętom, bo od najmłodszych lat działałam jako wolontariuszka w schronisku i zawsze temat zwierząt był dla mnie ważny. Ale nie miałam stabilnego miejsca zamieszkania, przeprowadzałam się ze względu na studia, pracę, wyjazdy, więc nie rozważałam aplikacji. Potem przeprowadziłam się do Wrocławia i stwierdziłam, że to dobry moment, żeby zacząć działać i żeby wykorzystać wolny czas w pożyteczny sposób. Chciałam robić coś, co będzie mnie motywować i dawać mi pozytywnego kopa. I coś, w co bardzo wierzę. Praca dla pieniędzy nie zawsze mi to daje i chciałam zapewnić sobie coś takiego przez wolontariat w Otwartych Klatkach.
DOROTA: Śledziłam działalność Otwartych Klatek od początku ich istnienia i znałam kilka osób, które działały w tej organizacji od wielu lat. Szykowałam się z zamiarem dołączenia przez bardzo długi czas, ponieważ myślałam, że na nic się nie przydam, nie mam konkretnych skilli, jak grafika, fotografia. Słyszałam jednak od osób działających w OK, że na pewno się przydam. I w końcu w 2017 r. dołączyłam jako wolontariuszka. Nie ukrywam, że daje mi to dużo satysfakcji. To jest coś, w co wierzę. Działanie pomogło mi uwierzyć również w swoje możliwości i mogłam spróbować nowych rzeczy.
3. Co było dla was największym zaskoczeniem, gdy zaczynaliście działać?
MICHAŁ: Zgłaszając się do Otwartych Klatek, miałem takie wrażenie, że organizacje pozarządowe to luźny zespół ludzi, którzy chcą coś razem osiągnąć, ale działają na zasadzie: coś wymyślą – coś tam zrobią. A okazało się, że Otwarte Klatki działają jak dobrze naoliwiona maszyna, można powiedzieć jak firma, która od początku do końca wie, jakie zmiany chce osiągnąć. Nie spodziewałem się takiego poziomu zorganizowania po grupie ludzi, którzy w większości są wolontariuszami. To było największe zaskoczenie.
MONIKA: Mnie najbardziej zaskoczyło to, że w Otwartych Klatkach darzy się wolontariuszy tak dużym zaufaniem. Że często wykonują oni pracę, którą mógłby wykonywać ktoś na etacie. Że jest tyle ciekawych rzeczy, którymi można się zajmować. Można działać na szczeblu ogólnopolskim i angażować się w ciekawe projekty. Niekoniecznie są to takie proste rzeczy jak roznoszenie ulotek.
DOROTA: Najbardziej zaskoczyło mnie to, że wszystko działa jak w małej korporacji. Są osobne narzędzia do komunikacji i każde działanie ma plan. Pomysły wolontariuszy są brane pod uwagę i każdy ma wkład w to, co robimy, a działanie jest planowane od A do Z. W całej organizacji mamy ze sobą kontakt i dzielimy się pomysłami, planami. Otwarte Klatki powstały jako grupa znajomych, ale ewoluowały w profesjonalną organizację.
4. Jakie umiejętności można zdobyć podczas wolontariatu w Otwartych Klatkach?
MONIKA: Działanie wolontariackie pomogło mi nauczyć się organizacji czasu. I komunikacja z ludźmi. Nie tylko na co dzień, w grupie lokalnej, ale też z firmami. Na przykład przy organizacji eventów trzeba podzwonić, powysyłać maile. Musiałam się tego nauczyć, bo nigdy wcześniej tego nie robiłam.
DOROTA: Mnie nauczyło otwartości na różnych ludzi, poglądy, różne punkty widzenia. Na co dzień otaczam się grupą znajomych, w której mamy podobne zainteresowania i poglądy, a tutaj jednak skupiają się ludzie z różnych grup. Mogłoby się wydawać, że jesteśmy wszyscy podobni, ale okazuje się, że nie do końca. Nauczyło mnie też stanowczości w działaniach, zarówno wobec firm, z którymi współpracujemy, jak i względem wolontariuszy – trzeba ich zagrzać do boju i to daje efekt.
MICHAŁ: Najważniejsza umiejętność, którą nabyłem, to praca z ludźmi. Przy czymkolwiek by się nie pracowało w Otwartych Klatkach, trzeba mieć na uwadze to, że nie robi się tego dla siebie, tylko dla całej organizacji. Trzeba być otwartym na krytykę i współpracę i przez to praca z ludźmi staje się łatwiejsza.
Druga rzecz – zdecydowanie polepszyły się moje umiejętności związane z montażem. Wcześniej miałem doświadczenia w tworzeniu prostych rzeczy na YouTube’a, ale dopiero jak zacząłem to robić w Otwartych Klatkach, miałem motywację do zagłębienia się w techniki montażu, tak żeby wszystkie materiały dla Otwartych Klatek były coraz lepsze. I zacząłem się po prostu uczyć różnych rzeczy. Prostych animacji albo czegoś, co wcześniej nie było mi specjalnie potrzebne, i nie miałem motywacji, żeby to zrobić. Teraz po prostu to robię.
5. Co powiedzielibyście komuś, kto zastanawia się nad wolontariatem?
MICHAŁ: Nie zastanawiaj się, zgłaszaj się!
DOROTA: Zbyt długo się nie zastanawiaj! Sama zastanawiałam się tyle czasu zupełnie niepotrzebnie, bo znalazły się zadania i rzeczy, które mogę robić, nie będąc superspecem w jakiejś dziedzinie. Dołączając, nie trzeba mieć specjalnych umiejętności, bo wielu rzeczy można się nauczyć albo nawet można coś w sobie odkryć. Możemy wesprzeć i ukierunkować osoby, które dołączają, np. dać im jakieś zadania, żeby mogły stwierdzić, w czym czują się lepiej, w czym gorzej. I iść w stronę działań, które dają im dużo satysfakcji.
MONIKA: Powiedziałabym, żeby spróbowali i zobaczyli, jak to jest. Może się okazać, że to nie jest dla nich i to też jest normalne. Ale jeśli nie spróbują, to nigdy się nie dowiedzą, czy to jest coś, co sprawia im przyjemność i daje satysfakcję.