Widok nieszczęśliwych zwierząt zwykle wzbudza u nas negatywne emocje. Patrząc na smutną mordkę wychudzonego psa na łańcuchu ciężko nie odwrócić wzroku, jednak cierpienie ryb nie wzbudza aż takiego współczucia. Nie możemy zobaczyć ich bólu. Nie możemy usłyszeć ich krzyku. Dlatego nie jesteśmy tak chętni do pomocy jak w przypadku ssaków. Może jednak warto spojrzeć na rybę nie jak na towar, a jak na czującą, cierpiącą istotę, którą faktycznie jest?
1. Bo jemy ich dużo więcej niż innych zwierząt
W 2017 roku krajowa podaż ryb, owoców morza oraz ich przetworów wyniosła 479,8 tys. ton. Samych karpi wyprodukowano 18,6 tys. ton, czyli około 1,24 mln karpi. Fakt, że dane te nie są powszechnie podawane w sztukach lecz w tonach najlepiej pokazuje stosunek do tych zwierząt.
Co prawda większość ryb pochodzi z połowów na morzach i oceanach, jednak zasoby są ograniczone, następuje przełowienie, a co za tym idzie, hodowle ryb rozwijają się w zastraszającym tempie. Spożywamy coraz więcej rybiego mięsa, więcej niż jakiegokolwiek innego surowca odzwierzęcego. Akwakultury muszą za tym nadążać i przyspieszać produkcję, jak możemy się domyślić, kosztem jakości życia zwierząt.
2. Bo ryby są super
Ryby, choć z pozoru tak różne od ludzi, w rzeczywistości mają z nami wiele wspólnego. Są samoświadome — rozpoznają własne odbicie w lustrze, co u zwierząt zdarza się dosyć rzadko. Są też bardzo sprytne i mają doskonałą pamięć.
Ciekawym przykładem jest wargatek sanitarnik, mała ryba zamieszkująca rafy koralowe, która żywi się pasożytami większych ryb. Wargatek potrafi zapamiętać i rozróżnić nawet 100 gatunków ryb oraz wie, które z nich są miejscowe, a które pochodzą z daleka.
Kiedy kolejka czekających na czyszczenie ryb jest mniejsza, wargatek wykonuje usługę wolniej, a czasem ucieka się do niewielkiego oszustwa — oprócz pasożytów podgryza skórę klienta, która jest smaczniejsza. Zdarza się, że rybka płynie do nie swojego rejonu, gdzie czyści mniej starannie, aby usługi w tym rejonie uzyskały gorszą opinię. Oprócz tego ryby mają wiele niezwykłych umiejętności, o które nawet byśmy ich nie podejrzewali: potrafią posługiwać się narzędziami czy też budować skomplikowane gniazda.
3. Bo ich prawa nie są wystarczająco egzekwowane
Pomimo tego, że ryby wykorzystywane są na ogromną skalę, a popyt na nie wciąż rośnie, praw, które je chronią jest niewiele, a ich przestrzeganie pozostawia wiele do życzenia. Głównym prawem chroniącym ryby jest ustawa o ochronie zwierząt z 21 sierpnia 1997 roku. W art. 6 ust. 1a zabrania się znęcania nad zwierzętami, przez co rozumie się między innymi: „transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody umożliwiającej oddychanie”.
Niestety realia są nieco inne. Często zdarza się, że ryby przetrzymywane są w zbiornikach bez wystarczającej ilości tlenu, co sprawia, że słabsze osobniki duszą się i opadają na dno.
Zwłaszcza w przypadku przedświątecznej sprzedaży żywych karpi, niewystarczająco przeszkoleni pracownicy łapią zwierzęta za skrzela, często wyjmują je z wody, aby zaprezentować towar klientowi, a następnie pakują je do plastikowych opakowań, w których karpie duszą się wiele godzin, dopóki nie zostaną zabite w czyimś domu, zwykle przez osobę, która nie ma pojęcia, jak zrobić to poprawnie.
Jak reagować na znęcanie się nad żywym karpiem w sklepie? Przeczytaj!: https://panel-otwarteklatki.ok.k8s.dance/reaguj-na-cierpienie-karpi/
Alternatywą jest śmierć na miejscu, w sklepie, zadana z rąk sprzedawcy, który może zrobi to szybko i umiejętnie, a może zupełnie na odwrót. Sposób uśmiercania karpi jest regulowany tylko przez ogólnikowy zapis art. 3 ust. 1 rozporządzenia: „Podczas uśmiercania i działań związanych z uśmiercaniem zwierzętom oszczędza się wszelkiego niepotrzebnego bólu, niepokoju lub cierpienia”.