Czy zastanawialiście się kiedyś jak faktycznie wygląda rybołówstwo? Z jakimi szkodami się wiąże? Czy ryby jako posiłek są zdrowe? Czy jedzenie ich jest mniejszym złem niż zjadanie innych zwierząt? Z czego wynika ogromne zanieczyszczenie mórz i oceanów? Czy w dzisiejszych czasach istnieje coś takiego jak zrównoważone rybołówstwo?
Te i inne pytania związane z tym tematem nurtowały mnie od dawna. Moją wiedzę na ten temat pogłębił film dokumentalny wyprodukowany w Stanach Zjednoczonych, który ukazał się w marcu tego roku na Netflixie, pt. “Ciemne strony rybołówstwa” (tytuł org. “Seaspiracy”)
Jaki był pierwotny zamysł ekranizacji?
Reżyserem, a zarazem głównym bohaterem jest Ali Tabrizi, który już od dzieciństwa był wielkim pasjonatem oceanów i zamieszkujących je organizmów. Zawsze marzył o odkrywaniu piękna podwodnego świata, chciał je fotografować, a także nakręcić własny film. Miał on ukazywać wspaniałości oceanów, przedstawiać go jako ogromne i niewyczerpane źródło inspiracji. Jednak już na początku pracy nad projektem czar prysł i wizja naszego bohatera o oceanie całkowicie się zmieniła. Filmowiec uświadomił sobie, że to w co wierzył, było iluzją. W ten sposób, zamiast sielankowego filmu o beztroskim życiu w głębinach morskich powstała produkcja “Ciemne strony rybołówstwa”. Fakty na temat branży rybołówczej, które odkrywa podczas kręcenia filmu są wstrząsające i zatrważające jednocześnie. Postanawia więc udokumentować krzywdy, jakie rybołówstwo wyrządza innym stworzeniom – i to nie tylko organizmom podwodnym, jak mogłoby się wydawać, ale też innym ssakom, w tym ludziom…
Jakie problemy poruszają autorzy ?
Podczas niespełna półtoragodzinnej produkcji bohaterowie filmu omawiają wiele istotnych i szokujących odkryć oraz wyniki swoich badań. Począwszy od olbrzymiego problemu zanieczyszczenia wód oraz wymierania waleni i wielorybów, producenci rzucają kolejnymi wstrząsającymi faktami prosto w oczy widza. Mimo to przedstawiają wszystko w sposób obrazowy i zrozumiały, podają dane liczbowe, posługują się wieloma trafnymi porównaniami. Przykładowo: czy wiedzieliście, że ilość mikrocząstek plastiku w oceanach przekroczyła już ilość gwiazd w naszej galaktyce?
Niebezpieczne wyprawy
Ryzykując starcia z policją i japońskim rządem, Ali Tabrizi wraz ze swoją partnerką Lucy wybrali się w podróż do zatoki Taiji w południowej Japonii, gdzie byli bez przerwy obserwowani przez tajne służby i straż przybrzeżną. Celem wyprawy było zdemaskowanie sadystycznych praktyk związanych z poławianiem i rzezią delfinów. Warto zadać sobe pytanie skąd biorą się te zwierzęta w delfinariach, wykonując tam sztuczki ku uciesze publiczności. Rodzi się także pytanie po co zabijane są delfiny, które nie są sprzedawane. W jaki sposób jest to związane z tuńczykami, których populacja przez przełowienie od lat 70 zmalała o 97%? Szokujących odpowiedzi udzielają autorzy filmu.
Następnie płynnie przechodzą do tematu rekinów zabijanych dla ich płetw. Handlarze bardzo zawzięcie starają się chronić swoje mroczne sekrety, które starają się odkryć bohaterowie produkcji, W tym celu wybierają się w kolejną podróż, tym razem do Hong Kongu znanego jako “miasto płetw rekina”. Dlaczego jest to takie ważne? Realizatorzy przedstawiają powody, dla których rekiny są równie ważne jak delfiny i walenie dla utrzymania oceanu przy życiu.
Niewidzialne ofiary rybołówstwa
Problem przyłowów, czyli wszystkich zwierząt, w tym także ptaków, złapanych w sieci, a następnie wyrzucanych martwych za burtę, ponieważ nie są akurat potrzebne poławiaczom, został przedstawiony w bardzo dosadny sposób. Tam gdzie liczono przyłowy, liczby były alarmujące. Co gorsza, filmowcy udowadniają, że takie praktyki są nagradzane certyfikatami zrównoważonego rybołówstwa. Czy można więc ufać takim certyfikatom? Czy ich wydawanie jest kontrolowane i czy te etykiety są cokolwiek warte? Czy zrównoważone rybołówstwo w ogóle istnieje? Przedstawiciele odmówili udzielenia jakichkolwiek odpowiedzi. Dlatego Ali Tabrizi spotyka się z informatorami, którzy opowiadają jak wygląda to w rzeczywistości
Co jeszcze jest ukrywane?
Dużo mówi się o zanieczyszczeniu oceanów plastikiem, głównie plastikowymi słomkami i siatkami. Jednak okazuje się, że stanowią one znikomy odsetek tych śmieci. Większość to wyrzucone sieci rybackie. Dlaczego więc nikt o tym nie mówi i uwaga społeczeństwa odciągana jest w innym kierunku? Wniosek jest jeden – pieniądze. Film wyjawia kto i w jaki sposób na tym zyskuje. Podczas rozmów z naukowcami wychodzi także na jaw, ile i jakich toksyn i szkodliwych związków znajduje się w rybach. Specjaliści w jednoznaczny sposób wypowiadają się, czy warto w ogóle jeść ryby i podają inne zdrowe rozwiązania.
Czy rybołówstwo ma coś wspólnego z głodem na świecie i niewolnictwem?
Filmowcy w wyczerpujący sposób opowiadają o wynikach swojego śledztwa, które mogą wprawiać w osłupienie. Nie pozostawiają jednak żadnych złudzeń. Poławiacze szukają sposobów aby łowić taniej i więcej, jednak ich zyski generowane są ogromnym kosztem, a cenę płacą inni ludzie. Najlepszym sposobem, aby się tego dowiedzieć było udanie się na kolejną niebezpieczną wyprawę, tym razem do Tajlandii i porozmawianie z kimś, kto doświadczył niewolnictwa.
Przemyślenia po obejrzeniu.
Film w wymowny i jasny sposób ujawnia mroczne sekrety rządzące wielką machiną branży rybołówstwa. Wykazuje, że ten ogromny przemysł jest zagrożeniem nie tylko dla ryb i całych ekosystemów, ale jest też gehenną i źródłem cierpienia ludzi.
Po obejrzeniu tego dokumentu można odwrócić wzrok, ale na pewno nie można już powiedzieć, że się o tym nie wie. Nie jest to lekka pozycja mająca poprawić humor widzowi, ale uświadomić mu skalę problemu, to jak bardzo dramatyczne są fakty. Celem jest ukazanie tego, jakie skutki dla nas wszystkich ma i będzie mieć w najbliższej przyszłości masowy połów ryb a także ich hodowla, bo przecież do wykarmienia ryb z hodowli wykorzystywane są ryby z połowów. Więcej o połowach i hodowlach łososia pisaliśmy już w poprzednim artykule.
Autorka: Karola Słowik