Za nami kolejna debata z kandydatami i kandydatkami do parlamentu zorganizowana przez Radio TOK FM w ramach cyklu „Usłysz swojego posła”. Na spotkaniach z kandydatami można zadać przedstawicielom i przedstawicielkom różnych partii pytania o ich stanowisko w różnych kwestiach. My, w związku z rosnącym zainteresowaniem społecznym prawną ochroną zwierząt, pytamy właśnie o nastawienie kandydatów do tych zagadnień.
Tym razem rozmawialiśmy w Szczecinie na temat powstawania ferm zwierząt futerkowych, protestów mieszkańców w miejscowościach, w których miałyby powstawać i warunkach w jakich odbywa się ten proceder.


Julia Feliksa Wojciechowska (Otwarte Klatki): Mam pytane do wszystkich Panów: w Województwie zachodniopomorskim mamy nasilone protesty mieszkańców przeciwko powstającym obecnie w naszym regionie fermom norek, które, jak wiadomo, są zagrożeniem i dla zdrowia mieszkańców lokalnych społeczności i dla środowiska naturalnego.. Obecnie mieszkańcy protestują i toczą walkę z inwestorami, ale przede wszystkim z opieszałością lokalnych samorządów. I teraz pytanie właściwe: Jakie macie państwo plany na chronienie mieszkańców oraz środowiska przed tymi szkodliwymi inwestycjami, jakimi są fermy norek?
Leszek Dobrzyński (Prawo i Sprawiedliwość): Szanowni Państwo, muszę powiedzieć, że z norkami sprawa jest dziwna. Dlatego, że zwykle jest tak, że te fermy norek są w dziwny sposób przeforsowywane, że tak powiem – siłowo i wbrew protestom mieszkańców. Z  jednej strony, właściciele ferm często dysponują przeróżnymi badaniami, ekspertyzami, że nikomu nie przeszkadzają, że nikomu nie szkodzą, nie zaśmiecają środowiska. A z drugiej strony niewątpliwie były przypadki, kiedy było stwierdzone sporo nieprawidłowości, mówiąc delikatnie, nie wspominając, że z reguły wiąże się to z uciążliwym zapachem. Natomiast ja bym powiedział tutaj tak, nawiązując do referendum: władztwo pod tym względem powinni mieć absolutnie mieszkańcy. Jeżeli mówią zbiorowo, zbierają podpisy, przeprowadzają nawet lokalne referendum – „Nie chcemy smrodu w pobliżu swoich domów”, to tego smrodu po prostu powinno nie być, i tyle.
Maciej Dżus (Partia Razem): Partia Razem opublikowała niedawno stanowisko w tej sprawie: jesteśmy za stopniowym ograniczeniem, a w konsekwencji – zakazem prowadzenia takich ferm oraz jesteśmy za zakazem szczególnie okrutnych form zabijania zwierząt, takich, jak na przykład ubój bez ogłuszania. Także ja osobiście jestem przeciwny zabijaniu zwierząt na futra i również w innych celach.
Paweł Szut (KORWiN): Po pierwsze: są już przepisy prawa, które to regulują – Kodeks Cywilny, kwestia emisji, po prostu trzeba z tego skorzystać. Nie chcę wchodzić w ten konkretny przypadek, bo go nie znam, nie znam dokumentacji, nie znam wszystkich okoliczności, więc nie mogę się wypowiedzieć na ten konkretny temat. Jesteśmy za subsydiarnością, czyli za tym, żeby decyzje były podejmowane jak najniżej są możliwe. I w tym momencie, skoro tym mieszkańcom przeszkadza dana farma, to mają prawo wystąpić albo o odszkodowanie, albo, krótko mówiąc, zablokować daną działalność, i tyle.
Adam Ostolski (Zjednoczona Lewica): Całkowity zakaz hodowli zwierząt na futra byłby najprostszym rozwiązaniem. Ale jeśli nie byłoby to możliwe, to można zrobić pewne rzeczy, które ograniczyłyby ten proceder hodowli norek na futra, zwiększenie roli społeczności lokalnych – nie znam ani jednego przypadku funkcjonującej fermy, skórowni czy garbarni, gdzie mieszkańcy byliby z tego zadowoleni. Wręcz przeciwnie, jak odwiedzam różne regiony w województwie, to wszędzie słyszę o smrodzie, o tym jak dzieci niepełnosprawne, które mieszkają 30 metrów od takiej garbarni, cierpią na alergie z tego powodu i mają napady duszności. To są czasem po prostu mrożące krew w żyłach historie.
Agata Kowalska (prowadząca debatę): To ja odniosę się też, korzystając z pana wiedzy, jako socjologa. Jak pan rozwiąże ten konflikt, kiedy są inne niż fermy inwestycje, które wzbudzają szeroki sprzeciw społeczny, ale gdzieś trzeba je umieścić?
A.O.: Pani redaktor, to jest bardzo proste. Przy innych inwestycjach, które wzbudzają szeroki sprzeciw społeczny, mamy jakieś argumenty z porządku aksjologicznego, do których można się odwołać – z porządku wartości, z porządku moralnego. Do jakich moralnych argumentów można się odwołać w przypadku biznesu, jakim jest zabijanie zwierząt, żeby ktoś mógł nosić futro? Do żadnych.
Natomiast tu jest też pewna pragmatyka legislacyjna.. Na pewno jest jedna rzecz, którą naprawdę trzeba zrobić, to podniesienie wymogów dotyczących standardów traktowania zwierząt na takich fermach. I tu odwołam się znowu do przykładów z Konfederacji Helweckiej: tam zapewnia się takiej norce dużo większą przestrzeń życiową, nie trzyma się w małej klatce, ale również, co jest bardzo ważne, ponieważ norka jest zwierzęciem wodno-lądowym – dostęp do wody, możliwość wykąpania się. Myślę, że wprowadzenie takich standardów sprawi, że ktoś, kto będzie chciał zarabiać pieniądze właśnie na zabijaniu zwierząt na futra, dwa razy się zastanowi zanim postawi taką fermę.
Sławomir Nitras: Powiem tak: nie jestem takim zwolennikiem liberalizmu w tej kwestii, uważam, że ta kwestia powinna być mocno regulowana. Wiem skąd w Polsce rozkwit tego typu branży. Ja uważam, że trzeba powiedzieć skąd się w Polsce te fermy wzięły. One przyszły do nas przede wszystkim z północnych Niemiec i ze Skandynawii, i było to efektem zaostrzenia prawa w stosunku do tego typu działalności gospodarczej właśnie na tych terenach. Ja uważam, że powinniśmy spokojnie, ale iść w tym samym kierunku, powinniśmy zaostrzać. Dlatego, że rzeczywiście te fermy wyglądają bardzo różnie, na pewno zwierzęta tam cierpią, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, i szczerze mówiąc wydaje mi się, że  kierunek rozwoju Polski, gospodarczego również, to nie jest kierunek bycia zapleczem skór dla krajów bogatych obywateli azjatyckich.
28.09.2015