To bajka o dwóch lisich siostrach. Pierwsza z nich miała pecha. Trafiła do polskiego ZOO, gdzie żyje na powierzchni przynajmniej 100 000 razy mniejszej niż terytorium, jakie mogłaby zajmować, żyjąc na wolności. Druga jednak miała jeszcze większego pecha. Jej nowym „domem” stała się ferma futrzarska. „Domem” pod postacią klatki o powierzchni około 40 razy mniejszej niż przestrzeń, jaką zajmuje siostra z ZOO.
Tymczasem obie lisie siostry reprezentują jeden gatunek lisa pospolitego (Vulpes vulpes), który jest gatunkiem wolno żyjącym. Obie podlegają jednemu polskiemu prawu, które głosi, że zwierzęta wolno żyjące stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu. Obie lisice jednak, jak już wspomniałem, miały pecha i otrzymały status zwierząt niewolno żyjących. Co więcej dla każdej z nich ustalono odmienne właściwe warunki bytowania.
Lisica z ZOO podlega Rozporządzeniu Ministra Środowiska. Przeczytać tam możemy, że dla pary lisów powierzchnia pomieszczenia zewnętrznego wynosi przynajmniej 20 m², a pomieszczenia wewnętrznego 6 m². Z kolei właściwe warunki bytowania dla lisicy z fermy futrzarskiej określa Rozporządzenie Ministra Rolnictwa. Według tych wytycznych minimalne acz odpowiednie warunki życia lisa stanowi zadaszona klatka o wysokości 0,5 m oraz powierzchni podłoża (kraty) – 0,6 m².
Co ciekawe to samo polskie prawo właściwe warunki bytowania nakazuje realizować przez zapewnienie zwierzęciu możliwości egzystencji, zgodnie z potrzebami danego gatunku, rasy, płci i wieku. Odnieśmy się więc w sprawie lisich potrzeb do zdania naukowców. Według badań lisy to zwierzęta wszystkożerne z rodziny psowatych, które prowadzą wędrowny tryb życia lub zajmują określone terytorium o powierzchni od 3 do 35 km². Z kolei jedną z podstawowych lisich czynności jest kopanie lub rozbudowywanie istniejących już nor, będących właściwie systemem tuneli, wydrążonych na głębokości 1-1,5 m, o łącznej długości 10-22 m.
Nietrudno sobie zatem wyobrazić, że ani w ZOO, ani tym bardziej na fermie lis pospolity (rudy i srebrny) czy lis polarny nie są w stanie zaspokoić nawet w niewielkim stopniu potrzeb swojego gatunku. Ogon, jak i całe lisie futro, jest więc dla tych zwierząt raczej przekleństwem niż dumnym spadkiem po dziadku z wierszyka Jana Brzechwy.
Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi dba bowiem o rolnictwo i rozwój wsi. Minister Środowiska zaś od 1999 r. nie jest już Ministrem Ochrony Środowiska, dlatego może realizować inne cele. Stąd też paradoks prawny, który pokazuje, że Ustawę o ochronie zwierząt można między bajki włożyć.
Więcej na temat przemysłu futrzarskiego przeczytać można tutaj: www.cenafutra.info
Alan Weiss
19.05.2015