Zachodni Ośrodek Badań Społecznych i Ekonomicznych opublikował raport autorstwa Jarosława Urbańskiego dotyczący wpływu ferm przemysłowych na wybuchy epidemii wśród ludzi i zwierząt. Konkluzje raportu nie pozostawiają złudzeń co do istnienia jakiegokolwiek bezpieczeństwa sanitarnego w obliczu ekspansji wielkopowierzchniowych ferm przemysłowych.
Opracowanie bierze pod lupę przypadki wybuchów dużych epidemii na świecie i w Polsce, mających swoje źródło w dużych obszarach utrzymywania zwierząt, oraz dokładnie analizuje ich przyczyny.
Dlaczego wybuchają epidemie?
Raport przedstawia przebieg wybuchu świńskiej grypy w 2009 roku (około 600 000 zgonów wśród ludzi). Rozwojowi patogenu świńskiej grypy sprzyjały: stłoczenie trzody chlewnej, duża wilgotność powietrza, nieodpowiednia wentylacja i brak dostępu do światła słonecznego.
Kolejnym opisanym przypadkiem jest epidemia wirusa Nipah w 1998 roku. Rezerwuarem tego wirusa okazały się być roślinożerne nietoperze, a ogniwem pośrednim pomiędzy nimi a ludźmi była trzoda chlewna. Zarażeni byli głównie pracownicy chlewni, rzeźni oraz konsumenci wieprzowiny. Wirus Nipah wywołuje u ludzi choroby takie jak odra czy świnka i jest uznawany przez WHO za jeden z najniebezpieczniejszych patogenów o dużym potencjale pandemicznym.
Ostatnim opisanym międzynarodowym przypadkiem jest choroba szalonych krów w 1986 roku. Za przyczynę wybuchu tej choroby uznaje się zwiększenie i obniżenie standardów produkcji mączki mięsno-kostnej wytwarzanej z odpadów poubojowych i następnie dodawanej do paszy zwierząt hodowlanych. Choroba szalonych krów łączy się z występowaniem wśród ludzi jednego z wariantów choroby Creutzfeldta-Jakoba (CJD) „jako efektu przeniesienia chorobotwórczych prionów z bydła na człowieka”.
Epidemie chorób zwierząt w Polsce
Urbański analizuje również zagrożenie epidemiami w Polsce, przedstawiając przykłady największych wybuchów chorób zwierzęcych, jakie miały miejsce w naszym kraju: afrykańskiego pomoru świń oraz ptasiej grypy. Z opracowania możemy się dowiedzieć, że za rozprzestrzenianie tych chorób nie odpowiadają dzikie zwierzęta (dziki w przypadku ASF i wodne ptaki w przypadku ptasiej grypy) oraz małe gospodarstwa, które rzekomo nie są w stanie zachować reguł bioasekuracji. Wbrew narracji, jaką starają się upowszechniać właściciele hodowli przemysłowych, za epidemie ponoszą odpowiedzialność przede wszystkim wielkie fermy, na których jednocześnie hodowane są tysiące zwierząt pozostając zagęszczone jednym terenie. W 2021 roku, kiedy odnotowano 403 ogniska ptasiej grypy, tylko 15,6% pojawiło się na tak zwanych „hodowlach przyzagrodowych”. Dane przedstawione w raporcie wskazują, że produkcja mięsa w Polsce wzrosła, przy jednoczesnej koncentracji kapitału na polskiej wsi. Choć wielkość krajowego stada świń od lat utrzymuje się na podobnym poziomie, to liczba gospodarstw hodujących świnie zmalała z 398 tys. w 2010 do 104 tys. obecnie. Według Powszechnego Spisu Rolnego 10 powiatów, w których hodowanych jest najwięcej świń, zajmuje zaledwie 3,4% powierzchni kraju, a skupia 22,5% całej trzody.
Jeśli chodzi o wielkość produkcji drobiu, to na obszarze 10 powiatów o największej liczbie ptaków hodowlanych, zajmujących łącznie 4,5% terytorium Polski, skupia się aż 27,6% całego drobiu.
