Wywiad z Karolem Orzechowskim, reżyserem filmu Maksymalna Tolerowana Dawka (ang. Maximum Tolerated Dose), którego premiera w Polsce ma miejsce już dzisiaj. Na tej stronie możecie zapoznać się z listą miast, w których zaplanowano projekcję.
1.Czy możesz nam wyjaśnić jak tytuł Twojego filmu odnosi się do badań naukowych?
Maximum Tolerated Dose (pol. Maksymalna Tolerowana Dawka) jest tytułem mojego filmu, ale zarazem nazwą testu, który polega na tym, że zwierzęciu podaje się dużą dawkę badanej substancji lub poddaje się je konkretnemu zabiegowi medycznemu, aby ustalić próg, po przekroczeniu którego dozowanie staję się silnie toksyczne. Nietrudno wywnioskować, że taki rodzaj testu jest bardzo ciężki dla zwierząt, bowiem celowe podawanie im zbyt wysokich dawek może w rezultacie doprowadzić do śmierci.
Pomyślałem też, że to bardzo interesujący tytuł, gdyż stanowi również metaforę dla ludzi ukazanych w filmie – biorą na siebie tak dużo, jak tylko mogą, aż w końcu dochodzą do punktu, w którym nie mogą więcej na siebie przyjąć i muszą odejść. Oni wszyscy ostatecznie osiągają swoją „Maksymalną Tolerowaną Dawkę”.
2.Dlaczego właśnie wiwisekcja stała się tematem, przeciwko któremu występujesz?
Decyzja dotycząca nakręcenia filmu o wiwisekcji pojawiła się przede wszystkim dlatego, że miałem kontakt z ludźmi, którzy opowiadali mi te historie. Możliwe, że gdybym znał ludzi związanych z cyrkami czy przemysłem mleczarskim, powstałaby inna produkcja. Z drugiej strony uważam, że wiwisekcja jest niezwykle ważnym problemem, a walka z nim nabiera obecnie dużego rozmachu. Sądzę, że znajdujemy się w odpowiednim momencie, aby zajmować się teraz tą sprawą, bo potencjalnie możemy „wygrać”. To bardzo dobra motywacja, aby pracować nad tym właśnie teraz.
3.Co było dla Ciebie najtrudniejsze podczas pracy nad tym filmem?
Bardzo ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie, nie myśląc o zwierzętach, które spotkałem kręcąc ten film, a szczególnie o małpach na fermie w Laosie. Kiedy pracujesz z ukrytą kamerą, zwierzęta nie wiedzą, że masz dobre intencje. Nie wiedzą, że jesteś tutaj i próbujesz zrobić coś, aby polepszyć ich los. Patrzą na ciebie jak na kolejnego złego człowieka. Dla mnie to chyba było najtrudniejsze podczas całej pracy nad filmem.
4.Czy ten projekt zmienił Ciebie w jakiś sposób? Domyślam się, że praca nad nim była bardzo wyczerpująca emocjonalnie.
Tutaj również ciężko mi odpowiedzieć nie biorąc pod uwagę zwierząt w laboratorium. One muszą zmierzyć się z tym, że całe ich życie jest pod ścisłą kontrolą przebiegającą na wiele różnych sposobów. Nadzór ten jest większy niż u zwierząt wykorzystywanych przy produkcji żywności lub w innych gałęziach przemysłu. Życie emocjonalne zwierząt laboratoryjnych jest całkowicie zniszczone i nigdy nie zdoła im się tego przywrócić – już zawsze będą cierpieć z powodu tych urazów. Jeśli mowa o mnie, szczególnie trudne było zebranie i montaż materiału (pomimo tego, że film nie operuje wieloma obrazami, mam dużą kolekcję zdjęć, których jednak nie użyłem).
Zatem moje problemy emocjonalne są niczym w porównaniu z traumą laboratorium.
5.Myślę, że wielu aktywistów/ek , którzy obejrzą ten film, będzie czuło, że musi coś zrobić w tym temacie. Jakie strategie, według Ciebie, są najbardziej efektywne, aby walczyć z tą kwestią?
Uważam, że słowo „efektywny” jest bardzo skomplikowane. W rzeczywistości to, co określisz jako efektywne zależy od tego, jakie stawiasz sobie cele. Jeżeli Twoim celem jest podniesienie świadomości, to wtedy trzymanie transparentu przed budynkiem laboratorium jest efektywne. Jeżeli chcesz pomóc bezpośrednio zwierzętom uwięzionym w laboratorium, wymaga to innego działania. Do każdego celu trzeba dostosować taktykę, która będzie efektywna. Wszystko zależy od tego, jak chcesz walczyć z eksploatacją zwierząt.
W ostatnich latach odbyło się mnóstwo inspirujących (a także efektywnych) działań i kampanii związanych z walką z wiwisekcją. Kampania przeciwko liniom lotniczym transportującym zwierzęta do celów laboratoryjnych, kampania i zamknięcie laboratorium Green Hill we Włoszech, akcja w sprawie psów beagle z laboratoriów AstraZeneca. To wszystko to bardzo dobre przykłady konkretnych działań.
6. Wielu aktywistów/ek z Polski zastanawia się nad Twoim polskim nazwiskiem. Możesz uchylić rąbka tajemnicy?
To nie jest żadna tajemnica! Urodziłem się w Polsce w 1981 roku , a kiedy miałem 14 miesięcy wyemigrowaliśmy do Kanady. Moi rodzice są Polakami i dorastałem ucząc się języka polskiego. Ponadto, poza nauką w kanadyjskiej szkole, chodziłem również do polskiej. Niestety, od czasu wyjazdu nie byłem ani razu w ojczyźnie, ale planuję wrócić do Polski i spędzić w niej trochę czasu.
Dziękuję za rozmowę!