Parę tygodni temu zapytaliśmy Was na naszym profilu na Instagramie, czego chcielibyście się dowiedzieć o pracy śledczej i interwencjach na fermach. Dziękujemy za zainteresowanie tematem!

W dzisiejszym wpisie odpowiemy na 5 z Waszych pytań. A jeśli Wasza ciekawość nadal pozostanie niezaspokojona, zachęcamy do napisania do nas na mediach społecznościowych (Instagram, Facebook) lub mailowo na [email protected].

1. Jak wygląda codzienność uratowanych zwierząt?

Rzeczywistość zwierząt uratowanych z ferm pełna jest wyzwań, zarówno dla nich, jak i nowych opiekunów. Choć tylko wybrańcy mają szansę zestarzeć się i odejść w godnych warunkach, ich nowe życie pełne jest już nie bólu i cierpienia, a troski i bezpieczeństwa.

W większości przypadków po odbiorze zwierząt niezbędna jest pilna interwencja weterynaryjna. Najczęściej są one bardzo doświadczone przez uprzednie warunki życia i poza badaniami wstępnymi, konieczne jest pozbycie się pasożytów czy leczenie ran.

Jeśli zwierzę dobrze rokuje i są szanse na poprawę jego stanu zdrowia, przebywa ono jeszcze chwilę pod dodatkową obserwacją. Okres kwarantanny pomaga zapobiec przenoszeniu się chorób zakaźnych na inne zwierzęta znajdujące się w danej placówce czy azylu.

Sam proces adaptacji został pokazany w filmie dokumentalnym Nadiny Dobrowolskiej “Poza widokiem, na skraju lasu”, w którym norka Kiwi uratowana z fermy dołącza do nowej, szopiej rodziny w Fundacji Szopowisko. Film oraz historię Kiwi można obejrzeć za darmo na stronie www.pozawidokiem.pl.

Norka Kiwi i nowy brat szop
Norka Kiwi w nowym domu, foto: Otwarte Klatki

W nowej codzienności, do każdego zwierzęcia opiekunowie podchodzą indywidualnie, w zależności od potrzeb jednostkowych, zaleceń żywieniowych oraz przeszłych chorób, aby zapewnić im jak najwyższy dobrostan.

Otwarte Klatki nie posiadają własnego ośrodka dla uratowanych zwierząt, natomiast część z nich znajduje się pod opieką Bogny Wiltowskiej w przydomowym azylu Psubratki, który można śledzić na bieżąco przez stronę na Facebooku czy profil na Instagramie. Uratowane przez nas zwierzęta można znaleźć też wśród podopiecznych Szopowiska prowadzonego przez dr. Dziwaka, a także w Ośrodku Okresowej Rehabilitacji Zwierząt Jelonki.

Dzięki zaangażowaniu indywidualnych osób oraz organizacji zajmujących się ratowaniem i rehabilitacją ocalone zwierzęta mogą cieszyć się lepszą jakością życia, choć ich droga do zdrowia i szczęścia jest często długa i trudna.

Lis Lucky uratowany z fermy w Durzynie
Lis Lucky uratowany z fermy w Durzynie znalazł nowy dom w Ośrodku Okresowej Rehabilitacji Zwierząt Jelonki, foto: Andrew Skowron

2. Jakie są doświadczenia tych, którzy ratują zwierzęta?

Praca osób zaangażowanych w ratowanie zwierząt wiąże się z zarówno satysfakcjonującymi, jak i trudnymi doświadczeniami. Na jednej szali znajduje się empatia i troska, które motywują do działania, a na drugiej — bolesny widok cierpiących zwierząt. Niezaprzeczalna jest satysfakcja z odmienienia losu choć jednego, najmniejszego życia. Przyćmiona jest ona jednak świadomością, że nie można uratować ich wszystkich. Jedyną szansę na realną pomoc stanowi zmiana obecnego systemu hodowli.

