Otwarte Klatki: Przez ostatnie dwadzieścia lat pracowałeś jako aktywista śledczy dla różnych organizacji dokumentując systematyczne okrucieństwo wobec zwierząt, powszechne w hodowli przemysłowej. Dlaczego zdecydowałeś się na taką formę aktywizmu?
Rich Hardy: Po krótkim i nieudanym okresie w profesjonalnej piłce nożnej zaangażowałem się w aktywizm na rzecz zwierząt hodowlanych. To był początek lat 90. W tym czasie koncentrowałem się głównie na promowaniu diety roślinnej. Wiedziałem jednak, że najważniejsze są działania na rzecz zmiany samego systemu hodowli. Zacząłem więc pracę w ramach kampanii dobrostanowych, mające na celu wyeliminowanie klatek bateryjnych w hodowli kur niosek, kojców dla macior i eksportu żywych zwierząt.
W tym czasie spotykałem wielu polityków, przedstawiając im liczne raporty wyjaśniające tragiczne warunki hodowli klatkowej. To jednak nie wystarczało. Politycy oczekiwali czegoś więcej niż tekstu na białym papierze. Chcieli dokumentacji wizualnej, której było wówczas niewiele. Kupiłem więc kilka niedrogich aparatów i kamer i tak zacząłem dokumentować system, przeciwko któremu politycy nie podejmowali żadnych działań.
Pierwsze “partyzanckie” zlecenie jako aktywista śledczy wykonałem w 1999 r. Było to na przemysłowej fermie niosek klatkowych w Nowej Zelandii. Ostatnie zrealizowałem jesienią 2018 r. Przeprowadziłem wówczas szkolenie dla aktywistów Otwartych Klatek na Ukrainie.
OK: Czy kiedy zaczynałeś pracę, miałeś jakieś wskazówki, wiedzę jak przeprowadzać takie śledztwa? Pod koniec lat 90. materiały undercover z ferm przemysłowych wciąż były rzadkością.
Rich: Rzeczywiście, w tamtym czasie prawie nie było publikacji śledczych. Wiele organizacji, które dziś z tego słyną, nawet jeszcze nie istniało. Można śmiało powiedzieć, że nie mając poprzedników, od których moglibyśmy się uczyć, sami kładliśmy podwaliny pod takie działania. Musieliśmy wypracować skuteczne taktyki, wybrać i zmodyfikować sprzęt, aby najlepiej odpowiadał naszym potrzebom. To był czas wielu rozmów, które pomogły nam poprawić skuteczność takich dokumentacji.
OK: Ten rodzaj aktywizmu bywa bardzo wyczerpujący, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Czy czułeś się przygotowany na tego rodzaju pracę?
Rich: Myślę, że pomogło mi to, że miałem wcześniejsze doświadczenie aktywistyczne. Dobrze rozumiałem jak funkcjonuje ten system i jakie cierpienia powoduje. Nic jednak nie przygotuje cię na pierwsze spotkanie ze zwierzętami uwięzionymi na fermach przemysłowych. Nie jestem pewien, czy te emocje kiedykolwiek znikają, bez względu na to, ile ferm przemysłowych lub ubojni miałeś już okazję zobaczyć.
OK: Jak poradziłeś sobie z traumami, z którymi konfrontowałeś się na co dzień? Domyślam się, że jako aktywista śledczy przyzwyczajasz się do wielu okropnych rzeczy, gdy staje się to twoją codzienną pracą, ale musi istnieć jakaś granica, szczególnie dla empatycznej osoby troszczącej się o los zwierząt.
Rich: Myślę, że przez długi czas odsuwałem osobiste traumy na bok. Można powiedzieć, że zamknąłem je w pudełku i ukryłem gdzieś głęboko. W końcu jednak przychodzi czas, kiedy to cię dopada. W takiej chwili trzeba się zatrzymać. Aby być skutecznym aktywistą, ważna jest umiejętność rozpoznawania znaków, jakie daje ci twój umysł i ciało.
OK: Wielu aktywistów śledczych pracujących w ruchu prozwierzęcym wypracowuje sobie z czasem pewien rodzaj zrozumienia dla hodowców i pracowników ferm. Nie obcujesz już z systemem, ale z ludźmi. Pozwala to nie tyle uzasadnić, co lepiej zrozumieć ich, często okrutne, zachowania. Jakie jest twoje zdanie na ten temat?
