Jaś Kapela to jeden z najsłynniejszych polskich aktywistów prozwierzęcych, autor książek związanych z problemem hodowli przemysłowej zwierząt, członek “Krytyki politycznej”. Dziś opowie nam o swojej działalności dla zwierząt.
Otwarte Klatki: Jesteś znaną postacią, Twoje statusy na facebooku docierają do wielu Twoich znajomych i followersów. Od jakiegoś czasu spora część Twoich wpisów dotyczy diety roślinnej i sukcesów w gotowaniu. Jakie są reakcje?
Jaś Kapela: Statusy o weganizmie są przeważnie pozytywnie odbierane, choć zdarzają się od czasu spięcia z osobami, które jedzą mięso i przeszkadza im moja zbyt nachalna ich zdaniem propaganda. Rozumiem to, bo każdy ma potrzebę racjonalizacji swojego zachowania. A ponieważ moim zdaniem trudno wytłumaczyć się z jedzenia mięsa, to budzi to od czasu do czasu pewne kontrowersje.
Z jakich względów przeszedłeś na weganizm?
JK: Właściwie dlatego, że gdy kolega poeta Szczepan Kopyt, zapytał mnie, czemu jestem wegetarianinem, a nie weganinem, nie potrafiłem się wytłumaczyć. Bo jednak argument, że ser jest jednym z najlepszych wynalazków ludzkości nie jest wystarczający. Kocham ser, ale to jeszcze nie powód, żeby go jeść, gdy na własne oczy obserwujemy holocaust zwierząt.
Powodów, żeby być weganinem jest wiele. Zasadniczy jest taki, że żyjemy w świecie, który zmierza prosto do piekła, a jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest nadmierna konsumpcja, między innymi mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego. Mięsa i nabiału nie musimy jeść, bo istnieje wystarczająca ilość produktów pochodzenia roślinnego, które zapewnią nam zbilansowaną dietę. Hodowla zwierząt to potworne marnotrawstwo zasobów, których i tak coraz więcej brakuje. Kolejną sprawą jest hodowla przemysłowa. Niepotrzebne masowe cierpienie do jakiego doprowadza jest chyba samo w sobie wystarczającym powodem.
Jesteś już walecznym wegańskim neofitą?
JK: Pewnie niektórzy tak uważają. Osobiście się nie uważam. Zdarza mi się jeść miód. Jakoś nikt mnie jeszcze nie przekonał, dlaczego nie mielibyśmy okradać pszczół. A ostatnio na wakacjach na Cyprze pozwoliłem sobie zrobić dyspensę na halloumi, bo nie słyszałem jeszcze o owcach hodowanych przemysłowo, więc może nie jest im tak źle. Zdarzają się mi też chwile słabości, ale wydaje mi się, że nie chodzi o to, żeby być faszystą, tylko starać się unikać rzeczy, które uważamy za szkodliwe i niemoralne. No, ale z drugiej strony lubię się kłócić i jeśli mam czas, to chętnie przypominam osobom jedzącym mięso, że są egoistycznymi mordercami.
Jesteś członkiem zespołu Krytyki Politycznej, na łamach której często pojawiają się artykuły dotyczące praw zwierząt. Wydawnictwo KP opublikowało też, moim zdaniem, jedną z ciekawszych książek na ten temat – „Zjadanie zwierząt” Jonathana Safrana Foera. Czy są jakieś nowe plany wydawnicze związane z weganizmem i prawami zwierząt?
JK: Książka Foera rzeczywiście wspaniała. Po jej lekturze przestałem zupełnie jeść ryby, a wcześniej mi się zdarzało. Trochę za tym lobbuje, żeby coś jeszcze w temacie wydać, ale na razie KP nic konkretnego nie planuje. Ale może macie pomysł, co by należałoby w Polsce w opublikować? No, ale jest na naszym Dzienniku Opinii(http://www.krytykapolityczna.pl/) cykliczny felieton Dariusza Gzyry.
Prowadzimy kulinarnego videobloga – ugotujesz coś dla nas?
Chętnie, o ile znajdę czas i kamerę.
Rozmawiała Ola Stawińska
16.05.2015
Źródło cover photo: hiro.pl