Szczecin roślinniejeJak powszechnie wiadomo, Szczecin to portowe miasto, które „leży nad morzem” – wystarczy wsiąść w tramwaj linii „9” lub „1”, pojechać na pętlę, a stamtąd jest już tylko rzut beretem do plaży.

Mniej powszechnie wiadomo, że dwiema popularnymi lokalnymi potrawami (poza paprykarzem, który – wprawdzie w domowych warunkach, ale doczekał się zweganizowanej wersji) są bułka z frytkami oraz kebab (tak, tak, Szczecin to zagłębie „budek” z tego typu jedzeniem). Miejsca, gdzie można nabyć te specjały mnożą się jak grzyby po deszczu – tym bardziej cieszy więc fakt, że przybywa również miejsc, gdzie można zjeść coś w 100% roślinnego.

Jeśli chodzi o wspomniane już „kebiabiarnie” – coraz częściej można tam znaleźć wegańską opcję inną niż frytki z keczupem – przepyszne falafele chętnie kupowane nie tylko przez wegan. Nieraz okazuje się też, że keczup nie jest jedyną opcją jeśli chodzi o sos. Dzięki kampanii Roślinniejemy i temu, że kolejne restauracje dołączają do programu lub same z siebie umieszczają w menu roślinne potrawy, rośnie ilość miejsc, w których zjemy obiad na mieście. Mnie zaś najbardziej – jako miłośnika kawy, czy to czarnej, czy białej – cieszy to, że mleko roślinne staje się coraz bardziej dostępne we wszelkich kawiarniach. Liczba wegan i wegetarian w Szczecinie stale się powiększa, a restauratorzy starają się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom roślinożernych klientów.

Nie brakuje tu też wege turystów – na przykład zza zachodniej granicy. Kiedy swego czasu pracowałam w gastronomii (dużej sieciówce z – bądź co bądź – mało zdrowym jedzeniem) pytania np. Niemców o roślinne opcje były na porządku dziennym. Z biegiem czasu zaczynało o nie pytać coraz więcej rodzimych klientów. Dlatego też istotnym jest, aby opcje roślinne dostępne były na każdym kroku. A o to starają się szczecińscy aktywiści Otwartych Klatek oraz Basty!, którzy spotykają się z właścicielami lokali, prowadzą z nimi rozmowy i namawiają do wprowadzenia nowych dań, które zaspokoją gusta nie tylko wygłodniałych wegan, ale również osób, które chcą spróbować czegoś nowego, smacznego i przyrządzonego bez składników odzwierzęcych.

Szczecin to piękne miasto, w którym przybywa zarówno dużych, eleganckich restauracji, jak i małych, przytulnych knajpek – mamy zatem spore pole do popisu! Czeka nas wprawdzie dużo pracy, ale myślę, że grzechem byłoby niewykorzystanie takiego potencjału. Zwłaszcza, że skoro powstaje sporo miejsc z niemal w 100% wegańskim menu, to zapotrzebowanie wciąż będzie rosło i rosło. A nasze miasto niech intensywnie roślinnieje!

Julia Wojciechowska
14.02.2015