Z kontroli przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli na hodowcach indyków i kurcząt rzeźnych z województwa lubuskiego wynika, że ponad 80% z nich stosowało u zwierząt antybiotyki. Ich mięso trafiło na sklepowe półki.
Sprawę i ustalenia NIK-u opisuje szerzej na łamach “Rzeczpospolitej” Grażyna Zawadka. http://www.rp.pl/Spoleczenstwo/303079903-Antybiotyki-w-miesie-Czy-zywnosc-jest-bezpieczna.html
Monitoring paszy i wody wykazał, że w niektórych powiatach antybiotyki stosowało nawet 14 na 15 hodowców. Pogłoski o stosowaniu antybiotyków w hodowli drobiu, które do tej pory nie były poparte żadnymi dowodami, zostały potwierdzone przez oficjalną instytucję państwową. Prezes NIK-u jest zdania, że problem dotyczy nie tylko wybranego województwa, ale całego kraju, i zapowiada dalsze kontrole.
Producenci twierdzą, że podanie antybiotyku wynikało ze względów leczniczych. Jednak – jak zaznacza raport – “urzędowy obraz może nie oddawać rzeczywistości”, bo system nadzoru ma luki.
Przeczytaj także: Polacy chcą poprawy warunków hodowli kur przeznaczonych na mięso
Dodatkowo NIK alarmuje, że „system nadzoru nie może gwarantować, że mięso, które trafia do sprzedaży, jest bezpieczne dla zdrowia konsumentów”.
Z badań wynika, że nawet małe dawki antybiotyków mogą przyczynić się do powstania w organizmie lekoopornych szczepów bakteryjnych lub zwiększyć ryzyko wystąpienia alergii. Kurczaki w chowie przemysłowym zabija się w wieku 6 tygodni. Podawanie antybiotyków należy zakończyć do dziesięciu dni przed ubojem.
Ministerstwo Rolnictwa ma monitorować antybiotykooporność oraz współtworzy rekomendacje terapeutyczne dla lekarzy weterynarii. Organizuje również szkolenia dla hodowców. Ministerstwo przekonuje również, że sprawdza poziom sprzedaży substancji przeciwbakteryjnych na poziomie hurtowni. Według danych utrzymuje się on co roku na tym samym poziomie.
Tekst: Marcin Niesyt