W listopadzie opublikowaliśmy nagranie wykonane przez pracownika fermy norek w Masanowie. Nasza publikacja ukazuje warunki w jakich muszą żyć norki na fermie oraz ujawnia przypadki znęcania się nad zwierzętami. Przed świętami dostaliśmy pismo od kancelarii reprezentującej właściciela fermy. Pod groźbą pozwu hodowca norek domaga się od nas usunięcia materiałów z internetu!
Właścicielowi fermy – holenderskiej firmie Farm Equipment International – nie podoba się to, że pokazaliśmy realia życia zwierząt na ich fermie. To co można zobaczyć na nagraniach z ukrytej kamery zatrważa. Rzucanie norkami o ścianę, deptanie ich, obdzieranie ze skóry tych, które zmarły przedwcześnie. Na ciałach niektórych zwierząt widać rozległe i głębokie rany.
“Najtrudniejsze było patrzenie na mordowanie zwierząt i na bezsensowną przemoc” – opowiadał o swojej pracy były pracownik fermy. „Norki zamknięte w klatkach krzyczą, piszczą. Dla niektórych to jest podstawa, aby je bić”.
Źródło cytatów: ‚Duży Format’, Gazeta Wyborcza, 28.11.2016 r.
O naszym śledztwie pisano na pierwszej stronie Gazety Wyborczej, a nagranie z fermy zobaczyło setki tysięcy ludzi. Informacje o nim obiegły świat, m.in. za pośrednictwem Daily Mail – pisma o kilkumilionowym zasięgu. Ale przede wszystkim dzięki naszym materiałom wszczęto postępowanie dotyczące znęcania się nad zwierzętami na fermie.
Nie mamy złudzeń, czym jest to wezwanie. To pokaz siły ze strony jednego z największych hodowców na świecie oraz próba narażenia nas na duże koszty obrony. To nie pierwszy raz, gdy próbuje się nas zastraszyć i zakneblować nam usta. W toku nadal jest sprawa sądowa wytoczona nam przez Rajmunda Gąsiorka, gdy pokazaliśmy zwierzęta na jego fermie w tragicznym stanie.
Przemysł futrzarski bardzo starannie ukrywa to, w jak potwornych warunkach żyją zwierzęta na fermach. Gdy pokazujemy prawdę, hodowcy próbują dezinformować opinię publiczną, jednak coraz mniej osób daje się oszukiwać. Aż 66% Polaków i Polek nie chce hodowli zwierząt na futro w kraju. Dzięki politycznym wpływom i pieniądzom lobby futrzarskie blokuje jakiekolwiek zmiany na rzecz poprawy sytuacji zwierząt. Co najsmutniejsze, w naszym kraju branża futrzarska kwitnie wbrew woli Polaków i Polek. Na samej fermie w Masanowie przemysł zabija nawet 80 000 zwierząt rocznie, z których wiele nie dożywa uboju ze względu na choroby i okaleczenia.
Pomimo nacisków hodowców i prób zrujnowania finansowego – nie poddamy się! To nie pierwszy raz kiedy stajemy się celem ataków przemysłu futrzarskiego. Wiemy jednak, że to, co robimy jest słuszne i nawet najdrożsi prawnicy nie zmienią prawdy o cierpieniu zwierząt na fermach.
Nie damy się zastraszyć i nie zamierzamy usuwać nagrań pokazujących rzucanie norkami o ściany, bo komuś to jest nie na rękę.
Jesteśmy to winni zwierzętom.
W 2017 chcemy przeprowadzać jeszcze więcej śledztw i interwencji.
W ramach akcji Działamy Dla Zmiany zbieramy środki, by było to możliwe.
Wesprzyj naszą akcję darowizną. Każda złotówka ma znaczenie!