Wielka Brytania była pierwszym europejskim krajem, który wprowadził zakaz hodowli zwierząt na futra. To było w 2000 roku. Mógłbyś przybliżyć tamten okres?
W latach 90. przed wprowadzeniem zakazu, ruch antyfutrzarski był bardzo aktywny. Sprzyjała mu opinia publiczna ponieważ sam temat nie budził większych kontrowersji. Hodowla i zabijanie zwierząt były jednoznacznie określane jako moralnie naganne. Udało nam się wówczas wprowadzić zakaz hodowli zwierząt dla ich futer, ponieważ wszyscy dostrzegali okrucieństwo wpisane w ten przemysł. Z perspektywy ekonomicznej państwo nie było też szczególnie zależne od tego biznesu . Dzięki temu aktywiści mogli bezkompromisowo walczyć o zakaz. Politycy z kolei mieli silne argumenty i poparcie opinii publicznej.
Jak wygląda obecnie kampania nad zakazem importu futer, zwłaszcza w kontekście planowanego Brexitu i związanego z tym opuszczenia wspólnego rynku UE?
W porównaniu z latami 90. mamy zupełnie inną sytuację. Futro jest już reliktem minionej epoki. Kiedy Humane Society International UK (dalej: HSI UK) rozpoczęło kampanię #FurFreeBritain opinia publiczna zdążyła praktycznie zapomnieć o temacie. To paradoks, biorąc pod uwagę, że Wielka Brytania wciąż sprzedaje ogromne ilości produktów wykonanych z futra.
Organizacje stojące za kampanią dostrzegły w Brexicie pozytywny potencjał. Prawo unijne nie pozwalałoby na drastyczne restrykcje w zakresie importu futer. Można powiedzieć, że w Wielkiej Brytanii ta kampania jest szczególnie atrakcyjna dla ugrupowań politycznych wspierających Brexit. Widać to na przykładzie wspierającej zakaz importu Partii Konserwatywnej.
Jakie problemy napotkaliście planując kampanię?
Trudno jest prowadzić kampanię dotyczącą importu, a nie czegoś, co dzieje się bezpośrednio w twoim własnym kraju. Wielu polityków ocenia to z takiej właśnie perspektywy, że to “nie nasza sprawa”. HSI UK udało się jednak skoncentrować uwagę społeczeństwa i polityków na niewłaściwym oznaczaniu produktów. Trafiające do sprzedaży naturalne futra były sprzedawane jako sztuczne. Wywołało to słuszny gniew dużej części konsumentów i pokazało dosadnie jak niepopularnym towarem są obecnie futra. Rozgłos mediów nadał sprawie charakter “skandalu” niezbędny, by wszyscy mogli odczuć, że jest to sprawa Wielkiej Brytanii, a nie coś, co ma miejsce “gdzie indziej”.
https://panel-otwarteklatki.ok.k8s.dance/uk-futro-kotow-sprzedawane-jako-stuczne/
W ubiegłym roku kampania nabrała dużego tempa, m.in. dzięki poparciu świata mody i celebrytów.
Dzięki materiałom kampanii promowanym w mediach, giganci ze świata mody zaczęli się szybko wycofywać z wykorzystywania futer w swoich kolekcjach. Popularność naturalnych futer gwałtownie spadła. Pomogło w tym również naukowe wsparcie środowiska weterynaryjnego i wielu organizacji z koalicji #FurFreeBritain, które publikowały własne petycje i spotykały się z politykami.
W międzyczasie dwóch niezwiązanych z żadną organizacją aktywistów rozpoczęło zbieranie podpisów pod rządową e-petycją. Jako koalicja postanowiliśmy skoncentrować się na jej promowaniu, ponieważ przy 10 tysiącach głosów petycje rządowe w Wielkiej Brytanii muszą już zostać skomentowane. Przy 100 tysiącach debata trafia do parlamentu.
Udało wam się. W czerwcu ubiegłego roku deputowani dyskutowali w sprawie wprowadzenia zakazu.
