Szanowna Pani,

mimo iż za każdym razem cieszy nas obecność w mediach problemu hodowania zwierząt na futro, to jednak nie możemy przejść obojętnie obok Pani stronniczości w artykule „Futerkowa żyła złota” i całkowitego pominięcia w nim licznych problemów związanych z działalnościa przemysłu futrzarskiego. Przede wszystkim jednak nie możemy przemilczeć pisania oczywistej nieprawdy w Pani artykule.

Nieprawdą jest, że wszyscy czopulsłowi producenci mody promują futra naturalne. Calvin Klein czy Tommy Hilfiger, to tylko przykładowe duże marki, które szrezygnowały ze sprzedaży futer naturalnych. Wiele sklepów i dużych sieci dołącza do programu Fur Free Retailers. Corocznie rozdawane są nagrody dla projektantów, którzy są przeciwni używaniu futer (np. fffashion czy Design Against Fur Fashion).

Nieprawdą jest, że hodowcom zależy tak bardzo na odpowiedniej pielęgnacji zwierząt, żeby uzyskać odpowiedni produkt. Na każdej fermie norek na świecie występują te same problemy: pogryzienia, kanibalizm, samookaleczenia, zwierzęta padające w klatkach. Nie da się ich wyeliminować, ponieważ wynikają z niezaspokojenia potrzeb gatunkowych norek czy lisów. Są one po prostu wpisane w koszta. Materiały filmowe i fotograficzne zebrane przez aktywistów śledczych Otwartych Klatek na fermach np. Andrzeja Piątaka, Rajmunda Gąsiorka czy Wojciecha Wójcika pokazują jasno, że hodowcy nie są w stanie odpowiednio zadbać o choćby minimalny poziom dobrostanu zwierząt.

W artykule wspomniany jest przypadek planowanej fermy w Żórawinie. Warto jednak zauważyć, że protestujący tam mieszkańcy nie tylko nie chcą tej fermy norek, ale również wspierają całowity zakaz hodowli zwierząt na futro w Polsce, a także protesty w innych miejscowościach. Protesty, które wbrew artykułowi nie dotyczą wyłącznie zagranicznych inwestycji. Przykładem może być miejscowość Cieszyn – Dobrzec, gdzie mieszkańcy od wielu miesięcy próbują powstrzymać budowę fermy norek planowanej przez Marcina Wójcika, brata jednego z wiceprezesów PZHiPZF. Natomiast w Osadzie Leśnej koło Oleśnicy mieszkańcy nie zgodzili się na fermę norek planowaną tam przez Władysława Fortunę, prezesa PZHiPZF. W ciagu kilku ostatnich lat w Polsce protesty przeciwko fermom norek odbywały się w kilkudziesięciu miejscowościach. Niestety zazwyczaj mieszkańcy mają bardzo małe możliwości wpływu na tę sytuację, a ich głos jest absolutnie pomijany w procesach decyzyjnych.

Prawdą jest, że fermy norek utylizują odpady przemysłu mięsnego. Artykuł nie wspomina jednak o tym, że w Polsce dynamicznie rozwija się przemysł utylizacyjny i pomysłów na utylizację tych odpadów jest więcej, a przemysł futrzarski stanowi po prostu konkurencję dla firm utylizacyjnych. Przemysł futrzarski daje być może pracę sezonową przy uboju zwierząt, ale jednocześnie niszczy polski przemysł utylizacyjny i odbiera stałą pracę wykwalifikowanym pracownikom.

Argument o ochronie zwierząt żyjących w naturze trudno określić inaczej niż jako po prostu komiczny. Czy naprawdę zamykanie tysięcy zwierząt w klatkach można nazwać ochroną zwierząt? Czy futrzarze obdzierają norki ze skóry, ponieważ tak bardzo zależy im na ochronie zwierząt?

Krok po kroku, kraj za krajem, hodowla zwierząt na futro odchodzi do przeszłości. Wierzymy, że w Polsce zakaz ten stanie się faktem dzięki wspólnym wysiłkom organizacji ochrony zwierząt oraz mieszkańców protestujących lokalnie przeciwko konkretnym inwestycjom. Zachęcamy do obiektywnego spojrzenia na ten przemysł, zapoznania się z naszymi raportami „Cena Futra” oraz „Drapieżny Biznes”, a w razie potrzeby konsultacji służymy naszym doświadczeniem i wiedzą. W związku z tak wieloma punktami, w których pisze Pani nieprawdziwe informacje oczekujemy sprostowania. Czytelnicy zasługują na zapoznanie się z pełnym obrazem przemysłu futrzarskiego, aby sami mogli zająć odpowiednie stanowisko w tej sprawie.

Paweł Rawicki
Wiceprezes Stowarzyszenia Otwarte Klatki