W związku z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2 Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi sporządziło kontrowersyjny projekt rozporządzenia dotyczący kwalifikacji osób, które zawodowo zajmują się ubojem. Przewidywane rozwiązanie budzi wiele wątpliwości z punktu widzenia praw zwierząt – wiele osób stoi bowiem na stanowisku, iż zmiana ta może przyczynić się do zwiększenia ich cierpienia.
Na początku roku weszły w życie przepisy, które umożliwiają tworzenie tzw. rzeźni rolniczych – zabija się w nich zwierzęta z własnego gospodarstwa oraz powiatu i powiatów sąsiednich. Ministerstwo przewiduje, że powstanie około 10 000 takich rzeźni oraz wyjaśnia, że ma to pomóc rolnikom poprzez uniezależnienie ich od dużych, przemysłowych ubojni, które narzucają rynkowe warunki.
W rzeźni rolniczej uboju może dokonywać tylko odpowiednio przeszkolona osoba. Na takie przygotowanie składa się prowadzone przez powiatowego lekarza weterynarii szkolenie teoretyczne i trzymiesięczna praktyka na tym stanowisku. Nowy projekt eliminuje obowiązek praktyki, a jego twórcy stoją na stanowisku, że teoria wystarczy.
Tłumaczenia Ministerstwa
W uzasadnieniu do projektu, Ministerstwo twierdzi, że dla dużej części rolników odbycie praktyki jest niemożliwe. Wskazuje też, że wprowadzone zmiany mają ułatwić im przetrwanie kryzysu spowodowanego pandemią. Dla Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Jana Ardanowskiego, zysk jest jak widać ważniejszą kwestią niż dobrostan zwierząt.
Świadoma śmierć zwierząt ceną za zysk
Konsekwencją planowanego rozporządzenia może być niewyobrażalne okrucieństwo. Ubój zwierząt powinien być wykonywany (jeśli już w ogóle się odbywa) przez osobę fachowo wyszkoloną. Brak odpowiedniej praktyki może skutkować świadomą śmiercią zwierząt, np. wybudzeniem podczas wykrwawiania się czy też zachowaniem świadomości podczas zdejmowania skóry. Na przekór tym wnioskom, wiceminister rolnictwa, Szymon Giżyński, zapewnia, że nadzór weterynaryjny ma wszystko pod kontrolą, oraz że przepisy nie pozwalają na żadne nieprawidłowości w rzeźniach przemysłowych czy rolniczych (w sieci można odnaleźć wiele rzetelnych śledztw czy reportaży podważających tę wypowiedź – zachęcamy do zapoznania się choćby z naszym raportem).
W rzeźni rolniczej można zabić 50 sztuk drobiu, 6-10 świń albo 1 krowę dziennie, a co za tym idzie nawet setki milionów zwierząt rocznie będzie narażona na okrutną śmierć w cierpieniu.
Potrzebujemy Rzecznika Ochrony Zwierząt
Jako organizacja walczymy o powołanie w Polsce Rzecznika Ochrony Zwierząt – człowieka, który stałby na straży ich praw jako niezależny organ. Miałby on m.in. odpowiednie kompetencje do opiniowania wszelkich projektów dotyczących sytuacji zwierząt. Szacunek do istot żywych powinien w każdym cywilizowanym państwie znajdować się w hierarchii wartości wyżej niż zyski materialne.
Niestety nowy projekt Ministerstwa uwydatnia problem braku organu posiadającego prawną możliwość ingerencji w działania mogące skutkować cierpieniem zwierząt. Chcemy, aby Rzecznik Ochrony Zwierząt, analogicznie do Rzecznika Praw Obywatelskich lub Rzecznika Praw Dziecka, mógł interweniować w sytuacjach zagrażających dobrostanowi zwierząt, miał możliwość kontroli i dokumentacji warunków w jakich żyją oraz przede wszystkim stał na straży przestrzegania przepisów dotyczących ich ochrony, a także wyjaśniania sytuacji, w których ich prawa zostały złamane.
Autorka tekstu: Karolina Więcek