Czy wiecie, że są na świecie takie miejsca, w których zwierzęta, tak zwane hodowlane, żyją otoczone opieką, troską i ochroną ze strony człowieka oraz korzystają z należnego im prawa do życia wolnego od cierpienia? Mowa oczywiście o azylach przeznaczonych dla zwierząt, którym po wszystkich niedolach związanych z pobytem w hodowlach i na fermach przemysłowych, udało się umknąć śmierci w rzeźniach.
Azyle zapewniają wyeksploatowanym przez przemysł zwierzętom troskliwą opiekę i bezpieczną przystań aż do ich naturalnego końca, a jednostki wyrwane z systemu i umieszczone w miejscu wolnym od przemocy, wyzysku i wykorzystania dla interesów człowieka mają szansę „pracować” tam na rzecz zmiany wizerunku wszystkich zwierząt hodowlanych.
Zwierzęta uwolnione z piekła hodowli przemysłowej potwierdzają, że pomimo bólu, którego doznały, często zrujnowanej psychiki i fizycznego wyniszczenia organizmu potrafią ponownie zaufać, zaprzyjaźnić się i poczuć radość.
Można powiedzieć, że od dnia przybycia do azylu zwierzęta rodzą się po raz drugi, już nie jako numery w systemie produkcji, ale jako inteligentne, myślące i odczuwające stworzenia, z których każde dostaje imię i prawo do samodzielnego pisania historii własnego życia.
Polecam wszystkim wizytę w azylu, poznanie uratowanych zwierząt i historii, w szczególności tych „pisanych pazurem, raciczką, kopytem czy łapą”. Spędzenie czasu ze zwierzętami uratowanymi z ferm przemysłowych czy laboratoriów doświadczalnych jest niepowtarzalną okazją poznania jak zachowują się na wolności, w naturalnym dla nich środowisku, zobaczenia ich szczęścia i dostrzeżenia w zwierzętach hodowlanych podmiotów o wyjątkowych cechach charakteru. Dzięki wizycie w azylu łatwiej zrozumieć i zmienić sposób myślenia oraz prezentowanych wcześniej postaw wobec zwierząt uwikłanych w zorganizowany przez człowieka system masowej produkcji.
Żeby lepiej zobrazować jak fascynujące mogą być losy „zwykłych” krów, świń czy kur przedstawię Wam wyjątkową historię krowy Diny i jej syna Mattisa z azylu Hof Butenland niedaleko Bremerhaven w północnych Niemczech. Dina jest jednym z tych niewielu zwierząt, które postanowiły wziąć własne życie w swoje kopyta i zmienić bieg losu. Dina żyła na farmie produkcyjnej graniczącej z azylem dla zwierząt uratowanych z ferm i hodowli przemysłowych oraz laboratoriów przeprowadzających eksperymenty na żywych organizmach. Pewnego dnia krowa zdecydowała się „na własną rękę” przekroczyć granice i zamieszkać w azylu dla zwierząt – Hof Butenland.
Podczas wieczornego liczenia zwierząt w azylu opiekunowie zorientowali się, że ich stado niespodziewanie powiększyło się o jedno stworzenie. Kiedy odkryli w jaki sposób do tego doszło postanowili uszanować decyzję krowy. Wykupili ją od właściciela i pozwolili zamieszkać w miejscu, które sama sobie wybrała. Okazało się jednak, że Dina była w zaawansowanej ciąży i po kilku dniach od przybycia do Hof Butenland urodziła cielaczka. Poród był bardzo męczący, ale odbył się bez komplikacji i mały Mattis, wyczerpany ale cały i zdrowy zobaczył światło dzienne.
Dina w owym czasie sama była jeszcze prawie dzieckiem i początkowo wydawała się przytłoczona małym Mattisem ale dzięki pomocy „babci” Giseli wszystko zakończyło się pomyślnie. Dzisiaj „mały” Mattis jest pięknym, prawie czteroletnim, dorodnym byczkiem, chociaż jeszcze od czasu do czasu lubi napić się mleka od swojej mamy.
Historia Mattisa jest wyjątkowa, bo też sytuacja, w której zwierzę takie jak Mattis rodzi się wolne i ma prawo do życia bez przeznaczenia dla korzyści człowieka jest wyjątkowa. Historię Mattisa, jego rodziny i przyjaciół można zobaczyć w filmie „Mattis und die milch”.
Zachęcam też wszystkich do samodzielnego poszukiwania i dzielenia z innymi ludźmi historiami uratowanych zwierząt, które we właściwych dla nich warunkach, pod dobrą opieką mają szansę pokazać jakimi są w rzeczywistości, a nie jakimi chce je widzieć przemysł czerpiący zyski z ich ciał. I na podstawie własnych doświadczeń, dodam, że każda wizyta w takim azylu jest przede wszystkim wspaniałym doświadczeniem dla nas samych – rozwija empatię i po prostu pozwala czerpać ogromną radość z obcowania z istotami różnymi od nas, a jednocześnie tak podobnymi.
Joanna Sumińska
18.07.2014