Walka o sprawiedliwość bywa długa, trudna i pełna przeszkód. Jesteśmy jednak przekonani, że nie ma rzeczy niemożliwych, gdy stawką jest życie i cierpienie bezbronnych zwierząt. Historia fermy futrzarskiej w Długich Starych to doskonały przykład tego, jak determinacja, nieustępliwość i wsparcie ludzi dobrej woli mogą doprowadzić do realnej zmiany.
Przez lata właściciele tej fermy – najpierw Andrzej K., a później jego partnerka Donata K. – ignorowali przepisy, lekceważyli wyroki sądowe i bez skrupułów znęcali się nad zwierzętami. Nasze interwencje spotykały się z bezradnością urzędników, a system, który miał chronić zwierzęta, raz po raz okazywał się niewydolny. Ale nie poddaliśmy się. Każda kolejna przeszkoda była dla nas dowodem na to, jak ważna jest ta walka.
Dziś, po latach trudnych batalii, możemy powiedzieć jedno – na tej fermie już nigdy nie zginie żadne zwierzę. Droga do tego momentu była jednak długa i pełna dramatycznych wydarzeń.
Niehumanitarne uśmiercanie norek – pierwszy proces
Jedna z pierwszych spraw, jakie toczyły się przeciwko hodowcom, dotyczyła skandalicznych metod uśmiercania norek. Śledztwo ujawniło szokujące fakty – zwierzęta były zabijane przy użyciu prowizorycznego urządzenia, które nie spełniało żadnych norm technicznych. Tak zwana „samoróbka” była narzędziem niewyobrażalnego cierpienia.
Na nagraniach z fermy widać było, jak pracownicy dobijają zwierzęta, które przeżyły próbę gazowania, uderzają nimi o elementy fermy i zabijają je na oczach innych norek, które w przerażeniu czekały na swój los.
Walcząc o sprawiedliwość, przez kilka lat nie dawaliśmy za wygraną. Właściciel fermy próbował wszystkiego, aby uniknąć kary – składał odwołania, przeciągał proces. W listopadzie 2024 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu utrzymał jednak w mocy wyrok skazujący za znęcanie się nad norkami. To był ważny krok w stronę sprawiedliwości.

Lisy bez wody w upale – drugi dramat
Myśleliśmy, że po pierwszym procesie sytuacja na fermie ulegnie zmianie. Nic bardziej mylnego.
Podczas jednej z naszych interwencji odkryliśmy lisy trzymane w 30-stopniowym upale, bez cienia, bez wody, w warunkach urągających jakimkolwiek standardom. Ich cierpienie było niewyobrażalne.
Natychmiast złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu znęcania się nad zwierzętami. Choć na rozstrzygnięcie procesu czekaliśmy długo, i tym razem wyrok był jasny – sądy pierwszej i drugiej instancji nie miały wątpliwości co do winy oskarżonego. Hodowca otrzymał m.in. zakaz prowadzenia działalności związanej z hodowlą zwierząt.
Wydawało się, że to koniec, że zwierzęta będą wreszcie wolne od cierpienia. Niestety działalnością zajęła się jego partnerka – oficjalna właścicielka fermy.

Kolejna sztuczka właściciela – trzecia sprawa
Znęcanie się nad zwierzętami na tej fermie trwało dalej: zalegające pod klatkami odchody, lisy w stanie nieleczonej choroby, brak wody, wszechobecny brud – wiedzieliśmy, że musimy działać.
W styczniu 2024 roku dotarły do nas informacje, że na fermie wciąż przebywają chore i cierpiące zwierzęta. Ponownie interweniowaliśmy, składając zawiadomienie do prokuratury. Walka o sprawdzenie fermy trwała aż dziesięć dni.
Kiedy wreszcie policja weszła na teren, nasze najgorsze przypuszczenia się potwierdziły. Lisy były w opłakanym stanie. Mimo ewidentnych dowodów cierpienia Inspekcja Weterynaryjna podważała zasadność ich odbioru.
Nie daliśmy za wygraną. Uratowaliśmy cztery najbardziej cierpiące lisy. Wtedy wydarzyło się coś, na co czekaliśmy latami – ferma została zamknięta.

Nasza walka przynosi efekty – oto co osiągnęliśmy
- Daliśmy wyraźny sygnał – zero tolerancji dla znęcania się nad zwierzętami!
Nie pozwolimy, by okrucieństwo wobec zwierząt pozostawało bezkarne. Każdy kolejny proces buduje fundamenty dla lepszej ochrony prawnej zwierząt.
- Precedensowe wyroki i zmiana podejścia sądów
Coraz częściej sądy wydają surowsze wyroki za znęcanie się nad zwierzętami. Dzięki takim sprawom jak ta, sędziowie zaczynają traktować przestępstwa przeciwko zwierzętom z ferm futerkowych z należytą powagą.
- Zmiana świadomości opinii publicznej
Nagłośnienie tej sprawy przyczyniło się do większej świadomości społecznej na temat okrucieństwa przemysłu futrzarskiego. Dziś już 70% Polaków popiera zakaz hodowli zwierząt na futro.
- Zamknięcie jednej z ferm futrzarskich
Już nigdy więcej na tej fermie nie zginie żadne zwierzę. To nasz największy sukces.
Nie poddamy się!

Dwie pierwsze sprawy zakończyły się WYROKAMI SKAZUJĄCYMI, a trzecia WCIĄŻ trwa. Mimo przeszkód, braku wsparcia urzędników i ciągłych prób obejścia prawa nie zamierzamy się poddać.
Będziemy walczyć do końca – do dnia, w którym każde zwierzę w Polsce będzie bezpieczne.
Razem z Tobą możemy położyć kres okrucieństwu wobec zwierząt. Nagłaśniaj, reaguj i wspieraj walkę o ich prawa!