“Wędrówka tusz” Bartka Sabeli to zbiór reportaży o różnych formach przemysłowej hodowli zwierząt, z których wyłania się prawdziwy jej obraz. Książka przedstawia tragiczny los, na który zostały skazane zwierzęta hodowlane. Wraz z autorem czytelnik pozna rzeczywistość panującą na fermach, w rzeźniach i zakładach produkcyjnych, przez co zdobędzie wiedzę o całym procesie wytwarzania produktów odzwierzęcych i dowie się, jak wiele okrutnych czynności musiało mieć miejsce, aby mięso, mleko lub jaja znalazły się w koszyku zakupowym. 

fot. Andrew Skowron

Za zamkniętymi drzwiami

Sabela podejmuje się przedstawienia niezwykle trudnego tematu. W każdym z rozdziałów autor mierzy się bowiem z rzeczywistością innego rodzaju przemysłu zwierzęcego: branżami drobiu, jaj, wieprzowiny, nabiału, wołowiny, przemysłem rybnym, hodowlą koni, hodowlami futrzarskimi oraz wykorzystywaniem zwierząt w celach eksperymentów. Autor na podstawie materiałów statystycznych, raportów, badań, rozmów, a nawet magazynów branżowych pokazuje ogrom cierpienia, które spadło ze strony ludzi na zwierzęta. Każdy rozdział ukazuje życie zwierząt hodowanych dla zysku i potrzeb człowieka – sztuczna inseminacja, narodziny, separacja, tucz do rozmiarów, których nigdy nie osiągnęłyby w naturze, codzienność w ciasnych klatkach, choroby i zranienia, dręczenie przez pracowników i finalnie ubój w rzeźni, zagazowanie lub śmierć w inny okrutny sposób co sprawia, że czytelnik towarzyszy zwierzętom przez całą tytułową “wędrówkę tusz”. Autor podaje również liczby zwierząt wykorzystywanych i zabijanych w hodowlach, które wraz z opisem praktyk w chowie przemysłowym przedstawiają kompletną i smutną skalę tego procederu.

Na fermach zwierzęta się produkuje, nie hoduje. Z prosiąt
wyrastają warchlaki (do 40 kilogramów wagi), a potem
tuczniki (do 100 kilogramów). Tucznik to świnia intensywnie
karmiona wysokobiałkową paszą, w języku przemysłu: żywiec
wieprzowy. Przeznaczeniem tucznika jest jak najszybszy ubój.
Świnia może dożyć piętnastu, a nawet dwudziestu lat, osiągając
wagę 350 kilogramów. Nam jednak chodzi o to, by ją
jak najszybciej zjeść, życie tucznika kończy się więc w rzeźni
już po sześciu miesiącach. Biorąc pod uwagę jego normalną
długość życia, jest wtedy jeszcze dzieckiem.

Fałszywy wizerunek przemysłu

Fakty przedstawione w reportażu stanowią skuteczne zdemaskowanie wizerunku, który tworzą wokół siebie producenci i hodowcy. Autor przedstawia przykłady: reklam nabiału, w których szczęśliwe krowy skubią trawę na łące, mięsa wieprzowego, gdzie świnie wręcz radośnie czekają na skonsumowanie, czy stron internetowych producentów futer, które posiadają sekcje dla dzieci zapewniającą, że zwierzęta hodowane na futro cieszą się w klatkach zabawkami. Jak się jednak okazuje – ta kreacja w żadnym stopniu nie odpowiada rzeczywistości. Bartek Sabela skutecznie demaskuje zasłonę dymną branży, która stara się utrzymywać opinię publiczną w przekonaniu, że ich produkty pochodzą od lokalnych rolników, którzy z szacunkiem traktują zwierzęta. Ponadto, niezwykle wartościowym elementem jest odczarowanie branżowych wyrażeń, które mają na celu odebranie eksploatowaniu i zabijaniu zwierząt realnego wymiaru, takich jak tajemniczo brzmiąca „maceracja”, która oznacza po prostu zabijanie kogucików płci męskiej w procesie produkcji jaj. Z kolei „kojec indywidualny”, który ma kojarzyć się z czymś przytulnym, to w rzeczywistości klatka dla świń, która jest tak mała, że nie pozwala zwierzęciu na jakąkolwiek swobodę ruchu.

Życie kury nioski zaczyna się w wylęgarni – to zazwyczaj
osobny zakład – gdzie na długich półkach leżą tysiące jaj.
Po wykluciu kurczaki trafiają na taśmę produkcyjną, gdzie są
poddawane seksowaniu, czyli segregacji według płci. Dziesiątki
rąk w gumowych rękawiczkach wybierają osobniki
męskie i odrzucają na taśmę, która zawiezie je w kierunku
dużej, głośnej maszyny (patrz: maceracja). Kurki jadą do
wychowalni, gdzie spędzają pierwsze 16 tygodni życia w klatkach
mieszczących od 20 do 60 sztuk. Następnie pakuje się
je w plastikowe kontenery i przewozi, czasami kilkadziesiąt
kilometrów, do docelowej fermy. Tam zostają zamknięte
w metalowych klatkach, po kilka ptaków w każdej, w długiej,
ciemnej hali produkcyjnej. Przez resztę życia – czyli około
półtora roku – będą w niej znosić jajka. Nigdy nie zobaczą
słońca i nie poczują świeżego powietrza.

