„Może zawierać śladowe ilości mleka oraz jaj” – czyli koszmar początkujących wegan w jednym zdaniu. Co jest ważne w czytaniu etykiet?


Często na półkach sklepowych znajdujemy produkty przetworzone, które są w 100% roślinne, jednak w składzie producent umieszcza adnotację – „może zawierać śladowe ilości mleka oraz jaj”.
Wiele osób nie wie, czy kupować takie produkty, dlatego wyjaśniamy, dlaczego bez żadnych wątpliwości oczywiście są one wegańskie i możecie je kupować.
Istotą weganizmu jest, by nie kupować celowo i rozmysłem produktów, które zawierają składniki powstałe w procesie eksploatacji zwierząt.
Kupowanie produktów, których istotnym i niezbędnym składem jest mięso albo inne produkty pochodzenia zwierzęcego, jak mleko, ser, jaja (ale także wełna, futro czy skóra) bezpośrednio buduje na nie zapotrzebowanie – czyli tworzy popyt na mięso i inne składniki odzwierzęce. Jest to jakby zamówienie złożone przez klienta, które później musi zostać zrealizowane poprzez dostawców, czyli ostatecznie przez hodowcę, który rozmnaża dalej zwierzęta celowo po to, by klient mógł kupić mięso.

Chcesz spróbować diety roślinnej?

Podejmij 22-dniowe wyzwanie Vegan Challenge! Otrzymasz jadłospisy, porady i opiekę mentora.

Dowiedz się więcej!

Produkty, które na opakowaniu mają zapis, że mogą zawierać śladowe ilości produktów odzwierzęcych, są oznaczone w taki sposób jedynie dlatego, że ich produkcja obywała się na tej samej taśmie produkcyjnej  na której wcześniej produkowano inny wyrób zawierający w recepturze np. jaja, ryby bądź mleko lub w zakładzie, gdzie takie składniki są przetwarzane.
Chodzi o używanie sprzętu, który był wykorzystywany także do produkcji niewegańskiej żywności – stąd pojawia się możliwość zanieczyszczenia. Możliwość zanieczyszczenia jest minimalna, gdyż wszystkie urządzenia są niezwykle dokładnie czyszczone i przygotowywane do nowej produkcji, jednak ze względu na obowiązujące prawo i potencjalna możliwość zanieczyszczenia alergenami, taka informacja musi być bezwzględnie podana na opakowaniu.
Z tego powodu kupowanie i jedzenie produktów z takim oznaczeniem, w żadnym wypadku nie tworzy popytu na mięso czy inne produkty odzwierzęce, możemy więc śmiało je kupować, bo oczywiście są w 100% wegańskie.
Żadne zwierzę nie ucierpiało z tego powodu, bo nie było niezbędne dla wytworzenia takiego produktu, produkt roślinny jest wegański, nawet jeśli producent zabezpiecza się takim zapisem o możliwości zanieczyszczenia. Informacje o mleku (a nawet samej laktozie) czy jajach w składzie musiałyby się znaleźć na opakowaniu, co więcej – powinny zostać wyszczególnione jako alergeny. Końcowy zapis stanowi tylko dodatkowe zabezpieczenie producenta przed ewentualnymi pozwami alergików.
Przykładowo popularne pasztety sojowe są często produkowane w tych samych zakładach, w których produkuje się pasztety mięsne – to dla wegetarian ani wegan nie ma żadnego znaczenia bo wybierając pasztet roślinny zamiast mięsnego tworzą popyt na alternatywę roślinną, tym samym zmniejszają produkcję mięsnego odpowiednika.
Krzysztof Ryszawy
11.09.2015