Fur Free Alliance, organizacja wspierająca kampanie antyfutrzarskie, opublikowała w tym tygodniu raport na temat szkodliwości certyfikatu hodowlanego WelFur. Wyniki raportu zostały zaprezentowane w Parlamencie Europejskim. Pojawili się tam również przedstawiciele europejskiego przemysłu futrzarskiego.
W ciągu ostatnich kilku lat przemysł futrzarski na świecie przeżywa głęboki kryzys. Spada liczba ferm i hodowanych na nich zwierząt. Ceny skór sprzedawanych na międzynarodowych aukcjach nieustannie spadają. Niedawno NAFA, jeden z trzech największych domów aukcyjnych skupujących futra, ogłosił koniec działalności. Z kolei właściciele ferm narzekają, że w magazynach wciąż znajdują się futra, które nie sprzedały się w poprzednich latach.
W tej sytuacji nawet w krajach takich jak Polska, Bułgaria czy Czarnogóra, które do dziś nie wprowadziły zakazu, coraz trudniej bronić przemysłu, którego opłacalność nieustannie spada. Jednocześnie do mediów trafiają doniesienia o kolejnych interwencjach na fermach ujawniające ogromne cierpienie zwierząt. Nie dziwi więc, że zarówno konsumenci, projektanci, a nawet całe domy mody odwracają się od futer ze względów etycznych.
Certyfikat WelFur jest właśnie odpowiedzią na ten etyczny zwrot w dyskusji na temat przemysłu futrzarskiego. Jest też niestety odpowiedzią cyniczną. Certyfikat został wprowadzony jedynie po to, aby dać złudzenie, że hodowcy i inni przedstawiciele przemysłu dbają o dobrostan zwierząt, więc wprowadzanie kolejnych zakazów nie jest potrzebne.
Welfur miał być obligatoryjnym certyfikatem dla wszystkich hodowców w Unii Europejskiej, którzy chcą sprzedawać skóry zwierząt w Kopenhadze, gdzie mieści się jeden z dwóch największych domów aukcyjnych. Jak przedstawiają jednak autorzy raportu, poważne zastrzeżenia budzą zarówno arbitralne kryteria oceny dobrostanu, które nie uwzględniają naturalnych potrzeb gatunkowych lisów czy norek, jak i niezależność firm przeprowadzających audyty. Jak czytamy w raporcie, 38% akcji w firmie odpowiadającej za WelFur’owskie kontrole na fińskich fermach posiada Fiński Związek Hodowców Futer [sic!].
Podczas spotkania w Brukseli przedstawiciele Fur Free Alliance przypomnieli politykom, że śledztwa na europejskich fermach przeprowadzone w ciągu ostatnich lat, wielokrotnie potwierdziły, że hodowcy nie zapewniają zwierzętom dobrostanu. Stanowczo odradzili też włączanie certyfikatu WelFur w jakiekolwiek regulacje prawne dotyczące warunków hodowli zwierząt futerkowych. Zarekomendowali również konieczność przeprowadzenia realnych audytów sprawdzających zakres w jakim fermy stosują się do wymagań zawartych w Dyrektywie Rady 98/58/WE dotyczącej ochrony zwierząt hodowlanych.
Przedstawiciele organizacji prozwierzęcych zrzeszeni w Fur Free Alliance przekonywali również polityków, że należy bezzwłocznie rozpocząć prace nad wprowadzeniem zakazu takich hodowli w krajach, w których ten proceder nadal jest legalny. Na tej coraz krótszej liście nadal znajduje się niestety Polska.
Niedawno prace nad projektem zakazującym hodowli zwierząt na futra zapowiedziała jednak Katarzyna Piekarska, przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, tworzonego przez polityków najważniejszych ugrupowań politycznych. Wierzymy, że los tych zwierząt leży jednak na sercu wszystkich polityków, i że już wkrótce wspólnie odeślemy futro do historii.