Mało kto popiera cyrki – wszystkim znana formuła o tym, że zwierzęta są tam bite, rażone prądem i katowane przekonała nas, że ta „rozrywka” jest jedną z bardziej okrutnych. Ale ogrody zoologiczne? Oficjalnie uznaje się je za miejsca edukacji dzieci o „naturze”. Wierzy się, że trafiają tam zwierzęta uratowane przed niechybną śmiercią. Że rozmnaża się tam gatunki, które są na skraju wyginięcia.
W rzeczywistości zoo to miejsca rozrywki, w których my – ludzie, z bezpiecznej odległości, oddzieleni płotem, możemy patrzeć na „egzotyczne” zwierzęta. Ogrody zoologiczne na szeroką skalę pojawiły się w Europie w czasie rewolucji przemysłowej, kiedy miasta rozrastały się, a kontakt ludzi z innymi zwierzętami i naturą był coraz rzadszy.
Zoo, w którym można oglądać ludzi
Jeszcze w XX wieku były to parki rozrywki z różnorodnymi „dziwadłami” – kobiety z wąsami, liliputy, pigmeje – wszyscy ci, którzy różnili się od białych mieszczan. Rasizm, seksizm, szowinizm gatunkowy, wszystkie uprzedzenia połączone w jednej instytucji.
Randy Malamud w artykule Americans do weird things with animals, or, Why did the chicken cross the road? dobrze określił, jaki obraz zwierząt sprzedaje nam zoo: „Słonie są fajne, ponieważ mają trąby”. Nie zachęcamy do odwiedzania tego miejsca, ale jeśli spojrzelibyście, jakie informacje zawarte są na tabliczkach informacyjnych, przeczytacie, gdzie gatunek występuje na wolności, jak się rozmnaża, co je.
Rzadko dowiemy się o bogatym życiu emocjonalnym i społecznym. Obserwując zwierzęta w zoo, zobaczymy jedynie, jak zachowują się zwierzęta w zoo. Tylko po co nam ta wiedza? Badania (1) wykazują, że wychodząc z zoo wiemy o zwierzętach w nim przebywających mniej niż gdy do niego wchodziliśmy. Dodatkowo zwiększa się poczucie strachu i niechęci wobec innych gatunków, rośnie chęć trzymania ich w klatkach.
Większość gatunków zwierząt, jakie tam spotkamy, to gatunki pospolite, którym nie zagraża wyginięcie. Na ogół zwierzęta, które zamknięte są na wybiegach czy w klatkach, pochodzą z innych zoo, ze sklepów, z hodowli, a nie z akcji ratujących przed kłusownikami. Idąc do zoo, widzimy zwierzęta w sztucznie stworzonych warunkach, większość klatek jest zbyt mała.
Naturalne warunki dla zwierząt?
Ptaki nie mogą rozwinąć skrzydeł, antylopy nie mogą rozpędzić się w galopie. Co z tego, że wybieg jest coraz większy, skoro nadal jest więzieniem? Gdy staniemy na chwilę przy wybiegu i faktycznie przyjrzymy się słoniowi czy strusiowi, zobaczymy, że jego oko ropieje, a na nodze widać ranę. Nie da się uniknąć chorób psychicznych (np. stereotypii) związanych z zamknięciem i monotonią życia. Wszystko to zobaczymy na filmie stworzonym przez organizację Igualdad Animals w kilku ogrodach zoologicznych na terenie Hiszpanii:
http://vimeo.com/igualdadanimal/trailerzoos2011
W polskich zoo nie jest dużo lepiej, co pokazuje raport stworzony przez organizacje Born Free oraz ENDCAP, w którym przeczytać możemy, że polskie zoo nie przyczyniają się znacząco do pomocy gatunkom ginącym czy introdukowania zwierząt.
Jak czytamy dalej, nie dopełniają biologicznych, gatunkowych czy przestrzennych potrzeb zwierząt. Brudna woda i brudne klatki to częsty problem. W raporcie wskazuje się również na takie kwestie, jak niewystarczający poziom zabezpieczeń przed ucieczką zwierząt czy niebezpieczeństwo zranienia i transmisji chorób.
Zoo dla zwierząt są więzieniami stworzonymi dla ludzkiej rozrywki. Pamiętajmy o tym, gdy nasze dziecko lub partner(ka) zaproponuje nam niedzielną wycieczkę.
—–
1. Kellert S. R., Dunlap J., Informal Learning at the Zoo: A Study of Attitude and Knowledge Impacts (report to the Zoological Society of Philadelphia), Philadelpia 1989, s. 66-71.
Marta
12.07.2013