Debata w Westminster Hall pozwoliła politykom wyrazić swoje gorące poparcie dla zakazu przed ministrem rolnictwa Georgem Eustice. Kiedy tam siedziałem pomyślałem jak bardzo niezgodny z prawdą jest stereotyp polityków obojętnych na prawa zwierząt. Oczywiście sukces tej debaty polega na tym, że trafiła w odpowiedni politycznie czas.
Kiedy toczyła się dyskusja, my kontynuowaliśmy protest pod siedzibą parlamentu. Zebrała się tam ponad setka aktywistów i aktywistek z całej Wielkiej Brytanii. Zachęcaliśmy ludzi by dołączali do nas, a także kontaktowali się z parlamentarzystami wyrażając poparcie dla kampanii. Tego dnia Partia Pracy ogłosiła, że po dojściu do władzy wprowadzi całkowity zakaz sprzedaży futer w Wielkiej Brytanii.
Mimo ponadpartyjnego poparcia dla zakazu, o którym mówisz, po debacie nie padły jednak żadne wiążące deklaracje. Co powstrzymuje polityków?
Mimo gorącej dyskusji i głosów poparcia płynących ze wszystkich stron sceny politycznej, rząd wyraził opinię, jakoby zakazy funkcjonujące na poziomie narodowym były mniej efektywne niż powszechne, międzynarodowe standardy regulujące dobrostan zwierząt.
Trudno jednoznacznie wskazać co powstrzymuje brytyjskich polityków. Być może chodzi o czas. W tej chwili kluczowa jest kwestia Brexitu, która może zaważyć na dalszych pracach nad zakazem importu futer.
A co z przedstawicielami przemysłu futrzarskiego? Jak rząd odbiera ich stanowisko?
W wyniku śledztwa przeprowadzonego przez ministerstwo środowiska w lutym 2018 roku reprezentanci branży futrzarskiej zostali dosłownie usmażeni żywcem. Nie potrafili ustosunkować się do raportu w najbardziej podstawowych kwestiach dotyczących zwierząt. Komitet pracujący nad raportem zarekomendował przeprowadzenie konsultacji społecznych nad wprowadzeniem zakazu, więc wszystko idzie w dobrym kierunku.
No właśnie, jak wygląda społeczne poparcie dla zakazu importu? Hodowla zwierząt na futra została zakazana. Jednocześnie Wielka Brytania importuje surowiec za blisko 75 milionów funtów. To sugeruje, że nadal jest duży popyt na futra.
Kiedy kręciliśmy “Klatki. Ukryte fermy Europy” rozmawiałem o tym z Markiem Oatenem, dyrektorem generalnym Międzynarodowej Federacji Branży Futrzarskiej. Jego zdaniem wielu klientów kupujących naturalne futra to zamożni obcokrajowcy pochodzący z państw, w których panuje przyzwolenie na hodowlę.
Pamiętajmy, że ceny futer w ostatnich latach drastycznie spadły. Można je znaleźć w wykończeniach kurtek, płaszczy, rękawiczek czy czapek. Z jednej strony mamy więc luksusowe towary sprzedawane przez Pradę, z drugiej, tanie produkty, bardzo często błędnie ometkowane jako wykorzystujące sztuczne futro.
Ponadto młodzi ludzie, którzy dorastali już po wprowadzeniu zakazu hodowli, nie są często świadomi jak powstaje odzież z elementami z naturalnego futra. Tę wiedzę upowszechniamy teraz na nowo walcząc o zakaz importu.
Zapowiada się, że to będzie pracowity rok dla Open Cages.
Mamy obecnie pół miliona podpisów pod petycją, ponadpartyjne poparcie w parlamencie, deputowanych wspierających zakaz w publicznej telewizji i celebrytów aktywnie włączających się do kampanii. Wszyscy są zdeterminowani, aby całkowicie wyprzeć branżę futrzarską z naszego kraju. Wielka Brytania wolna od futer to tylko kwestia czasu.
Connor Jackson pełni funkcję prezesa w brytyjskim oddziale Otwartych Klatek (Open Cages). Zajmuje się m.in. rozwojem organizacji, prowadzeniem kampanii, śledztwami i koordynacją działań aktywistów. W 2017 miał premierę jego dokument “Klatki. Ukryte fermy Europy”.