Rich: Tak, myślę, że czasami możesz postawić się w sytuacji swoich przeciwników. Podobnie jak w przypadku innych obszarach działań na rzecz sprawiedliwości społecznej. Jako aktywista śledczy w sektorze produkcji żywności, podczas dokumentowania okrucieństwa wobec zwierząt, widziałem też wiele przypadków łamania praw człowieka. Jeśli mamy położyć kres okrucieństwu, musimy znaleźć rozwiązania, które przyniosą korzyści zarówno zwierzętom, jak i ludziom.
OK: Twoja książka jest bardzo refleksyjnym, przypominającym dziennik, zapisem ze śledztw. Skąd pomysł na taką publikację?
Rich: Pomysł książki “Not as Nature Intended” zrodził się już 5 lat temu, ale dopiero dwa lata temu zacząłem zapisywać niektóre uczucia i refleksje, które pozostały we mnie po zakończeniu pracy. To nie jest relacja fotograficzna, ale dokumentalna opowieść o tym, jak to jest infiltrować ukryty przemysł oparty na eksploatacji zwierząt, rzucać światło na to, co dzieje się za murami ferm i ubojni, i robić to skutecznie.
W książce jest wiele historii o indywidualnych zwierzętach, ale przedstawiam także ludzi stojących za ich cierpieniem. Szczerze mówiąc, pisanie tej książki było to trochę surrealistycznym doświadczeniem, prawdziwym emocjonalnym rollercoasterem, czasem zdumiewającym, kiedy indziej przyprawiającym o dreszcze.
Mam nadzieję, że ta publikacja przyczyni się do zmiany losu zwierząt. Przede wszystkim chciałbym, aby otworzyła ludziom oczy lub choćby przyciągnęła ciekawskich. By jak najwięcej osób dowiedziało się, jaki los spotyka zwierzęta, które trafiają na nasze talerze, czy stają się częścią naszych ubrań. Na fermach, w ubojniach czy w laboratoriach, gdzie płacą cenę za nasz piękny uśmiech.
Napisałem tę książkę, aby stała się częścią swoistego archiwum praw zwierząt. Uważam, że ważne jest dla nas katalogowanie strategii, technik i działań, które wpływają na pozytywne zmiany w zakresie praw zwierząt. Przyjdzie czas gdy z przerażeniem spojrzymy wstecz na wszystkie te kampanie i walkę, którą musieliśmy toczyć, aby zakończyć systemowe znęcanie się nad zwierzętami.
OK: Podobnie jak w przypadku innych ruchów wolnościowych?
Rich: Tak, ważne jest, aby pamiętać i czerpać wiedzę z wygranych bitew. Śledztwa stanowią ważną część naszego ruchu i uważam, że powinny zostać zapisane w sposób, który umożliwiałby naukę, lepsze planowanie i dostosowywanie działań do poszczególnych kampanii. Ta książka, to mój wkład.
OK: Częścią przygotowań do publikacji był profil, który założyłeś na Instagramie, na którym regularnie publikujesz fotogramy z nagrań wideo pozyskanych w trakcie śledztw. Czy możesz powiedzieć coś więcej o tym projekcie?
Rich: Przed książką pomyślałem, że powinienem rozpocząć proces opowiadania historii od opublikowania części mojej pracy w mediach społecznościowych. Zacząłem przeglądać archiwum zdjęć i materiałów filmowych i zestawiać je z zapisami w moich notatnikach. To ożywiło wiele wspomnień. Odnalazłem ważne historie, które zaginęły w podczas prac nad większymi projektami.
Założyłem konto na Instagramie i zacząłem stopniowo dzielić się historiami ukazanymi z osobistej perspektywy, jaką miałem będąc naocznym świadkiem cierpienia. Staram się publikować zdjęcia, które opowiadają historię indywidualnych zwierząt poprzez doświadczenia innej indywidualności – siebie.
Nagroda Animal Hero 2019 dla Richa Hardy’ego
OK: Mimo iż zaprzestałeś pracy jako aktywista śledczy, kontynuujesz działania na rzecz praw zwierząt. Czy możesz powiedzieć, w co jesteś teraz zaangażowany?
Rich: Obok prowadzonych wykładów na temat mojej pracy i opublikowanej niedawno książki, przygotowuję się również do szkoleń dla aktywistów, freelancerów i organizacji prozwierzęcych w zakresie realizacji konkretnych projektów. Wraz z partnerką prowadzę też niewielki azyl dla zwierząt uratowanych z hodowli przemysłowych.
OK: Dziękujemy za rozmowę.