W zeszły piątek, 18 kwietnia, w TVN24 został wyemitowany reportaż, który był próbą ukazania jajek z chowu klatkowego w pozytywnym świetle (do obejrzenia tutaj). W związku z tym, że materiał zawierał pewne istotne przekłamania, postanowiliśmy napisać do jego autora, red. Rafała Stangreciaka. Poniżej przedstawiamy treść naszego listu i oczywiście zachęcamy do wysyłania swoich refleksji do TVN24.
Rafał Stangreciak <r.stangreciak@tvn.pl>
Szanowny Panie Redaktorze,
Piszemy w sprawie Pańskiego reportażu o jajkach w programie „Czarno na białym” wyemitowanym 18 kwietnia br. w TVN24. Uważamy, że wprowadza on widzów w błąd.
Reportaż stawia dwie tezy. Pierwsza jest taka, że jajka od kur hodowanych w systemie otwartym (wolnowybiegowym lub ekologicznym) nie różnią się smakiem ani wartościami odżywczymi od jajek z chowu klatkowego. Druga taka, że poziom dobrostanu zwierząt jest w obu systemach podobny. Ta druga jest nieuzasadniona.
Jedyna informacja na temat cierpienia kur w chowie klatkowym, która pojawia się w programie, to chybione spekulacje dr Małgorzaty Drywień z SGGW. Dr Drywień sugeruje, że kury w klatkach mogą nie mieć się tak źle, skoro spędzają tam całe życie i że „być może na wolnym wybiegu czułyby się zestresowane”. Jak naprawdę zachowują się kury z klatek wypuszczone na wolność można sprawdzić oglądając nagrania Edgar’s Mission (http://vimeo.com/66443907) czy innej organizacji zajmującej się ratowaniem zwierząt z hodowli przemysłowych. Scenariusz jest zawsze taki sam: jednym kurom zajmuje to mniej, a innym więcej czasu, ale wszystkie uczą się rozprostowywać skrzydła, grzebać w ziemi, kąpać się w piasku i cieszyć możliwością realizacji swoich naturalnych zachowań.
Co więcej, dr Drywień jest specjalistką w dziedzinie żywienia człowieka, nie dobrostanu zwierząt. Nie przeszkadza to jednak Panu stwierdzić na podstawie jej wypowiedzi, że różnica między cierpieniem kur z klatek a cierpieniem kur z wolnego wybiegu jest „mitem”. W programie nie pada też ani jedno słowo na temat okrucieństwa, z jakim wiąże się przemysłowa eksploatacja kur, co może niejednego widza zostawić z wrażeniem, że nie ma nic złego w kupowaniu jaj z trójką.
W opublikowanych przez nas niedawno materiałach (www.jakonetoznosza.pl) widać, jak naprawdę wygląda hodowla kur w systemie klatkowym w Polsce: wydziobane pióra, rany kloaki, martwe zwierzęta rozkładające się w klatkach przez kilka dni. Jak przyznają sami hodowcy w branżowych pismach, zjawiska te są tam na porządku dziennym.
Istnieją też badania dobrostanu kur hodowanych w systemie otwartym i jego porównania z systemem klatkowym. W biorącym pod uwagę 28 czynników modelu oceny poziomu ogólnego dobrostanu niosek Shimmury et al. chów na wolnym wybiegu otrzymuje 10 punktów, podczas gdy chów w dużych klatkach wzbogaconych 4,1, a w małych klatkach wzbogaconych 6,1 punktu. Konkurencyjne modele FOWEL i ANI wskazują na podobną lub jeszcze większą różnicę (odpowiednio 10-5,6-6,0 i 10-2,9-2,1).
Nie oznacza to oczywiście, że wszystko jest moralnie w porządku z hodowlą kur w systemie otwartym. Z tego powodu nasze stowarzyszenie zachęca przede wszystkim do ograniczenia spożywania jajek i zastępowania ich w kuchni odpowiednikami roślinnymi – o tym, jak to zrobić, piszemy więcej w darmowym ebooku, który można pobrać na wyżej wspomnianej stronie.
Nie zmienia to jednak faktu, że mija się Pan z prawdą mówiąc o micie kur bardziej i mniej szczęśliwych. Dziennikarska rzetelność wymaga, żeby przed tak kategorycznym stwierdzeniem zapytać o zdanie specjalistę zajmującego się dobrostanem zwierząt. Jest dla nas niezrozumiałe, dlaczego Pan tego nie zrobił.
Nasze stowarzyszenie stara się zwracać uwagę na to, że decyzja o kupowaniu jajek jest także wyborem moralnym i każdy powinien móc dokonywać tego wyboru na podstawie prawdziwych informacji dotyczących cierpienia kur, które je znoszą. Pański materiał bardziej to niestety utrudnia, niż ułatwia.
Z poważaniem,
Tomasz Herok, stowarzyszenie Otwarte Klatki
25.04.2014