Obecnie w Polsce trwa debata dotycząca wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futra. Od lat organizacje prozwierzęce wskazują na okrutne warunki w jakich hodowane są lisy, jenoty oraz norki. Klatki, jałowe środowisko, mała przestrzeń w oczywisty sposób nie są w stanie spełnić osobniczych i gatunkowych potrzeb tych zwierząt. Zupełnie bezsensowne cierpienie zwierząt hodowanych na futro jest czołowym argumentem przemawiającym za zakazem. Ale nie jedynym.
Krótka historia branży futrzarskiej w Polsce
Liczne protesty mieszkańców wsi, w których funkcjonują lub są planowane fermy wskazują na kolejny problem generowany przez tego typu instalacje – negatywny wpływ na życie ludzi i środowisko. Tak duża liczba protestów w ostatnich latach jest bezpośrednio związana z nagłym przyrostem liczby ferm.
Ostatni raport przygotowany przez Zachodni Ośrodek Badań Społecznych i Ekonomicznych ukazał, że historycznie rzecz ujmując, branża ta miała stosunkowo małe znaczenie. Dopiero od ok. 10 lat, od kiedy do naszego kraju zawitały holenderskie firmy oraz przedstawicielstwo NAFA (North American Fur Auctions), ferm zwierząt futerkowych zaczęło radykalnie przybywać.
Więcej o wynikach badania możecie przeczytać TU a sam raport pobrać poniżej
3 gminy o dużym zafermieniu
Kolejny raport ZOBSiE zatytułowany “Mieszkańcy wobec ferm zwierząt futerkowych w Polsce” (do pobrania TU) ukazuje stosunek społeczności lokalnych do hodowli zwierząt na futro. Reprezentatywne badania przeprowadzono w trzech gminach charakteryzujących się dużym natężeniem ferm.
W Czerniejewie oraz w Nowogardzie funkcjonuje po 7 ferm. W Koźminie Wielkopolskim z kolei aż 71. Taka liczba wynika ze sztucznego podziału co najmniej jednej fermy w tej gminie.
W miejscowości Góreczki duża ferma norek jest podzielona na 51 małych firm, celem ominięcia przepisów dotyczących ochrony środowiska.
Większość mieszkańców chce zakazu
Hodowcy próbując bronić branżę przekonują, że przemysł ten jest szczególnie ważny dla mieszkańców w rejonach, w których jest on dobrze rozwinięty. Badania ZOBSiE udowodniły, że to nieprawda.
Większość osób mieszkających w tych gminach jest za zakazem. Jedynie mniej więcej ⅓ mieszkańców Czerniejewa oraz Nowogardu oraz ¼ Koźmina Wielkopolskiego jest przeciwko zakazowi hodowli zwierząt na futra. Nawet osoby mieszkające w rejonie, w którym zyski z branży powinny być największe, nie chcą ferm futrzarskich w Polsce.
Uciążliwości trudnego sąsiedztwa – smród, plagi much, ucieczki norek
Kolejne pytanie jakie zadano mieszkańcom dotyczyło uciążliwości związanych z funkcjonowaniem ferm. Zdecydowana większość respondentów twierdziła, że fermy są uciążliwe dla mieszkańców. Wśród głównych przyczyn uciążliwości wskazywano odór, następnie liczbę insektów oraz ucieczki zwierząt. Jedynie ⅕ respondentów Koźmina oraz ⅓ respondentów Nowogardu i Czerniejewa uważało, że fermy zwierząt futerkowych nie są uciążliwe dla mieszkańców
Duża rotacja pracowników na fermach
Następnie badacze starali się ustalić wpływ ferm na lokalne rynki pracy i okazało się, wbrew temu co twierdzą hodowcy, wpływ ten jest jednak ograniczony. Spora część mieszkańców deklarowała, że w przeszłości pracowała na fermie. Jednak jedynie niewielka liczba osób jest tam obecnie zatrudniona – 0,5% respondentów z Koźmina Wielkopolskiego, 1,1% z Nowogardu i 2% z Czerniejewa deklarowało, że obecnie pracuje na fermie norek .
Przeczytaj także: Odór z fermy norek – więcej niż brzydki zapach
Według autorów raportu ma to być dowodem dużej rotacji pracowników. Przytoczone fragmenty wywiadów z pracownikami potwierdzają tę tezę. Przemysł, aby zaspokoić braki kadrowe, szuka pracowników zza wschodniej granicy, oferując stawki w wysokości 8-9 zł na godzinę „na rękę”, pracę przez 10-14 godzin, 6 dni w tygodniu.
Respondenci jako główne wady takiej pracy wskazywali silny odór, pogryzienia przez zwierzęta, zbyt długi czas pracy, trudne warunki pracy oraz złe zaplecze sanitarno-socjalne. Jako zaletę wymieniano możliwość podjęcia pracy „w okolicy zamieszkania” oraz wynagrodzenie. Wysokość wynagrodzenia jest jednak mocno uzależniona od nadgodzin. Podczas sezonu czas pracy może wynosić nawet 250-300 godzin w miesiącu.
Najnowszy raport ZOBSiE ukazał, że mieszkańcy gmin, w których funkcjonuje duża liczba ferm, w większości popierają zakaz hodowli zwierząt na futro. Po ilości zgłoszeń, jakie otrzymaliśmy na przestrzeni lat od społeczności protestujących przeciwko fermom norek, wcale nas to nie dziwi.
Okropny smród, plagi much nie są wymysłem garstki osób, ale problem zauważalnym i odczuwalnym przez całe społeczności. Właśnie teraz mieszkańcy Kawęczyna, wsi w której funkcjonują dwie fermy, nie są w stanie przebywać w swoich domach ze względu na okropny fetor. Skarżą się, że z roku na rok jest coraz gorzej. Dla nich jak i dla dziesiątek innych miejscowości zakaz hodowli zwierząt na futro jest jedynym skutecznym rozwiązaniem.
Biorąc pod uwagę ogrom cierpienia zwierząt a także ludzi, zakaz hodowli zwierząt na futro jest w pełni uzasadnionym postulatem.