Kto pyta, nie błądzi

Mogłoby się wydawać, że dla pizzerii zmiana receptury ciasta lub rezygnacja z tradycyjnego sera mogą być  problemem. W kebabowniach jest dostępny falafel i hummus – dania roślinne, choć niektórych, szczególnie roślinożerców, może degustować widok obracającego się w pobliżu mięsa. Jednak dostępność dań roślinnych (nie tylko z myślą o weganach) w jak największej ilości miejsc jest ważniejsza niż nasze doraźne problemy związane z przyzwyczajeniem, gustem czy nawet etyką, bo musimy myśleć o wszystkich i wszystkim, a w szerszej perspektywie wszystkim nam chodzi o dobro i zdrowie. Opcje roślinne w restauracjach to nie fanaberia, ale coraz bardziej powszechny świadomy wybór i szansa dla biznesu.

Każdy z nas jako klient może przyczynić się do „roślinnienia” miejsc, w których jeszcze nie ma takich opcji. W większości krajów europejskich są one już normą, także u nas zmienia się to wprost proporcjonalnie do aktualnej wiedzy i prędkości naszych działań prozdrowotnych i prozwierzęcych. Dania wegetariańskie można spotkać w zasadzie w każdym lokalu gastronomicznym, więc wystarczy tylko, aby jeszcze jajka i mleko były traktowane jako produkty, które nie są konieczne w naszej diecie.

Jako osoby dbające o zdrowie, o linię czy też kierujące się dobrem zwierząt możemy pomóc w tym, aby na mapie naszego kraju było jak najwięcej punktów z roślinną wersją dań dostępnych w menu lub zupełnie nowych dań wegańskich. Jako klienci mamy możliwość tworzenia tego, co jest dostępne dla nas. W zasadzie wystarczy jedno pytanie: „czy można u Was zjeść jakieś wegańskie danie?” – można wytłumaczyć, że chodzi o takie bez mięsa, tłuszczu zwierzęcego, mleka czy jajka, ale raczej ludzie, którzy prowadzą działalność gastronomiczną, już wiedzą z „czym to się je”.

Podejrzewam, że to pytanie – czasem wyzwanie – jest w stanie zmobilizować większość osób zajmujących się żywieniem ludzi. Okazuje się, że Trójmiasto i okolice są w stanie nakarmić tych, którzy mają ochotę na danie roślinne, już w ponad 50 lokalach!

Nikogo już raczej nie dziwi, że ludzie są skorzy do eliminowania produktów odzwierzęcych z własnej diety oraz zastanawiają się nad tym, co jedzą, szczególnie gdy „wychodzą na miasto”, bo wtedy są bardziej otwarci na nowe doznania. Większość osób rozumie także, że zmiana diety na bardziej zdrową i etyczną jest w jakimś sensie potrzebna, także ze względów ekonomicznych. Wybór jest ogromny, więc nie utrudniamy niczego kuchni, która ma nas nakarmić. Wystarczy tylko trochę zmienić podejście do samych siebie jako klientów i stawiać pytania, czego oczekujemy po miejscach, które odpowiedzialne są za to, jak i czym nas karmią.


Zatem do dzieła, zmieniajmy własne otoczenie, poszerzajmy horyzonty i otwierajmy się na smaki, tak jak miejsca gastronomiczne są gotowe na to, aby otworzyć się na nasze potrzeby.

Marta Kasprowicz

17.02.2015