Poza emocjonalnymi rozterkami, pojawia się także kwestia pracy nad zapewnieniem odpowiedniej opieki medycznej, behawioralnej i znalezienia idealnie przystosowanego domu dla uratowanych zwierząt. Wymaga to pracy zespołowej pomiędzy weterynarzami, organizacjami prozwierzęcymi oraz wolontariuszami. Niezbędne są również środki finansowe i dobre serce naszych darczyńców, którzy umożliwiają zapewnienie zwierzętom odpowiednich warunków.

Protest mieszkańców pod kancelarią premiera
Protest mieszkańców pod kancelarią premiera 22.03.2024, foto: Filip Zawadka

Osoby ratujące zwierzęta często są świadkami ich przemian — od pierwszego spotkania przy klatce, przez walkę o ich zdrowie, po rozpoczęcie nowego życia. Z historii lisiego ambasadora Maćka bije niesamowicie dużo ciepła i nadziei. Niestety, nie wszystkie zwierzęta mają takie szczęście. Lis Pirat, uratowany w listopadzie zeszłego roku, pomimo natychmiastowej interwencji weterynaryjnej i ogromnego zaangażowania ze strony aktywistów, odszedł od nas.

3. Jakie konsekwencje ponoszą właściciele ferm?

Każdorazowe zachowanie mające ślady przemocy czy przetrzymywania zwierząt w nieodpowiednich warunkach zagrażających ich życiu i zdrowiu zawsze zgłaszamy do odpowiednich służb. Zgodnie z obowiązującym stanem prawnym w Polsce, wynikającym z ustawy o ochronie zwierząt, osoby znęcające się nad zwierzętami mogą zostać pociągnięte do zapłacenia grzywny lub pozbawienia wolności do 3 lat. W szczególnie okrutnych przypadkach kara więzienia może sięgnąć nawet 5 lat. Sąd może również zakazać sprawowania opieki nad zwierzętami, a także zobowiązać do zadośćuczynienia szkody.

To dzięki uporowi naszych aktywistów, którzy walczyli o sprawiedliwość dla lisów z fermy w Kościanie przez aż 8 lat, udało się doprowadzić do pierwszego w historii wyroku skazującego.

Kolejny z bardziej surowych wyroków po interwencji Otwartych Klatek zapadł 18 stycznia bieżącego roku w Sądzie Rejonowym w Lesznie. Sprawa dotyczyła nagrania z wnętrza komory do gazowania na fermie w Długie Stare, dokumentującego agonię duszących się norek, oraz dobijanie ich metalowymi przedmiotami. Materiał dowodowy został pozyskany w 2020 r. we współpracy z niemiecką organizacją. Właściciela fermy skazano na 8 miesięcy pozbawienia wolności (w zawieszeniu na 3 lata), 7-letni zakaz pracy z norkami i prowadzenie biznesu w tym obszarze, 3 lata całkowitego zakazu posiadania zwierząt oraz pokrycie 18 tysięcy złotych nawiązek i kosztów sądowych.

Jednak na tym nie koniec.

Dzień później w stosunku do tego samego hodowcy odbyło się drugie posiedzenie. Tym razem dotyczyło przetrzymywania lisów w 35-stopniowym upale, bez dostępu do wody i w pełnej ekspozycji na słońce. W tym przypadku usłyszał on wyrok 7 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz 3-letni zakaz posiadania lisów i prowadzenia działalności z nimi związanej.

4. Jakie prawa mają aktywiści podczas wykonywania pracy?

Z perspektywy organizacji prozwierzęcych jednym z kluczowych przepisów umożliwiających ich działanie jest regulacja dotycząca interwencyjnego odbioru zwierząt, określona w artykule 7.3 Ustawy o ochronie zwierząt. Prawo nie pozwala aktywistom na wchodzenie na teren prywatnych gospodarstw, jednak w sytuacjach, gdy zdrowie lub życie zwierzęcia jest zagrożone, mogą oni interweniować. Sama interwencja może jednak zostać uznana  za naruszenie prawa własności.

