Moi rodzice wybrali weganizm. To cudowna sprawa. Każdy weganin to potwierdzi. Przechodząc na dietę roślinną, dobrze mieć koło siebie innych wegan, doradzą, podpowiedzą i dodadzą otuchy. Ale wegańscy rodzice to zupełnie inny “level”. Bo rodzice to święta, niedzielne obiadki, wałóweczki na wynos.

W moim przypadku rodzice to też dziadkowie mojego dziecka. Odpada nam tłumaczenie dlaczego babcia i dziadek zjadają zwierzęta i podwaja się radość płynąca z wegańskich świąt i innych imprez o charakterze rodzinnym. Wegańscy rodzice to jest moc.

Ale jak do tego doszło? Oczywiście nie siedzę w głowach moich rodziców i nie znam ich motywacji w stu procentach. Warto się jednak nad tym zastanowić, kiedy jest się członkiem OK i większość swojego wolnego czasu poświęca się na popularyzowanie diety roślinnej. Są wśród wegan ludzie, którzy w momencie, kiedy poznają prawdę o losie zwierząt, zmieniają swoją dietę i inne przyzwyczajenia. Po prostu z dnia na dzień. Należę właśnie do tej grupy i długo nie mogłam zrozumieć, dlaczego inni wokół mnie nie podejmują tych decyzji. Skoro im mówię, tłumaczę, filmiki podsyłam. Obserwując moich rodziców, dochodzę do wniosku, że oprócz najważniejszego, czyli wiedzy o cierpieniu zwierząt czasami potrzebne też są:

Kontakt z weganami, których się lubi, kocha są nam bliscy

Wybory ludzi, którzy z różnych powodów są dla nas ważni, mogą się wydać ciekawe, warte przemyślenia. To, co ważne dla naszych bliskich, często staje się ważne także dla nas. Warto więc pielęgnować relacje z nieweganami, bo nigdy nie wiemy, jak duży możemy mieć na nich wpływ. Wydaje mi się, że nie ma silniejszej motywacji niż więź. Moi rodzice są weganami, bo mnie kochają. Brzmi to może trochę pompatycznie, ale jak się w to chwilę zagłębić, to po prostu tak jest.

Wydarzenia organizowane przez Otwarte Klatki są dobrą okazją do spróbowania dań roślinnych...

Wydarzenia organizowane przez Otwarte Klatki są dobrą okazją do spróbowania dań roślinnych

Możliwość spróbowania roślinnych dań

Zapraszajmy, częstujmy, nośmy do pracy, obnośmy się z naszymi roślinnymi posiłkami. Proponujmy wspólne gotowanie, zachęcajmy do odwiedzania wegańskich knajp lub miejsc, gdzie można zjeść wegański posiłek (dzięki kampanii Roślinniejemy jest to coraz łatwiejsze). Przez dwa lata woziliśmy do moich rodziców koszyk jedzenia, bo w ich lodówce nie było dla nas nic, gotowaliśmy i kusiliśmy. Zabieraliśmy ich na wegańskie śniadania do łódzkiego Niebostanu, imprezy rodzinne organizowane przez nas zawsze są w 100% wegańskie i w 100% pyszne.

Dostęp do wegańskich produktów

Możliwość kupienia wegańskich pyszności jest bardzo ważna, szczególnie na początku. Z pomocą przychodzą sklepy internetowe, ale też coraz częściej stacjonarne. To, co możemy zrobić, to pokazywać, gdzie sami kupujemy, a tam gdzie nie ma tego, co jest nam potrzebne pytać, pytać i wciąż pytać. Stwarzając popyt, stwarzamy łatwy weganizm. Moi rodzice sami znaleźli sobie sklepik ze zdrową żywnością w swoim małym miasteczku, a my dzięki nim odkryliśmy, że Biedronka daje nie tylko mleko.

Dostęp do wiedzy na temat weganizmu (także zdrowotnych aspektów zmiany diety)

Podsuwajmy książki, ulotki, artykuły. Nigdy nie wiadomo na jakim etapie rozmyślań o zmianie diety ktoś właśnie jest. Może chce zmian, ale martwi się, czy weganizm nie wpłynie negatywnie na jego zdrowie.

... zdobyć nasze materiały ...

… i zapoznać się z naszymi materiałami i podpisać bieżące petycje.

Poczucie, że robi się coś dobrego, poczucie wspólnoty z innymi weganami

10703977_765214870218497_4818087206331253735_nStwarzając przestrzeń do działań pro zwierzęcych, wykonujemy podwójną pracę. Z jednej strony pomagamy zwierzętom, z drugiej dajemy ludziom możliwość realizowania się i utwierdzania w nowym wyborze.

Angażowanie się w aktywizm daje satysfakcje i poczucie spełnienia. Nawet jeśli są to drobne działania: przekazywanie 1%, udostępnianie grafik na portalach społecznościowych. Daje to poczucie wspólnoty i przynależności, a co za tym idzie – motywację.

Mój tata, udostępniając grafikę OK, utwierdza się w swoim wyborze, cieszy się swoją decyzją i zwyczajnie po ludzku może sobie pomyśleć: pomagam – jestem fajny.

Klaudyna Andrijewska

30.03.2015