W grudniu ubiegłego roku dwa statki, przewożące łącznie ponad 2,7 tys. młodych byków, opuściły dwa różne porty w Hiszpanii. Ich celem był transport zwierząt do Turcji, gdzie miały trafić do sprzedaży. Po przybyciu statków na miejsce kraj odmówił jednak przyjęcia transportu. Sytuacja powtórzyła się również w Libii i innych krajach. Teraz części zwierząt grozi wybicie.

Fot. Juan Medina

Jak do tego doszło?

Obydwa statki opuściły Hiszpanię przed Bożym Narodzeniem. „Karim Allah” wyruszył z portu w Kartaginie, „Elbeik” w tym samym dniu wypłynął z portu w Tarragonie. Ich celem było dostarczenie bydła do Turcji, początkowo zainteresowanej zakupem. Na miejscu odmówiono im jednak wstępu do portu. Sytuacja powtórzyła się w momencie próby sprzedaży bydła w Libii. Powodem, dla którego obydwa kraje odmówiły przyjęcia transportu, miał być błąd w dokumentacji dotyczącej stanu zdrowia zwierząt.

Miquel Masramón, prawnik zarządzającej statkami firmy Talia Shipping Line, poinformował hiszpańskie media, że część bydła pochodziła z Aragonii. W położonym w tym regionie mieście Huesco pod koniec ubiegłego roku wykryto ognisko choroby niebieskiego języka, w Polsce znanej również pod nazwą „pryszczyca rzekoma”. Dotyka ona głównie owce, bydło i kozy, a ze względu na długi okres wylęgania jej objawy mogą wystąpić dopiero po 60–80 dniach od zarażenia. Zgodnie z przepisami bydło nie powinno być transportowane z obszarów znajdujących się w odległości do 150 km od ogniska choroby. Dokumenty weterynaryjne nie zawierały jednak poświadczenia, że transportowane byki pochodzą z dalszych rejonów, dlatego obydwa ładunki zostały odrzucone. W chwili załadunku młode byki nie były jednak chore; zarówno „Karim Allah”, jak i „Elbeik” przewoziły zwierzęta z obszarów wolnych od choroby niebieskiego języka.

fotografia zrobiona przez członka załogi 24.02

Po nieudanej próbie sprzedaży w Libii statek „Karim Allah” powrócił do Hiszpanii. Jako że nie otrzymał zezwolenia na cumowanie i rozładunek, pozostawał zakotwiczony poza portem w Kartaginie. Drugi statek, „Elbeik”, przewożący 1776 zwierząt, przebywa obecnie na Cyprze.

Miesiące cierpienia zwierząt

Początkowo zakładano, że większość byków może być już martwa, a te, którym udało się przetrwać, przeżywają piekło. Dyrektor Talia Shipping Line, Majed Eid, zapewnił jednak, że na „Karim Allah” sytuacja nie jest tak tragiczna. Do tej pory zginęły 22 osobniki, znacznie mniej, niż według wstępnych szacunków. Ciała martwych byków zostały poćwiartowane i wrzucone do morza. Reszta zwierząt miała natomiast pozostawać w dobrym zdrowiu.

Nadal licząc na znalezienie kupca, firma transportowa starała się zapewnić bykom opiekę. Wody do picia nie brakowało, z czasem zaczęło jednak ubywać paszy. Zwierzęta nie tylko przebywały poza lądem przez ponad dwa miesiące, ale też przez wiele dni głodowały, dopóki nie zdołano pozyskać i załadować na statek siana z Sycylii. Szanse, by wciąż pozostawały zdrowe, były więc niewielkie, co potwierdzili ostatecznie hiszpańscy weterynarze. Po przeprowadzonej na pokładzie „Karim Allah” inspekcji zapadła decyzja o wybiciu pozostałych byków – stada liczącego niemal 900 sztuk. Według poufnego raportu weterynarzy z Hiszpanii zwierzęta ucierpiały na skutek długiej podróży, a ich stan jest zły. Niektóre z nich są chore i nie nadają się do transportu poza Unię Europejską, nie powinny też zostać wpuszczone na teren UE. Uznano, że najlepszym rozwiązaniem będzie w tym przypadku skrócenie ich cierpienia przez eutanazję.

fot. Animal Weldare Foundation

Miquel Masramón stwierdził w rozmowie z „The Guardian”, że w porcie trwają już przygotowania do zabicia bydła. Prawdopodobnie byki zostaną uśmiercone przy użyciu pistoletów elektrycznych.

Jak zauważają organizacje prozwierzęce, sytuacja ta stanowi kolejny argument za tym, by całkowity zakaz przewozu żywych zwierząt został wprowadzony w życie.

Źródła:

Autorka: Kinga Zawada