Powstaje wówczas paradoks: z jednej strony mamy zagrożone zdrowie lub życie zwierzęcia wymagające natychmiastowej interwencji, z drugiej – prawo własności. To drugie nigdy nie powinno stać nad dobrem żyjącej, czującej istoty. Interwencje zawsze są wyścigiem z czasem i wiążą się z ogromną odpowiedzialnością. Przejmowanie maltretowanych zwierząt odbywa się zazwyczaj w obecności policji i zgodnie z przepisami prawa.

Interwencja z udziałem Policji i Inspekcji Weterynaryjnej, podczas której odebrano cztery, chore lisy
Interwencja z udziałem Policji i Inspekcji Weterynaryjnej, podczas której odebrano cztery, chore lisy, foto: Otwarte Klatki

Organizacje pozarządowe często zastępują instytucje państwowe w pomocy zwierzętom, realizując ją na poziomie i w zakresie nieosiągalnym dla organów rządowych. Przykładem są interwencje przeprowadzane przez całą dobę, także wtedy, gdy placówki publiczne są zamknięte. Organizacje prozwierzęce zapewniają rekonwalescencję operowanych zwierząt w odpowiednich warunkach, zamiast przekazywania ich do schronisk, a także oferują pomoc materialną opiekunom zwierząt w przypadku problemów finansowych. To dzięki pracy aktywistów udaje się uzyskiwać wyroki skazujące dla sprawców znęcania się nad zwierzętami, również w przypadkach, gdy instytucje państwowe odmawiały pomocy, twierdząc, że nie ma zaniedbań.

5. Czy aktywiści zostali kiedyś złapani?

W 2018 r. nasi aktywiści, Julia i Paweł, zostali pozwani przez jednego z potentatów branży futrzarskiej w Polsce – Rajmunda Gąsiorka o to, że ujawnili materiały pochodzącego z jego fermy. Nigdy jednak nie ukrywaliśmy, że za zarejestrowane nagrania odpowiadają Otwarte Klatki. Wręcz przeciwnie, zostało to przez nas udowodnione w sądzie.

Hodowca zaprzeczał co do prawdziwości prezentowanych dowodów i upierał się, że zostały one przygotowane “gdzieś w Chinach”. Po tym jednak, gdy sąd potwierdził zgodność nagrań i przyznał nam rację, Rajmund Gąsiorek ponownie wytoczył sprawę, tym razem o wtargnięcie na teren fermy.

Podczas procesu ponownie opowiedzieliśmy, w jaki sposób doszło do nagrania filmów, na których było widać norki z głębokimi ranami. Wskazaliśmy również, że śledztwo motywowane było troską o ochronę zwierząt, chęcią wywołania debaty publicznej na ten temat i zwiększenia społecznej świadomości problemu hodowli zwierząt futerkowych.

Sąd Okręgowy w Poznaniu w maju 2019 roku zdecydował się umorzyć postępowanie ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu.

Nasi aktywiści prowadząc śledztwa i interwencje działają w stanie wyższej konieczności. Zależy nam na ujawnianiu prawdy o okrutnych praktykach chowu i hodowli ferm przemysłowych. Pomimo spekulacji branży, nigdy nie posunęlibyśmy się do niszczenia mienia czy działania na szkodę zwierząt, w imieniu których działamy.

Aktywista podczas pracy
Aktywista podczas pracy, foto: Otwarte Klatki

Obcowanie ze zwierzętami doświadczającymi przemocy czy zaniedbania jest ogromnym wyzwaniem dla aktywistów, ale również przynosi wiele radości i poczucia spełnienia. Doświadczają oni zarówno trudnych, jak i wzruszających chwil, a ich praca ma ogromny wpływ na życie uratowanych zwierząt.

Chcesz być na bieżąco z naszymi działaniami śledczymi?

Zapisz się do naszego newslettera!