Interwencje przeprowadzane na fermach są konieczne, gdy dochodzi do znęcania się nad zwierzętami. To działania, które bardzo często podejmowane są w sytuacji zagrożenia ich życia bądź zdrowia. Gdy dochodzi do łamania prawa i ustawy o ochronie zwierząt, robimy wszystko żeby doprowadzić do ukarania sprawców.
Na fermie lisów w Karskach interweniowaliśmy już wiele razy. Jednak hodowca nie zmienił swojego postępowania wobec cierpiących zwierząt. Mimo to, nie poddaliśmy się! W tym wpisie przeczytacie o naszej długiej batalii o zamknięcie fermy lisów w Karskach.
Od wielu lat wiedzieliśmy, że na fermie lisów w Karskach nie dzieje się dobrze. Regularnie kontrolowaliśmy stan tej fermy. Kilka lat temu uruchomiliśmy nawet petycję w sprawie zamknięcia tej konkretnej hodowli. Udało się wtedy zebrać ok. 30 tysięcy podpisów, niestety ferma funkcjonowała nadal.
W 2012 r. wspólnie z Ekostrażą uratowaliśmy lisa srebrnego, który chorował na nowotwór dziąseł. Niestety jego stan był tak zły, że konieczne było skrócenie mu dalszego cierpienia i poddanie go eutanazji. Później wracaliśmy tam regularnie: zgłaszaliśmy przepełnienione klatki, udokumentowaliśmy chore zwierzęta pozbawione opieki weterynaryjnej, znaleźliśmy martwego lisa zakopanego nieopodal fermy.
We wrześniu tego roku, odebraliśmy w trybie interwencyjnym szczenię lisa polarnego. Maciek miał nieleczone, otwarte złamanie łapy. Jego stan był ciężki. Z przetoki sączyła się ropa, Maciek gorączkował, był bardzo słaby i apatyczny. Prawdopodobnie w takim stanie spędził kilka tygodni. W tym czasie nie udzielono mu żadnej pomocy. Przebywał w ciasnej klatce, na zakratowanym podłożu, które ciągle podrażniało jego ranę.
Złamania i inne kontuzje kończyn są często spotykane na fermach futrzarskich. Zdarza się, że kończyny klinują się między kratami, a przerażone zwierze, które próbuje się wydostać, rani sobie łapy. Dochodzi także do deformacji, pogryzień oraz przerostu pazurów. Warto podkreślić, że tego typu urazy występują na wszystkich fermach futrzarskich. W tym wypadku nie ma mowy o “lepszych” i “gorszych” hodowlach. Cierpienie zwierząt jest wpisane w produkcję futer.
Maciek miał szczęście. Został uratowany przez naszych inspektorów i trafił pod troskliwą opiekę weterynaryjną, dzięki której powrócił do zdrowia. Niestety w wyniku zaniedbań hodowcy, konieczna była amputacja tylniej łapy. Maciek jest już bezpieczny i szczęśliwy. Stał się ambasadorem wszystkich zwierząt hodowanych na futro.
Dziś po raz kolejny postanowiliśmy wrócić na fermę lisów w Karskach. Wszystkie klatki były puste, niektóre częściowo już rozebrane. W tym klatka, z której kilka miesięcy temu uratowaliśmy Maćka! Przemysł futrzarski znajduje się obecnie w dużym kryzysie, a coraz więcej hodowców decyduje się na zamknięcie ferm. Interwencje i śledztwa są bardzo ważnym elementem tego procesu. Dzięki takim działaniom, pokazujemy prawdę na temat tego, co dzieje się za wysokimi murami ferm, a Polki i Polacy w zdecydowanej większości opowiadają się za zakazem hodowli zwierząt na futro.
Przez wiele lat walczyliśmy o zamknięcie fermy lisów w Karskach. Każda wizyta w tym miejscu była dla nas bardzo trudna. Widzieliśmy setki cierpiących lisich oczu, z góry skazanych na okrutny los. Mieliśmy świadomość, że nie możemy ich uratować, ale obiecaliśmy sobie (i zwierzętom), że pewnego dnia, fermy takie jak ta w Karskach, odejdą do historii. Dziś już wiemy, że żaden lis nie zostanie tam zabity i oskórowany.