fot. Andrew Skowron

Rzeczywistość wyłania się z rozmów

Dużą wartością książki są rozmowy z wieloma osobami, które mają styczność z przemysłową hodowlą zwierząt. Autor udzielił miejsca na historie mieszkańców powiatu mławskiego, które ukazują rzeczywistość życia obok wielkiej hodowli zwierząt. Przedstawione są również doświadczenia pracowników zakładów takich jak fermy czy rzeźnie, dzięki czemu możemy z pierwszej ręki poznać warunki panujące w tych miejscach oraz stosowane praktyki. Przeczytamy o doświadczeniach i wspomnieniach zatrudnionych – dowiemy się, jak naprawdę wygląda proces „produkcji” i jak praca w takim miejscu wpływa na pracowników. Autor rozmawia również z aktywistami organizacji takich jak Greenpeace, Viva!, Compassion in World Farming, a także z członkami Otwartych Klatek. Osoby te opowiadają o swoich działaniach na rzecz zwierząt i środowiska – prowadzonych śledztwach, kampaniach oraz o  problemach, z którymi walczą.  

Rozmowy to jeden z największych atutów reportażu, gdyż nadaje przemysłowej hodowli zwierząt namacalnego wymiaru, wyciągając ją poza ramy abstrakcyjnych statystyk i pokazując, że stoi za nią o wiele więcej, niż finalny produkt, który możemy nabyć w sklepie.

Ten las posadziła moja babcia, żeby się oddzielić od
ferm – mówi Zofia Leszczyńska, mieszkanka wsi Brudnice
pod Żurominem, wskazując na drzewa za domem. – Najgorzej,
jak sprzątają kurniki. Kiedyś śmierdziało non stop
trzy tygodnie, bo nie wywozili odchodów, tylko stały w ciężarówkach
przy bramie. A był maj, człowiek miał ochotę
sobie w ogrodzie posiedzieć. Nie wytrzymałam, poszłam
tam. Usłyszałam, żebym myła swoje dzieci, to nie będzie
śmierdzieć. Po dziesięciu latach walki z fermami mam dość.
Ale nie wyprowadzę się, bo to mój dom rodzinny.

relacja Zofii Leszczyńskiej – jednej z rozmówczyń w książce, mieszkanki powiatu Żuromińskiego

Absurd przemysłowych hodowli

“Wędrówka tusz” ukazuje bezsens hodowli zwierząt na pożywienie. Przeznaczamy bowiem trzy czwarte terenów rolniczych na hodowlę zwierząt, w konsekwencji czego marnujemy grunty, które moglibyśmy przeznaczyć na uprawę produktów roślinnych bezpośrednio dla ludzi. Sabela wskazuje, że wiąże się to niesprawiedliwością społeczną – na hodowlach zyskują bogate państwa i duże firmy, gdyż to one zarabiają i to do nich przekazywane są produkty, podczas gdy społeczeństwa państw w których prowadzone są uprawy roślin dla zwierząt lub w których uprawia się rybołówstwo na masową skalę, żyją w ubóstwie, nie otrzymując żadnych korzyści z prowadzonej na ich terytorium działalności. Przemysłowy chów zwierząt, jak udowadnia książka, to dramat zwierząt, niszczenie środowiska, marnowanie zasobów, pogłębianie problemu ubóstwa i głodu oraz naruszanie spokoju lokalnych społeczności.

Zanim zwierzęta zostaną zabite, poćwiartowane, zapakowane,
upieczone lub ugotowane, każde z nich żyje, je, pije,
oddycha i wydala. Każde z tych 70 zabijanych co roku miliardów.
Tylko 29 procent powierzchni naszej planety stanowi
ląd. Z tego do zamieszkania przez ludzi nadaje się 71 procent,
reszta to lodowce, góry, pustynie. Tylko 1 procent z tych 71
zajmują siedliska ludzkie – miasta, wsie, osady wraz z całą
infrastrukturą. Za to aż 46 procent, czyli około 48 milionów
kilometrów kwadratowych, zajmują tereny rolnicze. Z tego
aż 77 procent, czyli 37 milionów kilometrów kwadratowych,
areału rolniczego na świecie wykorzystywane jest do produkcji
zwierzęcej. To pastwiska oraz pola uprawne do produkcji
paszy. Pozostałe 23 procent to uprawy zjadane bezpośrednio
przez ludzi. Intensywna hodowla zwierząt wykorzystuje około
jednej trzeciej światowej produkcji zboża i około 75 procent
soi. Wydawać by się mogło, że świat żywi się mięsem. Niezupełnie:
bogaty świat żywi się mięsem

Szansa na zmianę

Obraz życia zwierząt wyłaniający się z reportażu może być przygnębiający, ale przedstawienie go jest niezwykle ważne, aby wywołać zmiany społeczne mające na celu go odmienić. Jeżeli spożywasz mięso lub produkty odzwierzęce, ta książka pozwoli ci dostrzec inną twarz tego przemysłu i podjąć decyzję czy los, na który skazane są zwierzęta w imię naszych ulotnych przyjemności, jest tego wart.