Szokujące fakty o jajkach. Jak przemysł igra z twoim zdrowiem

Śledztwo dziennikarzy „Uwaga! TVN” ukazuje szokujące oszustwa w jednym z mazowieckich zakładów pakowania jaj. Firma kupuje jaja z ferm, znakuje je, pakuje i dostarcza do sklepów i supermarketów, a także produkuje z nich płynną masę jajeczną kupowaną przez producentów żywności. Reporterzy zatrudnili się w zakładzie, aby ukrytymi kamerami rejestrować stosowane tam praktyki. To, co zobaczyli, okazało się przerażające.

Fałszywe książeczki Sanepidu

Pierwsza z pokazanych nieprawidłowości ma miejsce już na etapie zatrudniania pracownika hali. Każdy pracownik, który ma kontakt z żywnością w miejscu pracy, ma obowiązek wyrobienia książeczki sanitarno-epidemiologicznej. Zaświadcza ona, że nie jest nosicielem m.in. pałeczek duru brzusznego, Salmonelli, prątków gruźlicy i innych czynników chorobotwórczych. Podczas rozmowy o pracę osoba prowadząca rekrutację w firmie oznajmia reporterowi TVN, że zależy jej, aby pracownik „normalnie lub po prostu nienormalnie” zdobył książeczkę możliwie najszybciej. Jak mówi, „Gumtree czy te inne i pan ma”.

Nieświeże jajka w sklepach

Dziennikarz rozpoczyna pracę w zakładzie. Jednym z pierwszych zadań, jakie otrzymuje, jest fałszowanie dat przydatności do spożycia na jajkach, których nie udało się sprzedać w legalnym terminie. Zgodnie z prawem, termin przydatności jaj do spożycia to 28 dni od zniesienia przez kurę. W tym czasie powinny zostać zjedzone lub przetworzone. W materiale widać, jak inny pracownik pokazuje sposób, by delikatnie zdjąć oryginalną naklejkę i na jej miejsce przykleić nową, z terminem przedłużonym o kilka tygodni. Według reportażu, proceder trwa godzinami i dotyczy tysięcy jaj.

Co znajduje się w masie jajecznej?

Według dziennikarzy kolejnym nadużyciem w zakładzie jest przetwarzanie na masę jajeczną jajek, które nie nadają się do spożycia i powinny zostać zutylizowane. Pracownicy hali zbierają z podłogi rozbite jajka i wrzucają je do wielkich wiader. Ich zawartość, razem z brudnymi skorupkami, a także jajami przeterminowanymi albo oznakowanymi jako przeznaczone do utylizacji zostaje przerobiona na masę, która trafia potem do producentów makaronów, lodów czy ciast. Na nagraniach słychać pracowników zakładu, którzy śmieją się ze smrodu panującego w pomieszczeniu przetwórstwa jajek.
Materiał TVN ujawnia też istnienie siatki nielegalnych handlarzy. Według stacji z ich usług mają korzystać m.in. takie zakłady, jak ten z reportażu. Handlarze kupują jajka z ferm reprodukcyjnych, hodujących kury na jajka przeznaczone do wylęgarni, nie do spożycia. Jeśli zarodek obumiera, jajko staje się odpadem i powinno zostać bezwzględnie zutylizowane. Jednak fermy, chcąc uzyskać z tych jaj przychód, nielegalnie sprzedają je niezarejestrowanym handlarzom, którzy następnie wprowadzają je na rynek.
Reporterom „UWAGI” udało się nawiązać kontakt z handlarzami. Kupili od nich małą partię tak zwanych „czarnych jaj”, na których widnieją czarne stemple oznaczające przeznaczenie jaj do utylizacji. Zakupione jajka zawieźli w celu przebadania do Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. W próbkach odkryto nawet piętnastodniowe zarodki, czyli w pełni uformowane pisklęta, które obumarły tuż przed wykluciem. „Czarne jaja” mają być przerabiane na masę jajeczną i w tej formie sprzedawane mniejszym i większym producentom żywności.

Nielegalne działania w całej Polsce?

Według materiału TVN szara strefa obrotu jajkami z wylęgarni działa w całej Polsce i znajduje się poza kontrolą Głównego Inspektoratu Weterynarii. Po publikacji reportażu Powiatowy Lekarz Weterynarii dostarczył do zakładu decyzję administracyjną o zakazie wprowadzania do obrotu wszelkich produktów przedstawionego zakładu oraz zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. 

Informator „UWAGI”, na podstawie którego doniesień przeprowadzono śledztwo utrzymuje, że problem nie dotyczy jednej firmy. Każdy, kto spożywa produkty zawierające masę jajeczną, jest narażony na zjedzenie przemielonych odpadów – oraz na wszystkie wynikające z tego zagrożenia dla zdrowia.