Kiedy wyświetla mi się na ekranie komputera, widzę tylko czarny wąski pasek wypełniony niebieskawym wzorem. Żeby przyjrzeć mu się dokładniej trzeba powiększyć grafikę. Wtedy dostrzegam sylwetki kur brojlerów. 800 milionów. Tyle ginie przez rok w Polsce. Przewijam grafikę w dół. Wciąż nie widzę jej końca. Niebieskie sylwetki przemykają mi przed oczami. Jest ich co raz więcej. Widzę dolny skraj czarnego paska. Właśnie tyle ginie ich w minutę…
Śmierć kur brojlerów na fermach przemysłowych to jeden z elementów produkcji. Taśmowej produkcji, należy dodać. Zwierzę jest traktowane jak surowiec, który przechodzi kolejne etapy obróbki by znaleźć się w finale na stołach Polaków.
Kury, które są hodowane na fermach to rasa przystosowana przez człowieka do osiągania jak największego dziennego przyrostu masy ciała. W tym celu zwierzęta są karmione wysokokaloryczną paszą, przez którą zwiększają swoją masę nawet o kilkadziesiąt gramów dziennie.
Kurczak, który przychodzi na świat na fermie przemysłowej, zostaje zabity po około sześciu tygodniach swojego życia – tyle czasu zajmuje mniej więcej utuczenie go do pożądanej wagi. Rodząc się z wagą około 35 gramów, w zaledwie kilka tygodni uzyskuje masę prawie 3 kilogramów, co oznacza 70-krotny przyrost wagi. Dla wyobraźni większości ludzi te liczby nic nie przedstawiają.
By uświadomić sobie jak okrutna jest ta procedura najlepiej przenieść liczby i proporcje na człowieka. Wyobraźmy sobie ludzkie dziecko, które przychodzi na świat. Waży 3300 gramów. Zaczynamy je tuczyć i w ciągu sześciu tygodni wywołujemy wzrost jego wagi o siedemdziesiąt razy. Pod koniec drugiego miesiąca życia nasz bobas waży już 231 kilogramów. Trudne do wyobrażenia? Bardzo trudne.
Człowiek, który po urodzeniu byłby w taki sposób „karmiony” najprawdopodobniej w ogóle by nie dożył drugiego miesiąca życia. Codziennie musiałby bowiem spożywać ponad 12 tysięcy kalorii i przybierać 2 kilogramy dziennie. Samiec dzikiego kuzyna kurczaka hodowlanego – red junglewowl, osiąga maksymalną wagę 1450 g.
To, że brojlery przez wiele lat były poddawane zabiegom hodowlanym nie jest jednoznaczne z tym, że ich organizmy są przystosowane do tak szybkiego przyrostu masy. Zarówno układ kostny, stawowy jak i organy wewnętrzne zwierząt nie wytrzymują takiego obciążenia. Dochodzi do zwyrodnień, które przynoszą zwierzętom ból i cierpienie. Wiele kur umiera w ogromnych męczarniach, nie doczekawszy finału „produkcji”.
Ludzie wciąż dzielą zwierzęta na te, z którymi można się zaprzyjaźnić (takie jak pies, kot..) i na te, które ich zdaniem nie są zdolne do nawiązania komunikacji i tym samym do emocji, odczuwania bólu, strachu, cierpienia… Są to zazwyczaj te zwierzęta, które są hodowane na fermach przemysłowych i mają „służyć” człowiekowi swoim mięsem, futrem, jakami czy mlekiem. Nawet jeśli nie jesteśmy w stanie wykrzesać dla nich choć minimalnej sympatii, takiej jaką żywimy do psa czy kota, to umiejmy odnosić się z szacunkiem do nich i do ich życia. Bo każda istota, bez względu na gatunek jest tego godna.
Inka
03.03.2014