Znana szerszej publiczności głównie z aktorstwa. Realizuje się również jako artystka, właścicielka szkoły aktorskiej oraz założycielka domu produkcyjnego.
Jak nowoczesna kobieta w obecnych czasach rozumie luksus? Jakie jest jej zdanie na temat futra? Oraz czy można zagrać rolę z epoki bez zakładania futrzanego płaszcza lub czapy?
Odpowiedzi między innymi na te pytania znajdziecie w wywiadzie, którego udzieliła aktorka Roma Gąsiorowska specjalnie dla programu Sklepy Wolne od Futer. Usiądź wygodnie, miłej lektury.
Co Pani sądzi na temat produkcji futer naturalnych?
Jest to niehumanitarne i bardzo bym chciała, żeby produkcja futer naturalnych, podobnie jak masowa produkcja zwierząt hodowlanych, była zakazana. Uważam, że produkcja futer nie jest nikomu do niczego potrzebna, a zwierzęta cierpią i są traktowane w sposób, na jaki nie zasługują. Jeżeli to ma służyć ludziom tylko po to, żeby mieli poczucie, że mają na sobie jakiś powidok innej ery, w której futro było symbolem luksusu – to uważam, że powinno się ich edukować, gdyż jesteśmy już na innym etapie jako cywilizacja. Symbolem luksusu powinna być zatem świadomość ekologiczna i świadomość dotycząca właściwego traktowania zwierząt.
Co wpływa na takie stanowisko? Są to aspekty etyczne (np. okrucieństwo wobec zwierząt hodowlanych na futro) czy raczej ekologiczne (np. negatywny wpływ hodowli na środowisko)? A może oba te czynnika są dla Pani równie istotne?
Jestem osobą, która od zawsze była uwrażliwiona na krzywdę innych istot żywych. Kiedy zaczynałam nabierać tej świadomości jako nastolatka, nie było nikogo, kogo mogłabym naśladować – to wynikało ze mnie i mojej wrażliwości. Jeszcze w szkole podstawowej, kiedy miałam zjeść kawałek mięsa, to miałam wrażenie, że przyczyniam się do czegoś złego – czułam, że zjadam stres, że zjadam strach wywoływany pod wpływem zbrodni. Takie miałam odczucia. Konsekwentnie podjęłam decyzję i zawalczyłam o to, żeby moja rodzina i otoczenie zrozumiało, iż taka jest moja wrażliwość. Już 25 lat nie jem mięsa. Dlatego też temat związany z hodowlą zwierząt na mięso czy na futra jest tematem, który mocno mnie dotyka. Kompletnie tego nie rozumiem i zupełnie też nie jestem w stanie zrozumieć wrażliwości, a raczej braku wrażliwości osób, które się tym zajmują.
Jakimi aspektami się kieruję? Przede wszystkim humanitarnymi. Okrucieństwo w stosunku do zwierząt hodowlanych to coś nieludzkiego i powinno się tego przede wszystkim zabronić, ale również mówić o tym głośno i ujawniać, gdyż wielu ludzi nie ma świadomości, jak to wszystko naprawdę wygląda. Pokazywanie tego procesu i okrucieństwa może spowodować, że społeczeństwo nabierze świadomości i może dzięki temu więcej z nas nie będzie nosić futer czy jeść mięsa. W ten sposób będziemy mieli nie tylko pozytywny wpływ na energię, która jest wytwarzana na naszej planecie i której jesteśmy częścią jako ludzkość, ale również będziemy mieli pozytywny wpływ na środowisko. W końcu fabryki śmierci to środowisko zanieczyszczają.
Oczywiście dla mnie oba czynniki – etyczny i ekologiczny – są istotne, i to bardzo.
Czy zastępuje Pani futra naturalne tymi sztucznymi?
Owszem, zdarza mi się tak czynić. Niektóre z nich, wyprodukowane szczególnie w ostatnim czasie przez marki dbające o ekologię, są nie tyle świetną imitacją futer (bo nie to jest moim celem), ale są wyjątkowo estetyczne i w zgodzie z trendami oraz dobrej jakości. I tak – mam kilka takich sztucznych futer w swojej szafie.
