Wielu aktywistów i aktywistek działających na rzecz zwierząt codziennie mierzy się z trudnościami, jakie wynikają z łączenia ich pasji z codziennym życiem. Większość z nas pracuje i ma zdecydowanie za mało czasu na to, by poświęcać się aktywizmowi. Jak to jest pracować na pełen etat dla zwierząt w dużej organizacji? Całkiem dobrze!
Otwarte Klatki są organizacją ogólnopolską, z międzynarodowymi oddziałami w Wielkiej Brytanii, w Estonii, na Litwie i na Ukrainie. Nasi aktywiści działają na terenie całej Polski, a pięć jak dotąd zatrudnionych osób jest z różnych miast (Kraków, Poznań, Wrocław, Warszawa i Bielsko-Biała). Dlatego nie mamy stacjonarnego biura i pracujemy zdalnie z naszych mieszkań, kontaktując się codziennie rano w sprawie planów dziennych, ewentualnych trudności z ich realizacją czy też konkretnych inicjatyw, które musimy przedyskutować. W zasadzie znaczna część ogólnopolskich działań aktywistów i aktywistek Otwartych Klatek to codzienne rozmowy na naszym komunikatorze i korzystanie z innych narzędzi internetowych, na których gromadzimy nasze materiały.
Mój dzień pracy zaczyna się zazwyczaj tak samo: od kubka gorącej kawy, porannego przeglądu rzeczy do zrobienia i ustawiania priorytetów na dany dzień. Choć niemalże każdy dzień w tygodniu spędzam przed ekranem komputera, codziennie mogę robić zupełnie inne rzeczy: odpowiadać na e-maile, tłumaczyć krótkie filmy, kontaktować się z koordynatorami i ustalać spotkania online, koordynować organizację akcji ulicznych w różnych miastach i starać się pomóc jej organizatorom, tworzyć archiwum działań i proste posty na Facebooka lub prezentacje, które później służą mi do szkolenia nowych osób.
Ponieważ w ramach mojego #rokdlazwierząt jestem odpowiedzialna za koordynację grupy medialnej oraz organizację szkoleń dla nowych aktywistów i aktywistek, przynajmniej dwa razy w miesiącu podróżuję. Jest to element mojej pracy, który bardzo sobie cenię! Daje mi on nie tylko możliwość podróżowania po Polsce i odwiedzania różnych ciekawych miejsc, lecz także poznawania nowych osób, które staram się zarażać swoim entuzjazmem do działań. Przyznam, że nic nie cieszy mnie tak bardzo, jak widok integrującej się grupy, która czuje się zmotywowana do działań i zaczyna je podejmować 🙂
Praca w Otwartych Klatkach jest zbyt dynamiczna, by mogła być nudna. W ciągu zaledwie kilku miesięcy zdążyłam już pomóc przy organizacji i wziąć udział w pierwszej międzynarodowej konferencji CARE: Conference on Animal Rights in Europe, zainicjować serię akcji ulicznych w ramach kampanii #StopTheTrucks, którą koordynuję, odwiedzić ze szkoleniami Lublin, Bydgoszcz, Łódź, Rzeszów, Zieloną Górę, Częstochowę i Olsztyn, wziąć udział w programie TVN Uwaga! i innych nagraniach studyjnych, montować wystawę zdjęć z ferm futrzarskich w… Sejmie i zrobić wiele innych rzeczy po raz pierwszy w życiu!
Co więcej, poświęcając większość swojego czasu tej organizacji, poznajesz coraz więcej nowych osób, też spoza Polski, z którymi możesz dzielić się doświadczeniami i od których możesz się po prostu uczyć. Ta praca nie jest standardowa, choć z boku może wyglądać po prostu jak zdalna praca biurowa; to ciągłe wyzwania, które sprawiają, że rozwijasz się pod wieloma względami. A przede wszystkim masz możliwość pracy z zaangażowanym zespołem, który ciągle się uczy, a zamiast dyskutować o problemach i o tym, dlaczego coś nie działa, próbuje znajdować rozwiązania lub podejmować nowe działania.
Jeśli czujesz, że chcesz poświęcić swój czas na pracę zmierzającą w stronę realnych zmian losu zwierząt hodowlanych, pomyśl o pracy w Otwartych Klatkach. To wyzwanie, które warto przyjąć, bez rozdrabniania się na godzenie życia zawodowego z pasją.
Otwarte Klatki zatrudniają swoich wolontariuszy i wolontariuszki. Chcesz spróbować swoich sił?