W takich warunkach bardzo łatwo o transmisję skażeń pomiędzy zwierzętami na jednej fermie, a następnie pomiędzy obiektami w pobliżu. Za transmisję chorób odpowiadają również ludzie – pracownicy ferm przynoszący czynniki chorobotwórcze z zewnątrz oraz osoby porzucające skażone pożywienie w pobliżu siedlisk zwierząt. Przyczyną są również zainfekowane odpady poubojowe, którymi karmi się trzodę chlewną i drób. Do czynników przenoszących wirusy należy także długodystansowy transport zwierząt.
Inne zagrożenia
Skala chorób przenoszonych ze zwierząt na ludzi jest jednak dużo większa. Najbardziej dosadnym tego przykładem była pandemia COVID-19, która zgodnie z opiniami naukowców swoje źródło miała na „mokrych targach”, gdzie sprzedawane do spożycia są żywe dzikie zwierzęta. Prawdopodobną przyczyną wybuchu największej od dziesięcioleci pandemii było skupienie w jednym miejscu wielu gatunków dzikich zwierząt, których środowiska naturalne znacznie się od siebie różnią, oraz brak zachowania norm sanitarnych. Po transmisji wirusa do innych państw okazało się, że zakażone nim mogą zostać m.in. norki amerykańskie, które w wielu państwach hodowane są na futra w warunkach przemysłowych. W Danii skala zakażeń na fermach norek doprowadziła do decyzji o wybiciu całego narodowego stada. Ogniska COVID-19 na fermach norek do dzisiaj wybuchają w Polsce.
Do zagrożeń należą również bakterie występujące w związku z hodowlą zwierząt. Jedną z najbardziej rozpowszechnionych w naszym kraju bakterii jest Salmonella. Dostępne opracowania wskazują, że polscy hodowcy nie spełniają unijnych wytycznych dotyczących poziomu prewalencji (liczba zarażonych w danej chwili daną chorobą w określonej grupie osobników) Salmonelli w stadach kur niosek. Jako główne źródło zatruć pokarmowych wskazywany jest z kolei gronkowiec złocisty, którego rezerwuarem są zwierzęta i ludzie.
Znacznym problemem jest również wzrastająca antybiotykooporność zwierząt hodowlanych. Antybiotyki są stosowane w hodowli przemysłowej, aby przyśpieszyć wzrost zwierząt oraz zapobiegać ich chorobom i dużej śmiertelności. Skutkiem ubocznym tych praktyk jest wykształcenie oporności na antybiotyki i w konsekwencji zwiększenie podatności zwierząt na choroby.
Rekomendacje
Analiza zaleceń instytucji państwowych w zakresie zapobiegania epidemii chorób odzwierzęcych wskazuje, że pod uwagę brane są przede wszystkim: monitorowanie zagrożeń, wymiana informacji między państwami i instytucjami, wypracowywanie i wdrażanie odpowiednich dyrektyw oraz organizowanie kampanii informacyjnych i edukacyjnych. Prawie wcale nie ma mowy natomiast o konieczności rozproszenia produkcji czy polepszenia dobrostanu zwierząt i stanu środowiska naturalnego, a zupełnie marginalnie pojawiają się postulaty takie jak: redukcja hodowli, ograniczenie spożycia białka zwierzęcego, zachowanie i odtworzenie bioróżnorodności – zarówno w odniesieniu do fauny, jak i flory, zalesienie, skrócenie łańcuchów dostaw czy zmiany w strukturze własności rolnej i w obrocie kapitału. Wpływ przemysłowych ferm zwierząt na wybuchy i rozprzestrzenianie się chorób pozostaje znacznie niedoszacowany i bagatelizowany. Oddziaływanie ferm w zakresie przenoszenia wirusów może osiągać nawet kilkadziesiąt kilometrów. Taki stan rzeczy powoduje, że zdrowie i życie zwierząt oraz ludzi znajduje się w stanie zagrożenia. Aby uniknąć sytuacji podobnych do pandemii świńskiej grypy oraz COVID-19, ekspansja ferm przemysłowych powinna zostać znacznie ograniczona poprzez wprowadzenie moratorium na budowę nowych obiektów.