Czy zdarzyło się Pani kiedyś w pracy zawodowej odmówić wystąpienia w naturalnym futrze?
To jest bardzo często poruszany przeze mnie temat, szczególnie w sytuacji z kostiumem z epoki, w której nosiło się futra prawdziwe na potęgę. Gdy biorę udział w jakimś projekcie i proponowane są mi np. szale z lisa, absolutnie nie ma mowy, żebym zagrała w futrze prawdziwym. Nie widzę żadnego problemu, aby w kostiumie stylizowanym na epokę futro prawdziwe zastąpić sztucznym. I zazwyczaj tak robimy, albo zamieniamy na kostium bez futra. Podobnie jest z jedzeniem mięsa – nigdy nie zjadłam mięsa w żadnym filmie, w żadnym serialu i teatrze. I nie zrobię tego. Jeżeli miałabym scenę jedzenia mięsa, to zastąpiłabym je jakimś innym jedzeniem (tak jak do tej pory czynię). Natomiast zdarzają się takie sytuacje, gdy reżyserowi zależy na pewnym symbolu czy efekcie i wtedy muszę bardzo ze sobą walczyć, np. przy dotykaniu mięsa. Chociaż jest to dla mnie duży problem, to udaje mi się go pokonać. Ale na pewno samo jedzenie mięsa nie wchodzi w grę.
Humanitarne traktowanie zwierząt na planie jest dla mnie bardzo ważne i bardzo o to dbam. Teraz jestem w próbach do pewnego projektu – ma on scenę, podczas której moja bohaterka będzie miała konfrontację z żywym zwierzęciem. Cała ta konfrontacja będzie zrobiona przy użyciu techniki komputerowej po to, żeby nie krzywdzić zwierząt. Jak widać, można to wszystko obejść i zrobić w taki sposób, by zwierzęta nie cierpiały. Tylko trzeba o to zadbać. W moim przypadku są to warunki, które ustalamy na początku projektu. Dotyczą one – obok nieprzysparzania cierpienia zwierzętom – również zasadności scen z ich wykorzystaniem i podkreślenia podczas promocji filmu tego, że żadne zwierzę w nim nie ucierpiało.
Czy chce Pani jeszcze coś dodać?
Nie cierpię wypchanych zwierząt i zawsze się ich bałam jako dziecko – kiedy wchodziłam do pomieszczenia z wypchaną głową lub całym ciałem zwierzęcia, to czułam się nieswojo. Nie rozumiem, dlaczego ludzie traktują takie wypchane zwierzęta jak ozdobę. Nie rozumiem też ludzi, którzy uprawiają myślistwo jako hobby. Nie umiem pojąć, jak można zabijać zwierzęta jako sport. To są dla mnie ważne i szeroko dyskutowane od lat tematy. Nie lubię oglądać cierpienia zwierząt w filmach, zamykam oczy na takich scenach. Jestem wrażliwa na cierpienie innych istot żywych. Chciałabym, aby coraz więcej się o tym mówiło, aby ludzie zdawali sobie sprawę, w jaki sposób są traktowane zwierzęta, które na sobie noszą lub spożywają. Muszą mieć świadomość, do czego się przyczyniają. Wierzę, że to może wiele zmienić. Mam nadzieję.
Dziękuję za rozmowę. Te słowa pokazują, że również branża filmowa i charakteryzacja na planie, niezależnie od epoki, w której osadzona jest akcja, może być wolna od futra. Zwiększając świadomość ludzi na temat hodowli zwierząt futerkowych, wspólnie zmieniamy los tych zwierząt.
Jednocześnie zapraszamy do zapoznania się z pełną listą marek, które dołączyły do programu Sklepy Wolne od Futer. Program promuje rezygnację branży z odzieży i dodatków z prawdziwym futrem, zaś klientom pozwala podejmować świadome i etyczne decyzje zakupowe. W Polsce program ten koordynuje od 2013 r. Stowarzyszenie Otwarte Klatki. Na całym świecie inicjatywa zrzesza ponad 25 krajów.
Wywiad: Dorota Wróbel