Greenwashing w przemyśle to ostatnio bardzo popularne zjawisko. Kiedy brakuje innych argumentów wytwórcy wielu produktów dodają po prostu do nazwy przedrostek “eko-” i myślę, że to załatwia sprawę. Takie same zabiegi próbują od jakiegoś czasu uskuteczniać hodowcy zwierząt futerkowych, wmawiając opinii publicznej, że naturalne futra są ekologiczne. Na szczęście konsumenci nie dają się zwieść!
Czym jest greenwashing?
Greenwashing to nic innego, jak popularne w dzisiejszych czasach ekologiczne kłamstwo. Polega na wywoływaniu u potencjalnych klientów wrażenia, że produkt jest wytwarzany zgodnie z ekologią i naturą. Nic bardziej mylnego. Zazwyczaj produkty tego typu mają niewiele, żeby nie powiedzieć nic wspólnego z dbaniem o środowisko naturalne.
Czytaj także: 8 faktów – prawdziwe futra nie są eko
Etyczna moda
Moda etyczna jest modą, która stanowczo sprzeciwia się pracy dzieci, wyzyskowi, narażaniu zdrowia, łamaniu praw zwierząt czy braku szacunku dla środowiska. Taki właśnie rodzaj mody tworzy i propaguje od lat Stella McCartney. Już w 2001 roku przy zakładaniu swojej firmy projektantka deklarowała, że nie będzie używała naturalnych futer i skór. W XXI w. dla wielu osób “eko” to nie tylko moda, a styl życia. Jak by nie patrzeć, przemysł modowy jest zaraz po przemyśle paliwowym największym trucicielem środowiska…
Jaka jest w tym wszystkim rola przemysłu futrzarskiego?
Bycie “eko” spowodowało, że przemysł futrzarski i firmy, które następnie sprzedają wyroby z prawdziwego futra chcą na tym skorzystać, niekoniecznie dostosowując swoje wyroby do kryteriów, jakim powinny odpowiadać produkty przyjazne środowisku. Tak często nadużywany przez entuzjastów futer argument natury ekologicznej jest jednak co najmniej zastanawiający.
Zwolennicy futer zazwyczaj powołują się na ich biodegradowalność i dobre utrzymywanie ciepła. Same firmy sprzedające odzież z elementami futra reklamują je pisząc: “Tylko naturalne futro jest w stu procentach ekologiczne”. Jednak to same fermy futrzarskie są wielkim źródłem zanieczyszczenia środowiska naturalnego. Nie tak dawno organizacja ACTAsia opublikowała raport przedstawiający wyniki badań produktów branży odzieżowej wykorzystującej naturalne futro. Wyniki nie pozostawiały wątpliwości. Okazało się, że produkty te zawierały bardzo wysoki poziom substancji, które mogą zagrażać zdrowiu człowieka. Niektóre z nich mogą być nawet absorbowane bez najmniejszego problemu przez skórę i w skutek tego trafiać do krwiobiegu. Następnie mogą być magazynowane w organizmie człowieka przez nawet 20 lat i prowadzić do zaburzeń hormonalnych, alergii czy nowotworów.
Kolejnym niepodważalnym dowodem, że produkcja futer naturalnych jest nieekologiczna są wyniki badań inżynierów z Scientific Research Laboratory at Ford Motor Company, które udowodniły, że na wyprodukowanie jednego naturalnego futra trzeba zużyć 66 razy więcej energii niż na wyprodukowanie dokładnie takiego samego futra, ale syntetycznego. Ponadto odcisk węglowy futra naturalnego jest mniej więcej 28 razy większy niż sztucznego.
Greenwashing w przemyśle futrzarskim
Greenwashing w przemyśle futrzarskim to próba manipulacji i zatajenia pewnych faktów dotyczących hodowli zwierząt na futra. Przez pokazywanie naturalnych futer jako produktu ekologicznego hodowcy i firmy zyskują – mydląc oczy klientom. Podkreślanie ekologicznych faktów, które nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości, oraz pomijanie pewnych kwestii, takich jak proces pozyskiwania futer, jest świetnym działaniem marketingowym, które niestety wprowadza w błąd potencjalnego klienta, wabiąc swoim ekologicznym wydźwiękiem. “Ekologia”, jaką chwali się więc przemysł, nie ma nic wspólnego z prawdziwą ekologicznością.